3

789 54 18
                                    

Tom zaprowadził pierwszo rocznych i Pottera do pokoju wspólnego oraz wytłumaczył im zasady i wskazał pokoje. Następnie poszedł z Harrym by pomóc znaleźć jego dormitorium.

- Hej Ofiaro! Niedość, że znoszę cię przy stole to i w pokoju muszę...

- Nie masz pokoju dla prefekta?

- Mam, ale dla ciebie nigdzie indziej nie ma miejsca.

-Ahhh. Ok.

- Idź się umyć pierwszy, skrzaty dostawiły już lóżko i twoje rzeczy.

- Tak, eeee Gdzie jest łazienka?- Spojrzał w kierunku niebieskookiego.

- Za tobą tłumoku.

- Dzięki. - Harrison złapał swoją piżamę od profesora Dumbledora i gdy zobaczył jej wzór cisnął nią spowrotem do kufra i zamknął jego wieko. - O nie...

Tom stanął za nim i powiedział.

- Też mam piżamę od Dumbledore'a. Tęczowe jednorożce?

- Tak...

- Mam taką samą.- Tom wstał i odwrócił się z zamiarem odejścia.

-Tom!

-Słucham?- Nie odwrócił się.

- Dziękuję. I przepraszam, naprawdę,zachowałem się głupio.- Harry wiedział, że nie powinien robić sobie z Riddle'a wroga, to było niebezpieczne.

- Ofiaro... Nie ma za co, przeprosiny przyjęte, a teraz idź się umyć.

- Jasne.

Harry wszedł do łazienki.

- Najpierw mnie wkurza, a teraz przeprasza. Co za Gryfońskie podejście.-Mruknął pod nosem.

***

- Nie! Nie! SYRIUSZ!

-VOLDEMORT! - krzyknął Vittima, kiedy się obudził. - Ugh, To tylko koszmar...

- Ofiaro! Ciszej, jest noc. Skąd znasz to imię?

-Ja... Nie wiem .

- Harry, nie kł...

- Nie kłamię.

-Obudziłeś mnie krzykiem, więc coś jest na rzeczy.

- Oh, ok przepraszam. To dobranoc.

- Vittima! Nie kłam, skąd znasz imię Voldemort?

- Ktoś mi powiedział.

- Nikt go nie zna!

- Znam twoje brudne sekrety i co? Nie powinno mnie tu być!- Zdenerwował się, więc przestał panować nad słowami.

- Jakie sekrety?

- Takie jak ten. - Powiedział w wężomowie. Nie panował nad sobą i nie miał żadnej bariery, która by go powstrzymała.

- Jesteś moją rodziną?

- NIE!  

- Znasz mnie jeden dzień, skąd to wiesz?

- Znam cię dużo dłużej Marvolo.

-Ale ja znam cię tylko od dziś więc jak?

- Magicznie.

-Vittima.

- Riddle.

- Harry!

-Tom!

-Marchewka.

- Burak.

- Gryfon.

- Ślizgon.

- To nie było obraźliwe.

- Gryfon też nie.

- Jak ta czapka umieściła cię w moim domu?

- Mag...

- Zamknij się.

-Dobranoc.

-Vittima?

-Riddle?

- Masz koszmary?

- Nie.

- Czyli masz. - Tom wstał z łóżka i podszedł do Harry'ego. Nie do końca rozumiał czemu, ale chciał zaopiekować się tym małym wrednym chłopcem. Podniósł jego kołdrę od strony pleców.

- Co robisz?!- Zapytał Harry czując jak Tom wślizguje się pod kołdrę i przytula go.

- Zastępuję twojego misia.

- Bardzo śmieszne, idź sobie.

- Posłuchaj, nie robię tego często. Ciesz się ze swojej szansy, połowa szkoły o tym marzy.

- O czym? O tym, że ją w nocy molestujesz?

- Nie wiem co przyniosła ci ta wojna, ale twój udawany humor nie ukryje twojego bólu. Lepsza jest maska obojętności.- Powiedział Tom. Harry odwrócił się w jego stronę. Twarz Toma znalazła się przez to bardzo blisko niego. Spojrzał w oczy chłopaka. Wyrażały mnóstwo bólu, mimo, że reszta twarzy była pusta jak czysta kartka. Odsunął się trochę by zachować bezpieczną odległość.

- Wcale nie jest lepsza. Jest jak czysta kartka, na której wystarczy namalować uśmiech.

- Harry, nikomu to się nie uda, każdy uśmiech jest ścierany równie szybko co się pojawia. 

- To rysuj go bez końca.

- Harry... Śpij już. 

- Nie. Boję się.

- Czego?- Spytał Tom. Harry spojrzał mu w oczy. Nie widział w nich ani grama przyszłego Voldemorta.

- ŻE MNIE W NOCY ZGWAŁCISZ!

-Śpij już kretynie.

-Ty też Tommy.

- Nie nazywaj mnie Tommy!

- Dobranoc Tommy.

- Dobranoc Ofiaro.

____________________________
Jaki kwas...

Zmieniając PrzeszłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz