ODCINEK III

211 13 4
                                    

                                                      FRANCJA


                                                               I

Lot przez Francję przebiegał bezproblemowo. Wrex opowiedział Samarze wszystko, czego dowiedział się od doktor Cole. Mimo tego, że oboje pracowali z komandorem Shepardem, to nigdy nie mieli okazji współpracować ze sobą. Samara pomagała komandorowi podczas misji w bazie zbieraczy - istot pracujących dla Żniwiarzy - którzy porywali całe ludzkie kolonie, aby tworzyć potężną broń - ludzkiego Żniwiarza. Ekipa, którą zgromadził Shepard, powstrzymała te plany. Kroganin w tamtym czasie był zajęty sprawami politycznymi na ojczystej planecie - Tuchance - gdzie zdołał przejąć władzę w klanie Urdnotów i uczynić z niego główną siłę zarówno polityczną, jak i militarną.

Wielu nie rozumiało postępowania swojego wodza. Starał się on jednoczyć klany w sposób dyplomatyczny, przy możliwie najmniejszym rozlewie krwi. Jego brat - Wreav - miał zupełnie inne podejście do sprawy i wszystko mogłoby się bardzo skomplikować, ale zginął na Tuchance podczas walk o rozprzestrzenienie leku na genofagium. Wrex, w przeciwieństwie do swojego brata, nie chciał zemsty. Rozumiał, że nadeszła pora, aby jego rasa pokazała, że potrafi być czymś więcej niż bezrozumnym narzędziem w rękach innych. W chwili obecnej jego myśli zajmowała jednak aktualna misja. Był zadowolony z posiadania w swoim oddziale potężnej biotyczki. Obserwował Samarę, która ze spokojem patrzyła na niewielki ekranik na ścianie bocznej promu, na którym migały newsy nadawane przez centralę w Londynie. Obieg wiadomości był coraz lepszy, ale wciąż na większości powierzchni Ziemi panowała radiowa cisza. Do łask wróciły stare metody komunikacji. Innej opcji na razie nie było. Satelity zostały strącone podczas pierwszych godzin inwazji na Ziemię, czyli już kilka miesięcy temu.

Wiadomości było coraz więcej. Ci, którzy spodziewali się rychłego końca wojny, srodze się zawodzili. Mnóstwo oddziałów Żniwiarzy wciąż wypełniało swoje zadania. Wywiad donosił, że ciężar dowodzenia brali na siebie grasanci, czyli genetycznie zmodyfikowani turianie. Dowództwo ziemskiej partyzantki ustaliło, że - przykładowo - oddziały Żniwiarzy z Wysp Brytyjskich nie współpracują z tymi, które działają we Francji. Stanowiły one bardzo silne, ale oddzielne komórki. Nie dysponowały niczym w rodzaju sztabu dowodzenia, nie miały jednej, wspólnej strategii. To sprawiało, że kwestią czasu wydawało się ich wyeliminowanie. Nie ulegało jednak wątpliwości, że jeszcze wielu żołnierzy straci przy tym życie.

Przez całą podróż oficer komunikacyjny plutonu próbował nawiązać łączność radiową z oddziałami sprzymierzonymi w okolicach Marsylii. Bez skutku. Wrex nakazał szukać miejsca do lądowania w pewnym oddaleniu od samego miasta. Wybór padł na małą wioskę na wschód od Martigues, kilka kilometrów na zachód od samego celu wyprawy. Mieli być gotowi na wszystko.

Pilot znalazł sporą połać płaskiego terenu przy samym brzegu morza Śródziemnego. Gdy oddział był kilka metrów nad ziemią, Wrex powtórzył rozkazy:

- Drużyna druga rozkłada obóz w najwyższym punkcie w okolicy. Macie go solidnie zamaskować! Musimy być przezorni. Wiem, że to ryzyko, ale jesteśmy kroganami! W wypadku utraty łączności, w drodze powrotnej będziemy kierować się właśnie na największe wzgórze. Lepiej żebyście tam byli... Żywi. Pierwsza drużyna idzie za mną. Jeszcze wczoraj wieczorem myślałem, że paru z nas tu zginie, ale teraz mamy wsparcie całkiem niezłej biotyczki, więc może wszyscy zobaczycie jeszcze Tuchankę. Walczcie o to. Zabieramy jak najmniej sprzętu. Oszczędzać amunicję, bo dobrze wiecie, że nie mamy tu szans na uzupełnienia. Poza tym musimy być jak najbardziej mobilni. Znajdujemy Lawson i wracamy. Łatwo, szybko i przyjemnie.

Mass Effect: Po zakończeniuWhere stories live. Discover now