Prolog

73 3 0
                                    

Kolejny dzień czas zacząć. Z niechęcią wstałam z łóżka, a bardziej z niego wywlokłam, po czym spadłam prosto na twardą posadzkę i warknęłam kilka przekleństw. No co? To, że jestem z dobrego domu, nie znaczy, że równie dobrze się zachowuje.

Dobra koniec tego. Zbieram swój zgrabny tyłeczek i idę do mojej garderoby. Nie narzekam na to, że mam dużo ubrań, ale one mnie po prostu przytłaczają. Czasem, w tajemnicy przed moim ojcem, daje je Adzie,aby poroznosiła je po przytułkach dla biedniejszych ludzi. Ada jest najcudowniejszą kobietą stąpającą po ziemi. Oficjalnie jest moją główną gosposią, ale dla mnie jest drugą matką. 

Wybieram szare dresy i czarny T-shirt, ponieważ nigdzie dziś nie wychodzę. Zresztą, dzień jak co dzień...

Dalej kieruje się do łazienki, gdzie związuje swoje włosy w koka. Pięć razy w tygodniu, od poniedziałku do piątku,  przychodzi do mnie facetka, która na co dzień powinna uczyć w szkole, ale dostała ofertę od mojego ojca. Nie wiem ile wynosi jej miesięczna zapłata, ale wiem, że jest o wiele większa niż to co płaciliby jej w szkole. Na szczęście dziś jest sobota, więc nie przyjdzie do mnie ta larwa.

Wychodząc z łazienki, zauważyłam siebie w lustrze. Chwilę patrzyłam. Zobaczyłam w nim niską, zgrabną brunetkę, z oczami koloru świeżej trawy i cerą jasną jak śnieg. Nigdy nie lubiłam swoich oczu... Przypominały mi o mamie. Mimo, iż nigdy jej nie znałam, wiedziałam, że mam je właśnie po niej. Mój ojciec ma oczy w odcieniu lodowatej wody, więc pewnym jest to, że są odziedziczone od matki . Zawsze się bałam jego przeszywającego wzroku. Choć jego też nie widzę jakoś zaskakująco często. Zawsze siedzi w swoim gabinecie i wypełnia papiery dotyczące jego firmy. Nie to, że mnie nie kocha. Kocha mnie jak nic na tym świecie, a przynajmniej to od niego słyszę.

Kiedy już kończę przyglądać się sobie w lustrze, schodze na dół gdzie czeka na mnie Ada. Niziutka, nieco przysadzista kobietka, której siwe włosy są związane w ciasnego koka, a brązowe oczy wpatrują się we mnie ciepło.

- Jak się spało? - Pyta mnie z radością.- Zrobiłam ci śniadanie. To co lubisz. Płatki owsiane z owocami leśnymi na mleku.

- Ojej, dziękuje, ale dobrze wiesz, że nie musiałaś. Sama bym sobie przygotowała śniadanie.

- Dobrze wiesz, że nie potrafię utrzymać rąk przy sobie, skarbie. Po za tym znając ciebie, tylko byś nabałaganiła.

No tak. Talentu do gotowania to ja po mamie nie odziedziczyłam.

- Dobra, ja idę sprzątać dalej w salonie. Smacznego! - Po czym odeszła kawałek, lecz zatrzymała się w półkroku. - Aha, prawie bym zapomniała. Miałam ci przekazać, że masz się pilnie pokazać w gabinecie twojego ojca. Ma do ciebie jakąś sprawę.
Tu mnie Ada zaskoczyła. Ojciec? Chce mnie widzieć? W swoim gabinecie?

- Wiesz może dlaczego? Z tego co wiem nie ma dziś nic ważnego. Mam się bać?

- Oj słonko, nie bój się. To twój ojciec. Nic ci nie zrobi. Ale nie wiem niestety o co chodzi. Zjedz śniadanie i staw się u niego.

- Okej, dzięki za info i śniadanie.

- Nie ma za co kochanie. Smacznego jeszcze raz! - Powiedziała po czym wyszła z kuchni, więc wzięłam się za jedzenie.

Po zjedzeniu, posprzątałam po sobie i podreptałam pod gabinet ojca.

Zapukałam trzy razy i weszłam.

- Chciałeś mnie widzieć, tato?

- Tak, tak. Chodź tu i usiądź. - Mówiąc to wskazał na fotel przed sobą, który swoją drogą był tak duży, że prawie mnie wessało.

- Więc o co chodzi?

- Masz już prawie siedemnaście lat, więc myślę, że czas cię wypuścić na wolność. Musisz nauczyć się porozumiewania się z ludźmi, ponieważ ktoś musi odziedziczyć po mnie tą firmę, a w domu się tego nie nauczysz.

O MÓJ PIEPRZONY BOŻE!
ON CHCE MNIE WYPUŚCIĆ?!
MYSLAŁAM, ŻE ZROBI TO GDY ZOBACZY MÓJ NAGROBEK Z DOPISKIEM : Umarła ze spokojnych nudów.
TO NAJPIĘKNIEJSZY DZIEN W MOIM KUREWSKO NUDNYM ŻYWOCIE!!!

- Dziękuję tato! Od kiedy zaczynam? -Pytam się z entuzjazmem wypisanym na twarzy.

- Od poniedziałku. Nikt nie wie, że jesteś moją córką i lepiej, żeby tak zostało. Ale mimo to, nie zrób mi wstydu.

- Dobrze, będę gotowa o 7:30 w poniedziałek. Do zobaczenia!

- Do zobaczenia, Katherine.

Radośnie pobiegłam do salonu, gdzie Ada odkurzała kąty.

- Od poniedziałki idę do publicznej psiarni! Tak jest suki! - Krzyknęłam, ale zdałam sobie sprawę, że Ada stoi obok mnie i patrzy na mnie ze wzrokiem, który zdaje się mówić ,, Uważaj młoda damo''.

- Ups... Przepraszam. Hehe... - Zaśmiałam się nerwowo.

- Nic się nie stało, ale na przyszłość uważaj bardziej, na to, co mówisz, Kate.

- Tak jest szefie. - Zasalutowałam, przykładając palce do czoła.

- Kate, nie rób z siebie głupka - zrobiła się poważna, ale po chwili się uśmiechnęła. Cieszę się razem z tobą! Wreszcie wyjdziesz do ludzi, poznasz ich.Pewnie będziesz miała wielu przyjaciół, a może nawet któregoś pięknego dnia przyprowadzisz mi tu jakiegoś przystojniaczka. Hmm?

- Wątpię... Tam pewnie po korytarzach paradują same piękności, więc faceci powinni być zajęci. Nie mam szans, a nawet jeśli, to są marne - powiedziałam zamyślona, a Ada spojrzała na mnie oburzona.

- Jak to nie masz szans?! Często idąc do sklepu widzę dziewczyny wracające ze szkoły. Niektóre z nich mają ze trzy kilogramy tapety na twarzy! Zastanów się co mówisz! - Powtórzyła się. - Nie dorastają ci do pięt! Nie masz się czym martwić, skarbie.

- Jeśli tak mówisz... Dobra, ja idę się pouczyć historii. Brr..

Nim się obejrzałam, było już ciemno, a mi bardzo chciało się spać, więc umyłam swoje ciało, przebrałam w piżamkę i wskoczyłam do cieplutkiego łóżeczka. Nie muszę jutro wstawać wcześnie, bo jest niedziela. Mam jeszcze jeden dzień, aby się przygotować. Zasnęłam z myślą o lepszym jutrze.

Dzień doberek! To moja pierwsza opowieść na Wattpadzie, więc mam cichą nadzieję, że dobrze się przyjmie. Do następnego?

Olcia xx

Córka MiliarderaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz