Rozdział 37

439 17 7
                                    

Ja: mam nadzieję, że będziesz smażył się w piekle

Ja: oszuście!

Ja: skasuj mój numer

Ja: i nie próbuj się ze mną w żaden sposób kontaktować

Mimo panującego na dworze chłodu i wiatru, wysiliłam się na napisanie paru smsów anonimowi. Byłam w drodze do Michaela. Chciałam tam jak najszybciej dotrzeć. To że czułam ogromną potrzebę wygadania się przyjacielowi to jedno. Bardziej pragnęłam zobaczyć Luke'a.

Pod domem Mike'a stało już auto Hemmingsa. Liczyłam, że Clifford już też tutaj dotarł. Podeszłam do drzwi i użyłam dwa razy dzwonka. Zawsze tak robiłam. Otworzyła mi uśmiechnięta mama Michaela. Zaskoczył ją mój widok.

- Michael już jest w domu? - uśmiechnęłam się szeroko do kobiety, która odpowiedziała mi tym samym.

- Tak, ma gościa - wpuściła mnie do środka - Jak się czujesz po rozprawie, kochanie? - zapytała z nieudawaną troską.

- Dziękuję, dobrze. Cieszę się, że w końcu to się skończyło - naprawdę byłam z tego powodu szczęśliwa. Marzyłam o tym, by ten rozwód w końcu się odbył.

- Cieszę się twoim szczęściem. Mike jest u siebie - dodała.

- To ja do niego pójdę - posłałam mamie przyjaciela jeszcze jeden uśmiech i pokierowałam się po schodach do pokoju Michaela.

Z nerwów ściskało mnie w klatce piersiowej. Nie wiedziałam, czy było to spowodowane spotkaniem z Lukiem, czy tym, że musiałam przyznać się do błędu i do tego, że nie miałam racji.

Drzwi od pokoju chłopaka były lekko uchylone. Dobiegały z jego środka głośne rozmowy. Podeszłam bliżej wejścia do pokoju i oparłam się o ścianę nasłuchując. To wcale nie było tak, że chciałam podsłuchiwać. Nienawidziłam tego robić, podsłuchiwać. To nie było w moim stylu. Uznałam, że po prostu nie będę im przerywać tej emocjonującej rozmowy.

- Jak to się z nią umówiłeś?! - krzyczał na Luke'a Michael. Zakuło mnie w sercu. Luke się z kimś umawiał.

- Normalnie? Umówiłem się, ale tam nie poszedłem.

- Bo? Swoją drogą, nie wspominała, że się z tobą widzi.

- Bo stchórzyłem, okej? Poza tym... - Luke przerwał. Byłam przekonana, że w tym momencie przeczesał swoje idealnie ułożone włosy, albo podrapał się po karku.

- Poza tym, co? - dociekał dalej Michael.

- Ona nie wiedziała, że umówiła się ze mną - ta rozmowa była dziwna. W ogóle nic nie rozumiałam, z tego o czym oni mówili.

- Nie wiedziała... Czekaj - Mike chyba próbował połączyć jakieś wątki - To ty... To przez ciebie... - Clifford coś wymamrotał jeszcze do kumpla, ale nie zrozumiałam co to dokładnie było.

- To zabrnęła za daleko, a potem już nie umiałem tego cofnąć, stary.

- To przez ciebie ostatnio się z nią pokłóciłem? Myślałem, że do Cassie pisze jakiś zbok i próbuje się z nią umówić, a to byłeś ty?!

Gdy dotarł do mnie sens słów Michaela, zakryłam dłonią usta, by zagłuszyć wydobywający się nich szloch. Nogi się pode mną ugięły.

- Nalegała - Luke próbował się tłumaczyć - Co miałem zrobić?

- Powiedzieć jej prawdę? Czy to takie trudne? - Mike pewnie rwał sobie resztkę swoich włosów z głowy - Jeeezu, jakim ty jesteś kretynem. Ona cię zabije, jak się dowie.

Stalker || L.H. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz