| I | viață

20.8K 865 326
                                    

Przekroczyła próg szkoły i od razu pożałowała, że tego dnia założyła tak ciepły sweter. Jej ciało momentalnie zaatakowała niesamowita duchota, która wręcz odbierała oddech, a brunetka mogła się nawet pokusić o stwierdzenie, że chęci do życia. Chociaż z tym drugim miała problemy nie tylko z powodu gorąca panującego w budynku. Dziewczyna poprawiła ramiączko swojego ciężkiego plecaka, idąc w stronę szafki, aby choć trochę ulżyć swoim plecom. Otworzyła metalowe drzwiczki z towarzyszącym temu cichym skrzypnięciem. Po wyposażeniu jej szafki można było stwierdzić, że była zwyczajną nastolatką. Znajdowało się tam kilka podręczników, jakaś książka, która zapewne była jedną z tych banalnych romansów, tak chętnie czytanych przez ówczesną młodzież, kilka zdjęć sławnych i przystojnych aktorów, do których wzdychało trzy czwarte żeńskiej populacji globu, jakiś plakat z produkcji filmowej, o której było ostatnio bardzo głośno w internecie i nie tylko. Jedyną rzeczą wyróżniającą szafkę Jennifer spośród innych, był mały dyktafon i notes, zajmujące honorowe miejsce na najwyższej półce szafki. Brunetka otworzyła plecak, zamieniając kilka ciężkich podręczników na wcześniej wspomniane urządzenie i mały zeszycik. W kiepskim humorze podreptała na podwórze, gdzie jedna z wielu ławek była skryta w cieniu ogromnego, liściastego drzewa. Diewczyna nawet nie znała jego nazwy. Nigdy nie była jakoś szczególnie tym zainteresowana. Na jej nieszczęście, jej ulubione miejsce przesiadywań było zajęte przez grupkę ,,popularsów". Rozpieszczone dzieciaki z bogatych rodzin, które nie widziały nic poza czubkiem własnego nosa. Jednakże nie byli tacy, jakich opisuje się ich w tych wszystkich książkach. Nie wszyscy chłopcy byli szczególnie przystojni. Niektórzy mieli coś nie tak z twarzą, inni za bardzo przypakowali na siłowni. Jennifer nie podobał się taki wygląd u chłopaka. Jej zdaniem przypominał górę mięsa.

Wracając do opisu szkolnej elity we wszystkich opowiadaniach. Dziewczyny nie odkrywały jakiejś monstrualnej ilości ciała. Nosiły się raczej schludnie, ale jednak dbały o to, aby podkreślić swoje kobiece kształty. Mimo to nie wyglądały zdzirowato, a po prostu ładnie. Na ich ustach nie gościła krzykliwa czerwień, bardziej jakiś róż, może kolor idący w bardziej chłodne tony. Ale jedno trzeba było przyznać, ilość podkładu na ich twarzach była zatrważająca. Najpewniej chciały zakryć wszystkie swoje niedoskonałości, nie zdając sobie nawet sprawy, że wyglądają po prostu sztucznie. Coś, w czym jeszcze odbiegali od popularnych opisów to to, że nie wszyscy byli chodzącymi potworami. Nie każdy czerpie przyjemność z uprzykrzania innym ludziom życia. Wielu z nich po prostu nikomu nie czyniło krzywdy, ale i spokojnie przyglądali się temu, co ich gburowaci koledzy robią mniej lubianym uczniom. Jen doskonale rozumiała ich postępowanie. No bo dlaczego mieliby poświęcać swoją reputację na rzecz kogoś, kogo kompletnie nie znali? Brunetka raz próbowała stanąć w obronie jednego z pierwszaków i skończyła z koszem na głowie i gumą do żucia powlepianą we włosy. Wolała trzymać się na uboczu i żyć w miarę spokojnie. W końcu nie każdy musiał być bohaterem.

Jennifer usiadła na ławce, jak najbardziej oddalonej od grupki popularnych uczniów. Niestety, ta nie posiadała w swoim pobliżu żadnego drzewa ani budynku, który mógłby zapewnić cień. Przez to dziewczyna jeszcze bardziej odczuwała skutki swojej beznadziejnej decyzji co do wyboru garderoby. Chcąc odrzucić myśli na temat parnej  pogody, wyjęła ze swojego plecaka notes, conajmniej pięć razy większy od tego, który miała w szafce. Przekartkowała go mniej więcej do połowy, tym samym pomijając zapiski sprzed miesiąca. Miała zamiar zacząć pracę nad nowym artykułem, który w najbliższym czasie musiała oddać. Nikt o tym nie wiedział, bo Jennifer była anonimowa, ale to właśnie ona pisała wiele artykułów o człowieku-pająku, którego znał cały Nowy Jork. Jej największym marzeniem było samodzielnie przeprowadzić wywiad z bohaterem. Nie był on tylko sposobem na zabicie nudy. Dziewczyna bardzo podziwiała tego człowieka. Szczerze mogła powiedzieć, że była jego fanką. Dawał jej nadzieję na lepsze jutro i wiarę w to, że ten świat nie jest doszczętnie zepsuty. Każdy potrzebuje takiego kogoś, dzięki komu aż chcę się przywołać uśmiech na twarz. Dla niektórych to przyjaciele, dla innych praca, dla wielu druga połówka. A ona szczególnie upodobała sobie tego Pająka, skaczącego po budynkach Nowego Jorku. Między innymi dlatego jej praca sprawiała jej tyle szczęścia. Pomagało również to, że po prostu kochała pisać, szukać informacji. Krócej, nie mogłaby znaleźć lepszej pracy. Gdy już miała długopis przy kartce i chciała napisać kolejne zdanie dotyczące Pajęczarza, ktoś wyrwał z jej ręki notes. Dziewczyna szybko podniosła przerażony wzrok, a jej oczom ukazał się jeden z tych napakowanych, bogatych uczniów. Należał do tych przystojnych. Jego blond włosy delikatnie opadały na czoło, tworząc artystyczny nieład, a błękitne oczy błyszczały okrutnością i brakiem sumienia. Kilka lat temu, Jen dostawała prawdziwych palpitacji serca na widok chłopaka. Była bardzo młoda i głupia, więc przystojny blondyn szybko zawładnął jej sercem. Jednak jej spojrzenie na chłopaka zmieniło się o sto osiemdziesiąt stopni, gdy zobaczyła jak traktuje innych. Z miłości przeszła w głęboką niechęć.

— Bawimy się w pisareczkę, hm? — Jego głos ociekał jadem i sarkazmem. Dziewczyna czuła się, jakby wyrządziła mu Bóg wie jaką krzywdę. W tamtej chwili modliła się tylko o to, aby chłopak nie pokusił się o przeczytanie jej notatek. Nie chciała, aby ktoś wiedział, że pisze artykuły do gazet.

— Oddaj mi to — wymruczała to pod nosem tak niepewnie, że była pewna, iż nawet małej myszy nie zdjął by lęk. Mimo to starała się grać twardą i pewną siebie, co w żadnym stopniu jej nie wychodziło.

— Co tam mamroczesz?

Dziewczyna wzięła głęboki wdech, po czym już otwierała usta, aby odpowiedzieć mu nieco głośniej, gdy ktoś ją ubiegł.

— Znęcanie nad pierwszakami nie wystarcza, trzeba się jeszcze uwziąć na niczego niewinną dziewczynę? — Posiadaczem tego pewnego siebie głosu był wysoki brunet. Nazywał się Peter. To jego zdjęcia bardzo często znajdowały się pod artykułami dziewczyny, więc bądź co bądź, dosyć często się widywali, chociażby przy oddawaniu wyniku swojej ciężkiej pracy. Tak czy siak, Jen mentalnie dziękowała chłopakowi za tak szybką interwencję i pomoc. Blondyn rzucił zeszytem brunetki gdzieś za siebie, mało nie trafiając Jennifer w głowę. Dziewczyna szybko podniosła notes i obserwowała dalszy przebieg sytuacji.

— Nikt nie nauczył cię, żeby nie wtrącać się w nie swoje sprawy, Parker? — Blondyn mówił przez zaciśnięte zęby, wkładając w słowa jeszcze więcej nienawiści, niż gdy kiedy zwracał się do Jen.

— Nie będę bezczynnie patrzył, jak znęcasz się nad innymi — odpowiedział szybko Peter, krzyżując ręce na klatce piersiowej, co dodało jego postawie pewności siebie i zadziorności. Blondyn uśmiechnął się kpiąco, po czym mocno zamachnął, celując prosto w twarz Parkera. Brunetka przestraszona zamknęła oczy, spodziewając się stęknięcia bólu, czy chociażby dźwięku łamanej kości. A jednak nic takiego nie nastąpiło.

Delikatnie uchyliła powieki, zauważając tylko, jak w ułamku sekundy to właśnie Peter uderzył blondyna. Chłopak pochylił głowę i odszedł kilka kroków w tył, cały czas trzymając dłonie przy nosie. Odjął jedną z rąk od twarzy, a jego mina wyrażała przerażenie, spowodowane krwawiącym nosem.

— To jeszcze nie koniec, Parker — rzucił na odchodne, kierując się do szkoły, a za nim podreptało kilku jego kumpli, posyłając w stronę Petera groźne spojrzenia. Chłopak wiedział, że będzie miał przechlapane, ale wtedy interesowała go tylko ta niska brunetka, w rozciągniętym, niebieskim swetrze, czarnych spodniach i dużych okularach, która wciąż przestraszona i zszokowana, siedziała na rozgrzenej ławce. Dzień był naprawdę upalny.

Tak, wiem, w sumie nudy. No, ale pierwszy rozdział no i co zrobisz, jak nic nie zrobisz. Jak chcę wam się czytać, to czytajcie, jak nie, to nie czytajcie, jak tam chcecie. Mam nadzieję, że jest to w miarę znośne, piszę zrozumiale i mało chaotycznie.

Do następnego rozdziału, jeżeli będzie chciało mi się go napisać ❤❤❤

Ta zła | Peter ParkerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz