Prolog

1.4K 73 26
                                        

Biegnę po zielonej miękkiej trawie, boso. Jest lato, słońce przygrzewa, dookoła są różne drzewa, kwiaty. Siadam na pniu jednego z drzew - chyba buk się nazywa - i wdycham głęboko świeże powietrze. Moje włosy fakują delikatnie pod wpływem wiatru, na policzkach mam rumieniec, a na twarzy szeroki uśmiech. Mój wzrok przyciągnęła mała biedronka, poruszająca się żwawo na koronie jakiegoś kwiatka... Uśmiechnęłam się jeszcze szerzej, z zaciekawieniem śledząc poczynania biedronki... Właśnie odlatywała, gdy...

 - Annie, wstawaj! - ktoś mocno mną potrząsnął.

- Co.. Co jest? - mruknęłam otwierając oczy. Pod wpływem rażącego białego światła zmrużyłam je. Gdy oczy przyzwyczaiły się do światła dostrzegłam stojącą obok mojego łóżka - o ile można je tak nazwać - postać.
- Ooo, cześć Raven. - rozciągnęłam się niczym kot na wąskim łóżku, o mało z niego nie spadając - Jakim cudem pozwolono ci tutaj wejść?

- Wstawaj. - powiedziała, ignorując moje pytanie i uśmiechnęła się do mnie jakoś tak wymuszenie - Lecisz na Ziemię.
Uniosłam się natychmiast do pozycji siedzącej.

- Co ty gadasz?! Przecież cała Ziemia jest teraz radioaktywna, nie da się tam żyć! - powiedziałam, po czym spojrzałam na nią zła - świetny żart na poranek Raven, cudowny! A teraz powiedz mi, po co przyszłaś? Mam pomóc coś naprawić?- wstałam i podeszłam do umywalki.

- Lecisz na Ziemię. - powtórzyła poważnie Raven - cała setka ludzi zostaje dzisiaj wpakowana w rakietę i odesłana na ziemię.
Odwróciłam się sztywno w jej stronę.

- Naprawdę?

- Tak. - szepnęła Raven. Schowała twarz w dłoniach.
Cała się napięłam. Na ziemię? Już, teraz?
Znalazłam się przy Raven i kucnęłam.

- Raven- szepnęłam - Serio?

- Serio - odszepnęła Raven podnosząc na mnie wzrok. Miała szklane oczy.

- To. To.. - kiwnęłam niedowierzająco głową - To przecież wspaniała wiadomość!

- Nie... Nie rozumiesz - łza poleciała Ravie po policzku - Jesteście myszami doświadczalnymi. Niewiadomo, czy da się tam żyć.

- Czyli...

- Czyli cała setka ludzi, w tym ty... i Finn - załkała - najprawdopodobniej zginie.

W tym momencie drzwi do mojej celi sie otwarły a do środka weszli dwaj ochroniarze.

- Annie Sparrow. - powiedział jeden, łapiąc mnie mocno za ramię - twoja kolej.

Drugi ochroniarz, muskularniejszy od tego pierwszego złapał mnie za drugie ramię i zaczęli prowadzić mnie w stronę wyjścia.

- NIE! - wrzasnęłam i zaczęłam się szarpać. - Nie! - krzyknęłam jeszcze, zanim jeden z mężczyzn uderzył mnie czymś twardym w potylicę.
Zakręciło mi sie w głowie, zobaczyłam mroczki przez oczami.
Upadłam.

***
Hej hej!
Tu Mercima, a oto początek mojego 2 opowiadania na wattpadzie!
Mam nadzieję, że się nie zawiedziesz na mojej historii ❤
Mercima

It isn't SIMPLE ~ Murphy and AnnieWhere stories live. Discover now