Rozdział Czwarty

4.9K 264 26
                                    

"Lecz choćby oczy jej były na niebie, a owe gwiaz­dy w op­ra­wie jej oczu, blask jej ob­licza zaw­stydziłby gwiazdy."  

William Shakespeare


Tony wrócił do domu gdy było już późno. Nalał szklankę szkockiej z lodem i usiadł na kanapie. Spojrzał na wspólne zdjęcie z siostrą. Pamiętał jak wskoczyła mu na plecy mimo jego protestów, po chwili oboje mieli uciechę. On z prób zrzucenia jej na trawę, ona z tego, że nadal się trzymała. Tato robił im wtedy zdjęcie.
Była tak uparta i nieustępliwa jak on. Aż dziw, że nie byli biologicznym rodzeństwem, ale bardzo cieszył się, że ją ma. Rozpierała go duma z siostry. Z jej występu. Chociaż nie poszła w kierunku, którym się spodziewał, ale taki był ich urok tak podobni choć różni. Wypił trunek z szklanki do końca. I poszedł spać.

Rano, gdy się obudził nie słyszał żadnego hałasu. Cisza. A była niedziela.
Charlie w wolne dni zawsze robiła hałas. Grała, oglądała coś lub hałasowała w kuchni. Dziś nic. Czyżby jeszcze nie wstała. Tony zwlekł się z łóżka i ubrał kapcie.
Pewnie Charlie zaszalała z ekipą i odsypia kaca. Uchylił drzwi do pokoju siostry by sprawdzić czy nie trzeba jej przykryć lub nie potrzebuje szklanki wody. Ale na łóżku Charlotte zastał tylko jej pluszaka.

Tony był dość zdziwiony, gdy Charlie nie wróciła do popołudnia. Nigdy tak nie robiła. Nie odebrała telefonu, gdy dzwonił. Tony nie wierzył, że posuwa się do tego kroku. Czekał z telefonem przy uchu czy rozmówca odbierze.
- Halo? – Odezwał się głos po drugiej stronie.
- John Harrison? – Pyta Stark.
- Tak. Tony, co jest? – John rozpoznał Tony'ego.
- Czy Charlie jest u ciebie? – Spytał Stark.
- Nie wiedziałem się z nią od wczoraj. – Odrzekł Harrison.
Stark rozłączył się.


***


Cisza wszędzie. Słychać było tylko silnik samochodu i odgłos kół toczących się po wilgotnej drodze. Biały jaguar zatrzymał się na parkingu obok jednopiętrowego domku. Otworzyły się drzwi samochodu wysiadł z nich wysoki mężczyzna w garniturze. Podchodząc do drugich drzwi otworzył je i pochylił się biorąc na ręce śpiącą dziewczynę. Jedna ręka zwisała swobodnie a głowa opartą miała o tors mężczyzny. Ruszył do drzwi, które były szeroko otwarte.
- Witaj Loki. – Przywitał go osobnik w drzwiach.
- Kahn, dobrze cię widzieć. – Loki przekracza próg domu. – Wszystko gotowe?
- Tak. A więc kolejna część planu rusza. – Powiedział Khan. – Powodzenia Loki. – Wyszedł i zamknął za sobą drzwi zostawiając Lokiego samego z śpiącą dziewczyną.

Wszedł do pobliskiego pokoju. Był on przytulny. Niebieskie ściany, meble z ciemnego drewna. Lokiemu bardzo podobał się ten wystrój. Ułożył Charlie na łóżku, a sam usiadł na kanapie naprzeciw, tuż pod oknem. Zdjął z szyi zielony szalik i odłożył go na oparcie kanapy.
Charlie spała jeszcze długo, a Loki czekał.
- Co... znowu. Już mam dość tego. Muszę iść do lekarza. – Charlie otworzyła oczy i spojrzała w sufit.
- Witaj Charlotte. – Loki odezwał się do dziewczyny i obserwował ją jak siada i patrzy na niego z przerażeniem.
- Co ja tu robię? Czemu tu jesteś? – W jej głowie kłębiło się wie myśli. Wstała z łóżka i podeszła do drzwi. Nie potrafiła ich otworzyć. – Czemu nie mogę wyjść? Loki. – Zwróciła się do niego ponowie.
- Wyspałaś się? – Kontynuował bóg.
- Powiesz mi, co się dzieje. – Charlie trochę panikowała.
- Charlotte nie uprzejmie jest się nie witać. – Uśmiechnął się do niej.
- Tak wyspałam się. Śpię tyle ostatnio, że nie mogę nie być wyspana. – Powiedziała Charlie siadając na łóżku. – Powiesz mi, czemu mnie tu zabrałeś?
- Sama z mną poszłaś. – Uśmiechnął się Loki. – Coś cię do mnie ciągnie. Bo wiesz, że ja ci mogę pomóc.
- O czym ty mówisz Loki?! – Charlie nie nadążała za jego słowami.
- Ile jest rzeczy, o których Tony ci nie mówi? Ile razy nie chciał ci powiedzieć skąd jesteś? Jak odradzał ci iście do lekarza z powodu twoich napadów snów? Myślisz, że przypadek? Nie. – Wstał. – Jeśli chcesz się tego dowiedzieć. Będę czekał w salonie. Mogę odpowiedzieć na każde pytanie. Drzwi na dole nie będą zamknięte.

Wyszedł z pokoju. Charlie zerwała się z łóżka porywając poduszkę, lecz znów poczuła senność i upadła na podłogę. Minęło kilkanaście minut i Charlie przeszedł jej napad snu więc wstała. Podeszła do okna, było zamknięte i zabezpieczone. Szyba okazała się nie do wybicia. Charlotte zaczęła myśleć o tym co jej powiedział. Tony zawsze unikał tematu jej pochodzenia. Ale co Loki mógł wiedzieć.

Charlie wyszła na przedpokój. Było przestronne pomieszczenie, które prowadziło do wszystkich pomieszczeń domu. Stała dłuższa chwilę patrząc raz na drzwi wyjściowe a raz na Lokiego w salonie. Biła się z myślami. Czy sprawdzić czy drzwi są otwarte. Zamknęła oczy. Nie wierze, że to robię. Pomyślała Charlie idąc w stronę Lokiego, które siedział salonie.
- Wyjaśniasz mi to? To wszystko. – Dziewczyna usiadła na fotelu obok.
- Oczywiście Charlotte. Odpowiem na każde pytanie. – Uśmiechnął się do dziewczyny.


* * *


Tony krążył nerwowo po pokoju, rozmawiając z Jarvisem. Kończył się kolejny dzień a on nie wiedział nic.
- JAK TO NIC NIE MA? W monitoringu! – Krzyczał stojąc przy biurku.
- Nie ma żadnych nagrań, na których jest pańska siostra. – Odpowiada komputer rzeczowo.
Tony chwycił szklankę i cisnął nią w ścianę, naczynie przeleciało obok głowy Rogersa i roztrzaskało się na setki kawałeczków.
Gdzie ona mogła być. Gdzie mogła być jego mała siostra. Kiedyś już zniknęła. Kiedy jeszcze była w liceum. Zniknęła na cały weekend. Wysyłając sms. „Wrócę w poniedziałek. Nic mi nie jest, jestem z Johnem." Było to krótko po śmierci rodziców, ale dała znać. Po tym kiedy oni zniknęli z dnia na dzień, posadowił być najlepszym bratem. Poczuł ukucie w sercu. Bo Charlotte powiedziała rodzicom, że ich kocha, że będzie tęsknić. A on się nie pożegnał. Jeśli teraz straciłby ją... nie wybaczyłby sobie. Nie wybaczył sobie tego, że się nią nie zaopiekował wystarczająco i tego, że nie usłyszała on niego, że jest z niej dumny.
- Stark – Kapitan wstał myśląc jak dobrać słowa żeby jego przyjaciel następnej szklanki nie rzucił w niego – Charlotte jest duża i odpowiedzialna. Cokolwiek się dzieje... - Wypowiedz przerywa pukanie do drzwi. Start ignorując wszystko ruszył od drzwi i otworzył je zamaszyście. – Czego... John? Co cię tu...
- Tony, chyba wiem gdzie jest Charlie.

Należysz Do Mnie • LokiWhere stories live. Discover now