ROZDZIAŁ 26

1.3K 70 12
                                    

* Jessica's POV *

Miałam już dość tych wszystkich emocji, czułam, że zaczynam wariować. Wszędzie widziałam Ryan'a, w tłumie ludzi doszukiwałam się jego twarzy, uśmiechu... Od kilku dni chodziłam na rozmowy o pracę i czułam się zmęczona. Nawet Raffael nie był w stanie zmienić mojego nastroju. Dopiero świtało, a ja nie mogłam spać. Wzięłam telefon w dłoń i zaczęłam rytmicznie wystukiwać wiadomość do czarnowłosego: '' Mała rundka?''. Na odpowiedź nie musiałam długo czekać. 10 minut później czekałam już w parku. Nawet w tym miejscu czułam, że nie jestem sama. Trochę to przeraźliwe, ale nie mogę żyć jak tchórz.

- Cześć piękna - zawołał mężczyzna w siwym dresie.

- Tak, lecz najpierw chciałabym z tobą porozmawiać. Potrzebuję trochę odpoczynku i dzisiaj wyjeżdżam do rodziców. Nie wiem jeszcze na jak długo, ale myślę, że tak na tydzień. Tak więc jest to nasze ostatnie wspólne przedpołudnie - zakończyłam swoje słowa smutną minką.

- Szkoda, będę tęsknił za tobą.

Spakowałam tylko małą walizkę i byłam gotowa w drogę. Wychodząc z klatki na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Przy moim samochodzie stali moi bliscy.

- Kochana znając ciebie, pewnie nie masz nic do jedzenia - powiedziała Kat podając mi pełno kanapek i szczerze przytulając.

- Uważaj na siebie siostra - kolejny był Sean - ucałuj rodziców.

- Wracaj szybko do nas - rzucił Niall - i nie jedź jak pirat.

- Ja? Piratem? - zaśmiałam się, jednocześnie ciesząc się, że mam takiego przyjaciela.

- Naprawdę będę tęsknił za tobą jak wariat - wyszeptał Raffael, przytulając mnie do siebie. Jedynie na co mogłam się zdobyć to szczery uśmiech i całus w policzek. Mimo iż byłam osobą wolną, nie potrafiłam całować innych ust. Tylko jedne były idealne, tylko jedne pragnęłam całować, tylko jedne szepcząc mi różne rzeczy do ucha, wywoływały na moim ciele ciarki. Niestety, w głównej mierze to właśnie przez te usta wyjeżdżam - może pojadę z tobą? - zapytał czarnowłosy.

- Nie trzeba - uśmiechnęłam się do nich i odjechałam.

Wiedziałam, że czeka mnie długa droga. Nie myślałam, że psychicznego azylu będę szukała tam skąd jeszcze nie tak dawno ucikałam nocą. Życie potrafi płatać figle.

* Ryan's POV *

Trudno mi się pogodzić z odejściem Jess z klubu, lecz nie mogłem jej tego zabronić. Chciałem jej jakoś pomóc i znalazłem jej pracę. Postanowiłem jej powiedzieć o tym osobiście tylko z tego względu, że chciałem ją zobaczyć. Pojechałem do niej, lecz nikt mi nie otworzył. Wiem, że zachowywałem się ostatnio jak skończony skurwiel, że nie zasługuję na nią, lecz prawda jest jedna, nie potrafię bez niej żyć.

- Cześć Kat, jest u ciebie Jess? - zapytałem z nadzieją, że tutaj ją znajdę, że nie będzie gdzieś z tym kochasiem.

- Nie, wyjechała. A z tego co wiem to was nic już nie łączy - te słowa mnie zabolały.

- To prawda, ale mój znajomy szuka managera i pomyślałem o Jess. Możesz mi powiedzieć gdzie wyjechała? Z nim? - w moim głosie było wyczuć smutek.

- No nie wiem, a nie możesz do niej zadzwonić? Wyjechała sama.

- Kurwa tęsknię za nią, ojciec mnie okłamał z tą zdradą, a ja próbuję teraz ją odzyskać, to pomożesz mi czy nie?

- W takim razie ok. Pojechała do rodziców. Mam nadzieję, że ci się uda - uśmiechnęła się, a ja byłem szczęśliwy, wiedząc, że jest ktoś kto trzyma za mnie kciuki - ona cię kocha.

- Wiem, ja ją też - ucałowałem kuzynkę i pojechałem do klubu.

- Colin zajmij się klubem przez kilka dni, muszę wyjechać - mówiłem do niego, jednocześnie bukując bilet. Muszę wykorzystać tą okazję, z dala od tych wszystkich fałszywych ludzi, których podnieca komplikowanie nam życia.

- Nie ma sprawy - rzucił obojętnie, wychodząć.

Cieszyłem się jak małe dziecko, wstąpiły we mnie nowe nadzieje, że może tym razem w końcu się uda. Po raz kolejny w ciągu zaledwie godziny przeglądałem nasze wspólne zdjęcia. Jej twarz, jest taka szczęśliwa. Chcę, żeby znów tak było. Zaryzykuję, mimo, że dobrze pamiętam jej słowa:

" Byłeś największą miłością mojego życia, lecz również sprawiłeś mi potworny ból, można powiedzieć, że zabiłeś część mnie. Od teraz będę sama dbała o swoje bezpieczeństwo. To już jest naprawdę koniec Ryan"

Drzwi do gabinetu otworzyły się, a moim oczom ukazała się Amanda.

- Kurwa no tak, zapomniałem o niej - pomyślałem skrzywiając twarz.

- Czego? - powiedziałem, udając, że szukam czegoś w papierach.

- Musimy pogadać, poważnie - nie miałem na to najmniejszej ochoty.

- Mam ważne spotkanie biznesowe. Za parę dni wrócę to pogadamy.

- Kurwa to jest naprawdę mega ważne. Ryan nie bądź skończonym skurwielem, proszę tylko o 5 minut rozmowy.

- Śpieszę się - zacząłem zbierać swoje rzeczy, bo naprawdę nie miałem ochoty na taką rozmowę, już nie raz tego wysłuchiwałem, że mnie kocha ble, ble, ble i takie inne.

- Jestem w ciąży. Z tobą sukinsynu.

~~~~~~~~~~~~~~~~

Wiem, że trochę krótkie. To, że I'm sorry zostało odwieszone jest zasługą tylko jednej osoby i to jej należy dziękować.

Polada - DZIĘKUJĘ

To dla takich osób własnie piszę to opowiadanie, a stylu nie zmienię, bo jak ja to zawsze mówię mojemu mężowi JESTEM INNA NIŻ WSZYSTKIE.

Kocham Was - Beti

I'm sorryKde žijí příběhy. Začni objevovat