Rozdział 3 "Daję im tydzień"

108 12 0
                                    

Autor: Anna M. Waldorf

Rozdział 3
"Daję im tydzień"

- Wiesz co James? Ja ciebie w ogóle nie rozumiem. Wszystkim mówisz, że kochasz Lily, a teraz taki szczęśliwy z Carmen. - zagadał Remus, co rusz kreśląc coś na pergaminie.
Trójka huncwotów siedziała już w swoim dormitorium, porozkładana na swoich posłaniach. Lunatyk pisał właśnie wypracowanie na transmutację, James co chwila podrzucał i łapał znicz, wpatrując się w niego jak w swój największy skarb, a Peter zajadał się smakołykami z Miodowego Królestwa. Brakowało tylko Syriusza.
- Wiesz Luniaczku... To jest dosyć skomplikowane. - Odpowiedział Rogacz, nie przerywając przy tym zabawy piłeczką.
Remus w odpowiedzi tylko pokręcił z politowaniem głową i wrócił do odrabiania pracy domowej. Peter w tym czasie zdążył pochłonąć już połowę swoich zapasów i od jakiegoś czasu wpatrywał się w Pottera z podziwem wymalowanym na twarzy.
Jakiś czas później zadowolony Lupin odłożył swoją pracę na szafkę nocną i odetchnął z ulgą. Zrobił już wszystko, co miał do roboty, a została jeszcze cała niedziela. Nareszcie miał wolne. Rozejrzał się po pokoju, zauważając już dosyć długą nieobecność Syriusza.
- Wiecie gdzie jest Syriusz? Długo go nie ma. Znowu gdzieś polazł i nic nam nie powiedział? - Zapytał i spojrzał na Rogacza, oczekując odpowiedzi.
- Nie mam pojęcia. Pewnie znowu gdzieś się szlaja. Żadna nowość. Pewnie zaraz przyjdzie i powiem nam, że właśnie był na super randce, z jakąś super laską i przy okazji załatwił sobie szlaban u McGonagall. - zażartował James i poczochrał sobie już i tak powyginane na wszelkie strony włosy. - Teraz panów przepraszam, ale idę się wykąpać. - powiedział i skierował się w stronę łazienki.
Nie zdążył nawet dojść do calu, a do dormitorium jak burza wpadł Syriusz, z uśmiechem od ucha do ucha.
- Słuchajcie! Byłem na randce ze świetną laską. - krzyknął z entuzjazmem i przyjrzał się reakcjom swoich przyjaciół. Odpowiedział mu donośny wybuch śmiechu całej trójki. Black spojrzał na nich zdziwiony - O co wam chodzi?
- O nic Łapo, o nic. - odpowiedział Remus zanosząc się śmiechem. - Kim była ta szczęściara?
- Otóż moi drodzy... była nią Meadowes. - odpowiedział Syriusz, dumnie wypinając pierś. - Jesteśmy ze sobą.
- No nie mów, że wyrwałeś Dorcas. - do rozmowy wtrącił się James. - Jak ci się to udało?
- Jak to, jak? Nie wierzysz w mój urok? - odpowiedział Łapa i mrugnął do Pottera.
- Jezu, Syriusz przestań. To okropne. - Rogacz odsunął się od Blacka i oparł się o ścianę, w geście desperacji.
Syriusz tylko przewrócił oczami i wszedł do toalety. James zorientowawszy się, że jego przyjaciel zajął mu łazienkę, zaklął siarczyście i uderzył pięścią w ścianę. Syriusz otworzył drzwi i spojrzał ze zdziwieniem na Pottera.
- Spokojnie stary. - Zaśmiał się. - Przy okazji, mam jutro szlaban u McGonagall.
Po chwili jego głowa zniknęła już za drzwiami i słychać było tylko szum lejącej się wody.
Reszta współlokatorów, nie mogąc się powstrzymać wybuchnęła donośnym śmiechem, ale Syriusz już tego nie usłyszał.
Pierwszy z nim uspokoił się James i zapytał:
- Ile im dajecie? Syriuszowi i Dor.
- Ja daję im miesiąc, może więcej. - odpowiedział po krótkim namyśle Lupin.
- Aż tyle? Ja daję im maksymalnie tydzień. 

***
- Wiesz co, Ann? Zauważyłam, że nasz Remus to cały czas się w ciebie wpatruje. - odparła Lily i posłała przyjaciółce znaczące spojrzenie.
- Przestań! Wyda... - nie dokończyła, bo ktoś zapukał do drzwi. - Proszę! - zawołała.
Drzwi uchyliły się, a dziewczyny ujrzały blondwłosą czuprynę.
- Remus, czym zawdzięczamy tą niespodziewaną wizytę? - zapytała Lily, odkładając podręcznik do transmutacji.
- W zasadzie, to chciałem zaprosić Ann na spacer. - odpowiedział, a jego twarz lekko poczerwieniała.
- O! Ann, co powiesz?
- Bardzo chętnie pójdę z tobą na spacer, Remusie. - dziewczyna odpowiedziała mu i uśmiechnęła się delikatnie. Wstała z łóżka, narzuciła na siebie gruby wełniany sweter i ruszyła w stronę chłopaka. - Niedługo wrócę. - rzuciła na odchodnym.
- Nie wydaję mi się. - mruknęła Evans, kiedy jej przyjaciółka zniknęła za drzwiami.
W tym samym momencie, z łazienki wyszła Dorcas w swojej ulubionej, znoszonej koszulce, której używała jako pidżamy i ręczniku na głowie.
- Co ci się nie wydaję? - zapytała rozczesując swoje długie czarne włosy.
- Nieważne. Wiesz, że przed chwilą był tu Remus i zabrał naszą Ann na spacer?
- To świetnie! Myślałam, że nigdy się na to nie zdobędzie. - zażartowała Dor, okrywając się szczelnie kołdrą.
- Przepraszam cię bardzo, ale masz zamiar już iść spać? - zapytała zdziwiona Lily.
- Żebyś wiedziała. Jestem strasznie zmęczona.
- Black cię tak wymęczył? - zakpiła Evans z diabelskim uśmieszkiem na twarzy.
- Przestań! - odparła i zachichotała w odpowiedzi Dorcas. - Tak w ogóle, to gdzie jest Carmen?
- Nie mam pojęcia. Widziałam ją jeszcze niedawno w pokoju wspólnym, a teraz nie wiem gdzie jest. - odpowiedziała obojętnym tonem i wzruszyła ramionami Lily.

***
- Chłopaki, ja jakby co wychodzę. - zakomunikował w pewnym momencie James. Zarzucił na siebie sportową bluzę z kapturem i zabrał się do zakładania butów.
- Gdzie ty się wybierasz? - zapytał Syriusz podnosząc wzrok znad mugolskiego czasopisma, z motorem na okładce i spojrzał na przyjaciela.
- Idę spotkać się z Carmen. - odparł jakby od niechcenia, nie przerywając przy tym wiązania prawego buta. - Na razie! - krzyknął kiedy był już za drzwiami dormitorium.
- Niespokojny duch. - mruknął Black. - Ja też wychodzę. - odparł po chwili i wstał z łóżka i wyszedł z dormitorium trzaskając drzwiami i zostawiając Peter'a zupełnie samego.
Syriusz Black, marzenie większości dziewczyn w Hogwarcie, zmierzał właśnie do sypialni swojej dziewczyny. W związku z tym, że był Huncwotem, ominięcie schodów, prowadzących do wieży dziewczyn, nie były dla niego dużym wyzwaniem. Stanął przed drzwiami i otworzył je, co nie było jednak zbyt dobrym pomysłem. Przy szafie, obok drzwi stała Lily, w samej bieliźnie. Syriusz szybko zasłonił ręką oczy, ale jak to się mówi, co zobaczył, to zobaczył.
- Syriusz! - krzyknęła jak oparzona Lilka, zakrywając się pierwszą lepszą bluzką. - Co ty tu robisz? - krzyknęła i spojrzała groźnie na chłopaka.
- Przyszedłem.... do... do.... Dorcas. - zaczął się jąkać, pod wpływem wzroku rudowłosej, który mógłby zabijać.
- Nie umiesz pukać?! - krzyknęła oburzona.
W pewnym momencie obydwoje usłyszeli cichy głos, wydobywający się zza zasłoniętych kotar.
- Musicie tak krzyczeć? Ludzie tutaj próbują spać. - przerwała dyskusje przyjaciół Dorcas.
- Dor, kochanie. Nie denerwuj się. - powiedział chłopak, podchodząc do swojej dziewczyny i siadając na brzegu łóżka.
- Zostaniesz dzisiaj ze mną? - zapytała cicho Dor, wtulając się w tors Syriusza. - Nie najlepiej się czuję.
Ten w odpowiedzi tylko pocałował ją w czubek głowy i zasłonił kotary "małego królestwa" panny Meadowes.

Młodość z odrobiną szaleństwa  •  Huncwoci [Zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz