[18]

1.1K 65 9
                                    

Minął miesiąc odkąd Draco powiedział, że cię kocha. Nadal to do ciebie nie docierało. Było idealnie. Świetnie się dogadywaliście, spędzaliście razem dużo czasu. Czułaś się jak w bajce. Ale żadna bajka nie może trwać w nieskończoność...

*Draco pov.*

Powiedziałem jej, że ją kocham. Wielki pan Malfoy przyznał się do swoich uczuć. Zepsułem sobie reputację. Czy ona była tego warta? Wydaje mi się, że ją kocham. Ale czy ona kocha mnie? I czy to uczucie jest prawdziwe? Czy ja jestem w tym wszystkim sobą...?

***

Siedziałem w bibliotece zakuwając do egzaminu z OPCM, kiedy zobaczyłem swoją sowę. Naprawdę ktoś ją tu wpuścił? Mniejsza o to. Do jej nóżki przyczepiony był list. Wziąłem go.

Synu!

Mam nadzieję, że wkrótce wypełnisz swoje zadanie, Czarny Pan nie lubi czekać. Drugą sprawą jest podjęta przeze mnie decyzja. Mianowicie jeszcze w tym roku oświadczysz się pannie Parkinson, inaczej spotka cię sroga kara. Myślę, że kilka Cruciatusów cię przekona. Nie marnuj sobie życia z [T.N.], jej matka jest zdrajczynią krwi. Pomaga szlamom ukrywać się przed naszym Panem. Hańbi czarodziejów czystej krwi, więc jej córka to nie jest dobre towarzystwo dla kogoś takiego jak ty. Za dokładnie 3h przybądź do Malfoy Manor, Czarny Pan chce z Tobą porozmawiać. Mam nadzieję, że jakoś cię ukaże. Nie kontaktuj się ze mną więcej, mam na głowie Ministerstwo. Jeżeli dalej będziesz spotykał się z [T.N.], nie masz po co wracać do domu.

L. Malfoy

No to świetnie. Muszę oświadczyć sie Mopsicy, a Voldemort na pewno będzie wściekły. Ale nie to się teraz liczy. Teraz muszę chronić [T.I.]. Nie może się jej stać krzywda, nie darowałbym sobie tego. Musimy się rozstać. Muszę zostawić całe moje życie. Może to nie będzie takie złe? Co ja gadam...

*Normalna pov.*

Siedziałaś w Pokoju Wspólnym, kiedy ktoś wszedł do środka. Odwróciłaś się i zobaczyłaś Draco.
-Musimy pogadać - powiedział chłodno.
-Coś się stało? - spytałaś zaniepokojona.
-Z nami koniec - powiedział obojętnie.
-Że co? Dlaczego?
-Bo tak. Najlepiej będzie jak ograniczymy nasz kontakt do minimum. Muszę iść.
I wyszedł. Po prostu wyszedł. Twoje oczy zaszły łzami, które w zwrotnym tempie zaczęły spływać po twoich policzkach. Jak on mógł? I jeszcze ta odpowiedź - 'bo tak'. Miałaś mętlik w głowie. Nie wiedziałaś dlaczego on z tobą zerwał. Układało wam się, aż nagle przyszedł pan 'wielki arystokrata' i to zakończył. Bez sensu. Pójdę za nim - pomyślałaś.
*Draco pov.*
Wyszedłem z PW jak najszybciej. Zrobiłem to. Zerwałem z nią. Zerwałem z miłością mojego życia. Jak ja to przeżyłem? Ale udało się. Ważne, że ona będzie teraz bezpieczna. Zdala ode mnie. Musi sobie ułożyć życie z kimś innym, a ja mam na to patrzeć. Patrzeć i cierpieć. No cóż, karma wraca...
Szedłem właśnie korytarzem, kiedy podbiegła do mnie Parkinson i rzuciła mi się na szyję.
-Dracuuuś! Słyszałam, że mi się oświadczasz. Mówiłam, jesteśmy sobie przeznaczeni. Tamta idiotka wreszcie mi cię oddała. W końcu możemy być razem. Może to uczcimy?
Jezu, tylko jej tu brakowało...
-Sory, Pansy, nie mam czasu.
-W takim razie widzimy się później u mnie.
-Ta, u ciebie... - szepnąłem do siebie, gdy dziewczyna odeszła.
Muszę iść do Malfoy Manor. Boję się Czarnego Pana, ale cóż, jak się tam nie pojawię, to będzie jeszcze gorzej...
*Normalna pov.*
Szłaś za nim, aż zobaczyłaś Parkinson. Rzuciła mu się na szyję. Miałaś ochotę ją zabić. A jeszcze parę miesięcy temu mogłaś ją nazywać przyjaciółką.
-Słyszałam, że mi się oświadczasz - usłyszałaś.
Twoja szczęka spadła tak nisko jak tylko mogła. Więc to dlatego. Ale czemu? Czemu akurat Parkinson? Przecież on jej nienawidził. Nagle ją kocha? To nierealne. Rozmawiali jeszcze chwilę, ale nie słuchałaś ich. Nadal nie docierało do ciebie to, co powiedziała przed momentem brunetka. Postawiłaś sobie za punkt honoru to, żeby dowiedzieć się o co chodzi. Blondyn odszedł, więc ruszyłaś za nim. Na twoje nieszczęście teleportował się. To był moment, impuls. Złapałaś go delikatnie za ramię i deportowałaś się z nim.
*Draco pov.*
Już się teleportowałem, gdy poczułem lekki dotyk na ramieniu. Odwróciłem się. To była ONA.
-Co ty tu do cholery robisz?!
-Gdzie jesteśmy? - zapytała jak gdyby nigdy nic.
-Po co się tu ze mną teleportowałaś?!
-Wytłumacz mi.
-Co mam ci tłumaczyć?
-Czemu ze mną zerwałeś? Czemu oświadczasz się Parkinson? Czemu...?
-Nie mam teraz czasu. Wracaj do Hogwartu, tu nie jest bezpiecznie - odszedłem, jednak ku mojemu zdziwieniu dziewczyna nie ruszyła za mną. Przynajmniej jeszcze bardziej się nie narazi.
*Normalna pov.*
Już chciałaś biec za chłopakiem, kiedy zobaczyłaś wypadający z jego kieszeni kawałek papieru. Podniosłaś go i zobaczyłaś, że to list. Postanowiłaś go przeczytać.
Po przeczytaniu wiedziałaś już wszystko. Nie chodziło o to, że on cię już nie kocha. To jego ojciec. To on go zmusza. Do tego Draco musi wykonać zadanie, a Czarny Pan ukara go za przedłużanie. Musisz mu pomóc. Bez względu na wszystko, nawet jeśliby cię nienawidził, to zawsze mu pomożesz. Bez zastanowienia ruszyłaś za nim.
*Draco pov.*
Szedłem korytarzem i zastanawiałem się czy jej tak bardzo na mnie zależy, że jest tu ze.mną, czy po prostu chce się dowiedzieć dlaczego jalą rzuciłem. Dotarłem w końcu do wielkich, potężnych drzwi, za którymi zawsze odbywały się spotkania Śmierciożerców. Głęboki wdech, naciskam klamkę i wchodzę do środka.
-Jestem, Panie - ukłoniłem się lekko.
-Podejdź, Draconie - usłyszałem jego lodowaty głos. Świetnie, zaczyna się...
Podszedłem do niego.
-Dlaczego zadanie jest jeszcze nie wykonane?
-Potrzebuję czasu, Panie. Zabicie Dumbledora to...
-To najłatwiejsze zadanie, jakie mogłem ci wyznaczyć - przerwał mi - Czy jesteś gotowy na swoją karę?
-Tak, Panie...
-Crucio!
Promień trafił w moje ciało. Ból rozrywał mnie na kawałki. Krwawiłem od środka starając się nie krzyczeć. Nagle drzwi się otworzyły...
*Normalna pov.*
-Draco! - krzyknęłaś widząc chłopaka leżącego na ziemi i Voldemorta kierującego różdżkę w jego stronę.
-Kim jesteś i jak śmiesz mi przerywać?! - rozbrzmiał donośny, twardy i zimny głos Czarnego Pana.
-Uciekaj! - szepnął resztkami sił blondyn.
-Zostaw go - powiedziałaś do Voldemorta.
-Jak śmiesz się w ten sposób do mnie zwracać?! Glizdogonie, zabierz ją do lochów.
-Expelliarmus! - wycelowałaś różdżką w Śmierciożercę, a ten padł na ziemię kilka metrów dalej.
-[T.I.] co ty wyprawiasz? Uciekaj! - podbiegł do ciebie Draco.
-Zaufaj mi - powiedziałaś.
-Tobie zawsze.
-[T.I.], tak...? Czy to nie przypadkiem [T.I.] [T.N.]? Córka zdrajczyni krwi? - słyszeliście głos Sama-Wiesz-Kogo.
-Właśnie ta - powiedziałaś i dumnie uniosłaś głowę, po czym rzuciłaś zaklęcie - Surge, ignis.
Śmierciożercy zaczęli płonąć razem z Voldemortem, który jednak chwilę później zdążył się teleportować. Draco stał jakiś czas patrząc na nich, jednak chwilę potem złapał cię za rękę i teleportował was do Hogwartu.
-Nie musiałaś, naprawdę - powiedział chłopak patrząc ci głęboko w oczy.
-Ale chciałam. Wszystko w porządku, bardzo cię boli? - spytałaś patrząc na jego opuchniętą dłoń.
-Przy tobie wszystko jest w porządku. Przepraszam.
-Nic się nie stało - rozmawialiście szeptem - wiem wszystko. Wiem o twoim ojcu, o Parkinson, o Voldemorcie.
-Skąd?
Podałaś mu list.
-Przepraszam, że ci nie powiedziałem...
-Nie martw się o mnie, teraz mamy na głowie Voldemorta...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej!
Rozdział miał być dużo później, ponieważ szkoła zajęła mi bardzo dużo czasu (wiecie, poprawy, itp.), ale dziś (5 czerwca) jest dzień szczególny. Urodziny Draco! 💚😂 z tej okazji postanowiłam skupić się na opowiadaniu, także dzisiaj nowa część! 😂
~SQ12

Hi, DracoWhere stories live. Discover now