PROLOG

148K 6.5K 5.1K
                                    

Zapraszam na Twittera:
Cor_Villains

Zapraszam na instagrama:
Cor_Villains

Dodane przeze mnie na nowo części są rozdziałami po mojej korekcie, ale sprzed redakcji!

Książkę możecie nabyć już 23.11.23 na stronie wydawnictwa NieZwykłego!

Każdy zna filmową wersję amerykańskiego liceum: wspaniale wyglądający chłopcy, gdzieniegdzie nerdzi, którzy nie kusili aż tak, jak ci pierwsi. Dziewczyny, wyglądem, nieprzypominające nastolatek. Wszystko było przesłodzone, wyidealizowane i zwykle kończyło się happy endem. Grupy społeczne ukazywane były zupełnie inaczej, niż w rzeczywistości. Nie pokazywano ochroniarza, który codziennie stał przed drzwiami i czuwał nad naszym bezpieczeństwem, szczególne jeżeli do szkoły chodzili ludzie związani z gangami.

Z popularnych ekranizacji dowiadujemy się, że uczniowie nie mogą przenikać z jednego środowiska do drugiego. Jeżeli byłeś sportowcem, nie mogłeś być kucharzem, a kujonka nigdy nie była kojarzona ze sportem. Jednak prawda była zupełnie inna – ludzie mieli wiele zainteresowań i dzięki temu poznawali nowych przyjaciół. Wszystko przez siebie przenikało, ale nikt nie mógł być pewien swojego miejsca. Każdy miał w sobie nutkę fałszywości i aż czekał na twoją chwilę słabości. Taka hierarchia panowała nie tylko w grupach, ale również w całej szkole – zawsze znalazła się jedna osoba, która wzbudzała respekt, dzięki czemu nie musiała bać się o swoje miejsce.

– Dwa dolary za wodę, co za zdzierstwo – jęknął Nate, zajmując miejsce obok mnie. Wywróciłam oczami i spojrzałam na niego z politowaniem.

Chłopak był nie tylko typem sknery, ale też okropnego narzekacza. Zanim znalazł wyjście z sytuacji, musiał się sporo nagadać. Według niego każdy temat wymaga odrobiny komentarza.

– Wiesz, że obok szkoły jest sklep. Tam wodę kupisz za niecałego dolara.

Zagłębiłam dłoń w jego włosy, odgarniając mu je do tyłu. Chłopak spojrzał na mnie wzrokiem małego dziecka i wydął dolną wargę. Wyglądał, jakby miał się zaraz popłakać. Cały Nate, zawsze zachowywał się, jakby życie było sztuką, w której gra główną rolę. Uwielbiał wyraźnie zaznaczać emocje, nawet wtedy, gdy nie było to wymagane. Jednak tutaj mój przyjaciel miał racje. Prawda była taka, że nasza szkoła sporo zarabiała na sklepiku. Placówka podpisała współpracę z jednym z producentów napoi i przez to wszystko podrożało. Teoretycznie dostawaliśmy kasę, którą oni ówcześnie z nas zdarli.

– Domagam się swoich praw. Oni nie dbają o moje bezpieczeństwo! Co, jeżeli przechodząc przez ulicę, wpadnę pod samochód? Zabije mnie, a szkoła będzie odpowiadać – oznajmił, dziko gestykulując. Mówiłam już o tym, że uwielbiał przesadzać? No właśnie.

– Tam jest chodnik i droga dla rowerów – rzuciłam rozbawiona, a chłopak zagryzł wargę i spojrzał w moją stronę.

– Rower to też pojazd. Moja noga wkręci się w koło i zostanę kaleką na całe życie – stwierdził po chwili, a ja pokiwałam głową z politowaniem. Przyjaźniliśmy się od dziecka, więc oboje doskonale rozumieliśmy nasze dziwactwa. Chłopak potrafił wysłuchiwać moich narzekań, a ja jego teorii spiskowych.

Należał do grupy muzycznej, więc siedzenie razem na przerwach budziło zainteresowanie wielu ludzi. Nie mieliśmy wspólnych zajęć ani zainteresowań, więc niektórzy nie rozumieli naszej zażyłości. Jednak my potrafiliśmy rozmawiać o wszystkim – nawet o moim pierwszym okresie dowiedział się jako pierwszy. Chłopak zadzwonił na pogotowie, stwierdzając, że musiałam wypić jakieś robaki, które pogryzły mi pęcherz, co spowodowało krwawienie. Moja mama musiała tłumaczyć nam obojgu, co działo się z moim ciałem w tamtym momencie.

Nagle na stołówce rozległ się gwar. Odwróciłam głowę w stronę wejścia, mimo że i tak domyślałam się, co tak ożywiło uczniów. Do pomieszczenia weszła nasza drużyna koszykarska.

Tłum orangutanów, który zwabił wzrok wszystkich, nawet najmniej zainteresowanych. To było jak wejście władcy, na którego widok każdy powinien się pokłonić. Szkolna hierarchia była niczym państwo. Z własnymi zasadami i stojącym na jego czele przywódcą. Tutaj był nim Luke White, kapitan drużyny koszykarskiej i jednocześnie jeden z najbardziej pożądanych chłopaków w szkole, co nie powinno nikogo dziwić, ze swoimi muskularnymi, szerokimi barkami, ciemnymi włosami, kilkudniowym zarostem oraz tymi przeklętymi, czekoladowymi oczami. Wszyscy go podziwiali, ale dzisiaj to nie to było powodem, dla którego wzbudził takie zainteresowanie. Wiedzieli, że on jako jedyny znał prawdę.

Skrywał tajemnice tego, co wydarzyło się w piątkowy wieczór.

Heal me | JUŻ W SPRZEDAŻY Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz