Prolog

850 68 19
                                    

Widziałem go bardzo wyraźnie. Obcisłe ciuchy podkreślały zgrabne ciało, a nadgarstki przywiązane do metalowej poręczy łóżka, zakrwawione i niezwykle delikatne, pozwalały mi na grzeszne wizje, wcześniej utkwione w głębi umysłu. Roztrzepane włosy, strach w niewielkich, jakże pięknych oczach, kusząco rozchylone wargi - słyszałem nawet jego niespokojny oddech, chociaż świetnie zdawałem sobie sprawę z nierzeczywistości całej sytuacji. Bo to był tylko sen. Następny sen, w którym Kwon Jiyong był moją ofiarą. Wpadłem w coś na wzór obsesji. Przerażony mężczyzna wydawał mi się niesamowicie seksowny - karmiłem się jego strachem. I z niemym uwielbieniem wpatrywałem się w znajome ciało.

Ten sen przypominał setki innych, jednak posiadał coś, co sprawiało, że był tym wyjątkowym - jeszcze nigdy nie widziałem wszystkiego tak wyraźnie. Nogi nie odmówiły mi posłuszeństwa, a najzwyczajniej w świecie zaprowadziły w stronę łóżka, na którym leżał. Czerwień jego włosów świetnie kontrastowała z białą pościelą - uwielbiałem, kiedy farbował włosy na ten kolor. Ale większą uwagę zwróciłem na oczy mężczyzny, które jeszcze nigdy nie wydały mi się tak fascynujące - a to zapewne dlatego, że Jiyong wpatrywał się we mnie z niemałym przerażeniem. W rzeczywistości nigdy nie patrzył na mnie w ten sposób.

Niesamowicie wyraźny obraz Kwon Jiyonga sprawił, że w pewnej chwili przestałem się kontrolować - to akurat następowało w każdym śnie z jego udziałem. Chłopak nie mógł krzyczeć, ponieważ uniemożliwiała mu to szmata znajdująca się w ustach, a wyrwanie się z moich objęć nawet nie wchodziło w grę. Każda łza spływająca po jego policzku przyprawiała mnie o zawrót głowy, podobnie jak zniekształcone jęki, czy płaczliwe prośby o zakończenie całego aktu.

I chociaż te sny wzbudzały mroczne instynkty, ba, rozbudzały pożądanie, jak i nie wpływały pozytywnie na kondycje mojego umysłu, nie byłem w stanie z nich zrezygnować. Za nic w świecie. Każdy kolejny sen z udziałem Jiyonga pogrążał mnie w chaosie, jednocześnie wprawiając w niemałą ekscytację. Co za szaleństwo.

Ale on zawsze płakał, traktując kolejne pchnięcia niczym karę od niebios. Bał się, drżał, robił niemal wszystko, aby odsunąć się na drugi koniec łóżka. Sny zawsze kończyły się moim okrzykiem, wypełnieniem wnętrza Ji białą mazią.

I chociaż były to zwykłe sny, rankiem, kiedy budziłem się z widoczną erekcją, żałowałem, że nie zdążyłem go przeprosić.


Wizje z Kwon Jiyongiem pojawiały się coraz częściej. Zwykle wybudzałem się nad ranem, a co za tym szło - stałem się rannym ptaszkiem, czego zdecydowanie nie można było powiedzieć o Ji. Bo kiedy ja ruszałem do łazienki, chcąc zająć się swoim problemem między nogami, on spał słodko w pokoju obok. 

~Jestem w połowie pisania tego opowiadania, dlatego postanowiłam zacząć publikować. Ostatnio rzadko coś wstawiam, ale nie zmieniło się to, że piszę niemal w każdej wolnej chwili. Po prostu większość rzeczy nie nadaje się do publikacji, właściwie... to ff też miało pozostać w moim folderze, ale stwierdziłam, że może jednak nie jest tak fatalne, jak mi się wydaje. Ocenicie sami!

(To będzie cud, jeśli nie usunę tego po paru godzinach, heh)

fool {gtop}Where stories live. Discover now