-Ma obsesję na punkcie tego koloru.-Poinformowała mnie Dagmara.

-Nie da się nie zauważyć.-Spojrzałam za okno. Niebo zrobiło się purpurowe i pojawiły się chmury. Ile my już jedziemy? Dałabym sobie rękę uciąć, że nie dłużej jak dwie godziny. Teraz pewnie byłabym jednoręką Mandy. Teraz bardziej skupiłam się na swoim odbiciu. Niska brunetka z niebezpiecznie powiększonymi źrenicami, piegami na nosie i w czarnej jak noc szacie. Wyglądam dziwnie. Jak przystało na czarownicę.-Przełknęłam ślinę i spojrzałam kątem oka na swoje towarzyszki-A co jeśli nie trafię do Gryffindoru? Co przy mojej odwadze jest bardzo możliwe... A nawet nie wiem jak nazywają się inne domy...

Poczułam, że pociąg zaczął zwalniać. Postanowiłam na razie oszczędzić sobie tego całego co by było gdyby i wstając kurczowo chwyciłam swój kufer.

- Możesz go puścić.-mruknęła Mia nie patrząc nawet w moją stronę-Zostanie zabrany osobno.

Błyskawicznie puściłam swój bagaż, przez co niemal zmiażdżył mi stopę. Poczułam, że robię się cała czerwona.

-Nie denerwuj się tak.-Anastazja najwyraźniej starała się podnieść mnie na duchu.-Słuchaj mam do ciebie pytanie...

Mruknęłam coś na znak mojego niebywałego zainteresowania.

-Jak zdechły kot może kojarzyć się z truskawkami, no jak?

Uśmiech natychmiast pojawił się na mojej twarzy. Nie wiem czy był to dobry pomysł na samym początku znajomości opowiadać swoją historię z pierwszej klasy podstawówki. 

-No dobra skrzacie ty już lepiej zmykaj, bo jeszcze łódka ci ucieknie.

Zatrzymałam się w pół kroku. Odezwał się mój lęk przed utonięciem.

-Że niby co łódka?!

  Bałam się. Cholernie się bałam. 

- GRYFFINDOR!-zawoła tiara a Heriona Granger, czy jak tam jej było, radosnym krokiem skierowała się do stołu z którego biły największe oklaski, stołu domu Lwa. Pierwszy raz postanowiłam przestać podziwiać moje przecudowne trampki w banany i poszukać wzrokiem moich przyjaciółek. Lecz w tej samej chwili usłyszałam donośne

- Brocklehurst, Mandy!

Żwawym krokiem udałam się do stolika. Chciałam mieć to za sobą. Gdy tiara opadła mi na oczy odruchowo je zamknęłam. Tak jakoś było mi lepiej. Chciałam zacząć odruchowo kołysać nogami, ale w ostatniej chwili powstrzymałam się. Jeszcze pomyślą, że jestem jakaś nienormalna. Choć gdybym była normalna pewnie nigdy bym się tu nie dostała. Tiara co chwila wydawała z siebie dziwne, częściowo niezrozumiałe szepty. Gdyby nie to, że byłam strasznie, by nie powiedzieć cholernie, zdenerwowana próbowałabym zrozumieć choć jedno słowo. O przepraszam, zrozumiałam jedno słowo. Nierozsądnie. Wiele to mówi, nieprawdaż? Czas zaczął mi się nieprzyjemnie dłużyć. Dla zabicia czasu postanowiłam nawet zacząć powtarzać tabliczkę mnożenia a dla takiego tumana jakim ja byłam z matematyki to nie lada wyczyn samemu zmusić się do takiego czynu.

-RAVENCLAW!-krzyknęła tiara tak niespodziewanie, że niemal nie dostałam zawału serca. 

Rozległy się oklaski. Przy stole przy drugim stole na lewo kilka osób powstało. Coś czułam, że właśnie tam powinnam się udać. Gdy tylko kobieta ściągnęła mi z głowy tiarę starałam się jak najspokojniej udać się do stołu mojego nowego domu. Nowego domu... Jakoś dziwnie to brzmi. 

- Witamy wśród Krukonów.-Jako pierwsza przywitała mnie pewna dziewczyna zapewne z korzeniami azjatyckimi.-Mam nadzieję, że szybko się zadomowisz.-ścisnęła mi dłoń-Jak chcesz możesz usiąść koło mnie.

आप प्रकाशित भागों के अंत तक पहुँच चुके हैं।

⏰ पिछला अद्यतन: Jun 25, 2017 ⏰

नए भागों की सूचना पाने के लिए इस कहानी को अपनी लाइब्रेरी में जोड़ें!

13 powodów, przez które nienawidzę Hogwartuजहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें