Co za dupek! E! E! E!... Frajerze, kto daje i zabiera ten się w piekle poniewiera.

- Niestety...- zaczęła moja żona.
- Wyjebałam go do studzienki- stwierdziłam bez skrupułów.
Ludzie zaczęli się podśmiewywać. Justin uśmiechnął się sztywno.
- No to będziesz musiała odkupić swoje winy- stwierdził.
- Pff- westchnęłam i wstałam.
Miałam zamiar stamtąd wyjść z moją żoną.

- Macie helikopter?- zapytał kiedy byłyśmy przy wyjściu z sali.
- Mamy nogi- rzuciłam, ciągnąc Agę za rękę.
- Ale wyjście na dół jest niedostępne- odezwała się Cambello, hiszpańskim akcentem.
- Czekaj Pati! Co będzie jak nas zostawiają w tym okropnym budynku same?- skierowała to bardziej do tych 'bogaczy'. Mojej żony nigdy nie opuszczał humor.
- Czekacie na mnie- rozkazał JB.
Zmierzyłam go wzrokiem. Chciałam się uwolnić od tego dupka, ale nie mogłam. Spojrzałam na Age i wyszłam z sali. Oparłam się o barierke schodów, patrząc w dół. Po chwili moja żona do mnie dołączyła.
- O co chodzi?- spytała nie patrząc na mnie.
- Nie wiem... O ciebie kochanie, o tego dupka i o tą całą pierdoloną licytacje. Na chuj nas tu zabrał?
- Spokojnie. Chciał dobrze- obróciła się w moją stronę.- Czemu tak zareagowałaś?
- Bo się wkurzyłam. Czy ten palant nie rozumie, że nie zabiera się rzeczy, które się kiedyś podarowało?
- No ale...
- Nie ALE- przerwałam jej- Dobrze wiesz jak wspominam tan krzyżyk. Proszę... Nie spotykajmy się z nim już nigdy więcej- powiedziałam spokojnie, łapiąc ją za ręce.
Aga wzięła głęboki oddech, nic nie mówiąc.
- Czemu milczysz?- spojrzałam w jej oczy i dostrzegłam, że coś jest na rzeczy.- Halo!?
- Bo...- uśmiechnęła się nerwowo.
- No co?
- On. Znaczy bo... My... Kurde...  Po prostu...
- Po prostu powiedz- oparłam się tyłem o barierke.
- On chcę jechać z nami do Miami.
- Co kurwa? No japierdole! Zgodziłaś się?
- Wzamian za ten krzyżyk...
- Zajebiście!- rzuciłam sarkastycznie.

JB i inni opuścili salę. Zaczęli się żegnać. Czekałam już przy drzwiach. Chciałam jak najszybciej stamtąd wyjść.

O nie! O nie! O nieeee! Dlaczego ona idzie w moją stronę?

Jauregui przytuliła mnie i pocałowała w policzek na 'do widzenia'.

Ufff. Myślałam, że będzie gorzej.

Wyszliśmy na dach wieżowca. Zimne powietrze sprawiło, że na moim ciele pojawiła się gęsia skórka. Były tam tylko trzy stanowiska przeznaczone do lądowania. Na szczęście "nasz" helikopter już stał. Weszliśmy do niego. Pilot uruchomił maszynę. Tym razem hałasowała bardziej niż wcześniej... A może byłam po prostu zmęczona. Wystartowaliśmy.
Bieber usiadł tym razem z tyłu z nami.
- Przepraszam- zaczął- wiem, że źle zrobiłem.
- No trochę...
- Ale chciałbym wam to wynagrodzić... Więc...- obrócił się do tyłu i wyjął jakieś plecaczki.- Co wy na skok ze spadochronem?
- O nieee! Nigdy w życiu!- wystraszyła się Aga.
- Aga... No przecież to za ten krzyżyk- uśmiechnęłam się złośliwie.
Nie powiem... Bałam się skoczyć z tak wysoka. Zawsze była możliwość, że spadochron się nie otworzy, lub coś innego pójdzie nie tak. Jednak marzyłam o tym od dzieciństwa.
Pare razy byłam w tunelu aerodynamicznym, więc znam przybliżone uczucie...
Kocham adrenaline.

- Skakałeś już wcześniej?- zapytałam.
- Jasne... Codziennie- zaśmiał się.
- Naprawdę?- zdziwiła się Aga.
- Nie- JB wstał i założył plecak oraz szelki na nogi.- Pomogę wam.
- Nie trzeba- wstałam i założyłam spadochron.
Już wcześniej miałam okazję u wujka przyglądać się jak to się robi. Pomogłam też swojej żonie, uspokajając ją, że nic jej nie grozi. Sama jednak nie byłam tego pewna. W głowie miałam czarne scenariusze. Tłumaczyłam jej jak ma się zachować podczas swobodnego spadania.

A co jak wkręci nas w śmigła? Albo zawieje wiatr i zniesie mnie na niewłaściwe miejsce? Lub zasłabne?

Zaczęłam się coraz bardziej denerwować, szczególnie kiedy Justin otworzył drzwi. Byliśmy bardzo wysoko. Chyba wyżej się nie dało. Nasze położenie było idealnie nad jakimś parkiem, albo łąką. Nie widziałam, gdyż byliśmy za wysoko.
- Panie mają pierwszeństwo- odgarnął swoją grzywkę z czoła.
- Nie, nie, nie!!! Proszę nie! Nie chcę! Boże!- Aga kurczoro trzymała mnie za rękę i nie chciała puścić.
- Hahah gwiazdeczko, przecież to jest bezpieczne. Mówiłam ci w jakiej pozycji masz się ułożyć, a wszystko będzie dobrze.
- Nie dam rady- usiadła na fotelu, trzymając swoją twarz w dłoniach.
- Płaczesz?- zapytałam, siadając koło niej.
- Patrycja ja nie chcę skakać- przytuliła się tak mocno jak nigdy.
- Ale kochanie- wzięłam jej twarz w dłonie- będę koło ciebie nawet tam.
- Ja się boje nie rozumiesz? Nie skocze sama.
- Sama nie, a ze mną?- oparłam głowę o jej czoło i spojrzałam w oczy.- Ze mną skoczysz?
- A muszę?
- Nie będziesz żałować- musnęłam jej wargę.- Nie zostawie cię- wyszeptałam.
- Khem, khem- odchrząknął Bieber- skaczemy?
Spojrzeliśmy na Age, wyczekując odpowiedzi. Nie do końca była zdecydowana, więc wstałam i wyciągnęłam do niej rękę, którą chwyciła.

- Nie chcę!- krzyknęła, kiedy zbliżyłyśmy się do drzwi i schowała się za moimi plecami.
- Ojeju... Chodź. Daj łapkę, nie puszczę cię.
Wykonała moje polecenie. Stanełyśmy na progu. Założyłyśmy specjalne gogle. Teraz stałyśmy nad "przepaścią". Dzieliło nas kilka milimetrów, by poczuć stan niewarzkości i oddać się prawu grawitacji, przyciągające nasze ciała z zawrotnie narastającą prędkością. Jednak opór powietrza nie pozwoli nam na takie przyśpieszenie.
- Trzy, dwa...- zaczęłam odliczać.
- Nie!- wrzasnęła moja żona.
- Jeden kotku- uśmiechnęłam się i skoczyłam ciągnąc ją za sobą.
- Aaaaaaaaa!!!- jej krzyk był przerażający, jakby obdzierali ją ze skóry.
Aga zaczęła ciągnąc mnie do siebie.
- Przestań!!! Bo zaraz nie będzie czego po nas zbierać!!!- wydarłam się na nią, ale nic nie pomogło. Jej panika była większa.

Trudno, że obiecałam jej, iż nie puszcze jej ręki. Teraz byłam zmuszona to zrobić. Wyrwłam się i odepchnęłam.
- Patrycja ty pizdo!
Zaczęłam się z niej śmiać, ponieważ wyglądała komicznie. Obróciłam się na plecy, aby zobaczyć czy Bieber leci. Był tuż za nami. Czekałam, aż Aga zacznie zachowywać się tak jak jej nakazałam przed skokiem.
- Jak przeżyje to oberwiesz mała mendo!- cały czas na mnie krzyczała. Wiem, że ją zawiodłam, ale musiałam tak postąpić. Inaczej nic dobrego by z tego nie wyszło.
Odchyliłam się bardziej w tył, prostując lekko nogi i wyciągając ręce przed siebie, aby zwiększyć opór powietrza i wolniej spadać. Chciałam przybić piątke z Bieberem. Tak też zrobiłam. Wykonaliśmy pare obrotów i salt. Lekcje u wujka się przydały.
Zobaczyłam, że Aga robi to co jej mówiłam, jednak miała lekkie problemy.
Złączyłam nogi i ręce do tułowia, pochylając się w przód. Dzięki temu zwiększyłam swoją prędkość i podleciałam do Agi. Złapałam ją pod ramionami, kładąc się na niej.
- Dobrze ci idzie!
- Zajebie cię!- krzyknęła.- Kiedy otworzyć to cholerstwo?
- Powiem ci kiedy.
Puściłam ją i wyprzedziłam. Byłam pod nią. Odwróciłam się plecami do ziemi, a przodem do niej. Objęłam ją nogami.
- Ja chcę buzi!- przekrzykiwałam wiatr.
- A ja chce na ziemie! Wyjdź, bo zasłaniasz mi obraz!
Zobaczyłam, że jesteśmy na idealnej wysokości do otworzenia spadochronów.
- Ja się odsunę na bezpieczną odległość, a ty go otwórz!- podałam jej do ręki sznureczek.
Zrobiłam śrubę i oddaliłam się, dając znak, że ma otwierać. Pociągnęła za linkę. Materiał wypełnił się powietrzem, szarpiąc Agą.
Po chwil ja też z Justinem otworzyliśmy spadochrony.

Już kilka minut później byliśmy na ziemi. Wylądowałam pierwsza. Zdziwiłam się, że tak perfekcyjnie stanęłam na nogi. Odpiełam wszystkie szelki i ruszyłam biegiem kilka metrów dalej, w miejsce, w którym właśnie wylądowała moją żona.

Odgarniałam materiał. Bałam się, że coś jej się stało. Nie ruszała się...

Może zemdlała? :O

Podniosłam spadachron i zobaczyłam ją.
- Hahah ale super było!- wykrzyczała i pociągnęła mnie na siebie, obracając się i leżąc na mnie.- A teraz oberwiesz, tak jak obiecałam- przygryzła skórę na mojej szyi.
- Mmm, może później dasz mi tą nauczkę?
- Jak będzie...-  przerwała.
- Wszystko w porządku?- zapytał zdyszany Bieber.

                            ***
                __________________

Siemano! 🙌
Jakiś taki długi rozdział mi wyszedł... XD (chcę wiedzieć czy wam sie podobało)
Co tam u was? Bo u mnie masakra. Nie zdam do następnej klasy... Fajnie, nie? 😞 (zawsze muszę wszystko wykrakać) 😝
Ma ktoś dla mnie prace? Haha

Podróż na Haju, prosto do Raju ❷✔ LessOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz