🌸 2 🌸

1.5K 74 4
                                    

Mijając kolejne metry korytarza czułam na sobie spojrzenia pojedynczych osób. Większość z nich było zajętych zawziętą rozmową, za pewne o ledwo co minących, wakacjach.

Choć z zewnątrz spokojna, w środku wręcz kipiałam ze złości. Co było tego powodem? Z moim nieszczęściem spóźniłam się już pierwszego dnia roku szkolnego. Jako nowy uczeń powinnam znaleźć się tutaj trzydzieści minut przed uroczystym rozpoczęciem, aby odebrać wszystko co będzie mi potrzebne, m.in. plan lekcji oraz kod do szafki.

Teoretycznie początek roku szkolnego miał zaczynać się o godzinie 9.00, a według wiszącego przed wejściem do szkoły zegara, który chwlię wcześniej minęłam, pozostało mi około 7minut do uroczystości.

W szybkim tempie szłam, uderzając lekko, swoimi, niewysokimi, obcasami w ciemną podłogę. Zirytowana spoglądałam, co rusz na kolejne drzwi, w pośpiechu odczytując nazwy klas, na nich zapisane. Nigdzie w zasięgu mojego wzroku nie mogłam dostrzec, najpotrzebniejszej w tym momencie dla mnie, tabliczki ,,Sekretariat". Zaklnęłam pod nosem, jednak nie na tyle cicho, by nie zwrócić na siebie uwagi. Kilku uczniów, którzy to usłyszeli, jedynie się uśmiechnęło.

Podczas skręcania w lewe odgałęzienie korytarza, z nadzieją znalezienia upragnionego pomieszczenia, poczułam jak ktoś lekko łapie mnie za ramię. Szybko odwróciłam głowę, aby ujrzeć przed sobą rudawe włosy. Dobrze zbudowany, wysoki chłopak zatrzymał swój wzrok na mnie, by praktycznie od razu odezwać się:

-Veronica? To chyba ty, prawda? Wszędzie cię szukałem. Powoli musimy zbierać się na placu. Jughead prosił, żeby cię znaleźć. Nie był pewny, czy trafisz tam sama. Więc jak? Idziemy? - słowa wypływały z jego ust z prędkością karabinu maszynowego, a ja jedyne co robiłam, to stałam zapatrzona w tą przystojną twarz. Będzie mój! Ale zaraz! Skoro powiedział ,,Veronica'', to znaczy, że poznał już moją siostrę. Co jest równoznaczne z tym, iż ona zdobyła już plan i możliwe, że załatwiła ostatnie formalności. Chociaż w małym stopniu byłabym wtedy uratowana.

Nim zechciałam odpowiedzieć rudowłosemu, przez głowę przeleciała mi myśl, aby poudawać moją siostrę, na co, na moje usta wkradł się lekki uśmiech i charakterystyczna mina, którą moja mama nazywała ,,miną małej kombinatorki".

-Jasne, chodźmy. I, dzięki za pomoc.- uśmiechnęłam się czarująco do chłopaka, skręcając wraz z nim do lewego skrzydła, gdzie sama wcześniej się kierowałam.

-Tak, w ogóle to Archie jestem.- dopowiedział, na co oboje wymieniliśmy się tylko uśmiechami, przepychając między uczniami.

Zaraz po minięciu zakrętu dostrzegłam, pare metrów dalej, zbilżającą się Veronicę, razem z jakąś, miło wyglądającą, blondynką. Siostra ubrana była w taką samą sukienkę co ja. Posiadałyśmy te same modele toreb, a także butów, różniły nas jedynie ich kolory. Jej były ciemno fioletowe, a moje bordowe.

Ogólnie byłyśmy typowymi bliźniaczkami. Taki sam wzrost i budowa ciała. Te same włosy, nawet długość była podobna. Nie mówiąc już o twarzach, które miałyśmy wręcz identyczne. Różniłyśmy się, oczywiście, od siebie, jednak nie dało się tego zauważyć za pierwszym razem. Poza tym, uwielbiałyśmy ubierać się tak samo i zamieniać rolami. Czasem było to ciężkiem, gdyż główną, odmienną dla nas, cechą, był charakter. Byłyśmy pod tym względem kompletnie inne.

Dziewczyny zauważyły mnie i chłopaka, a po chwili zeszliśmy się w jedną grupkę. Tutaj zaczęły się przedstawienie, które zebrało dookoła większy tłum uczniów.

-Combo!- to jedyne co usłyszałam z ust Archiego, na co obie z brunetką zaczęłyśmy się śmiać. Ogólnie Archie wydawał mi się być typem gościa, którego pożądała każda dziewczyna w szkole. Biorąc pod uwagę spojrzenia którymi był obdarowywany, musiałam mieć choć trochę racji. Jednak póki co robił dobre pierwsze wrażenie. Zobaczymy jak pójdzie to dalej.

-Właśnie! Vi, poznaj Betty, Betty poznaj moją siostrę bliźniaczkę, Victorie. - Veronica nadal lekko się śmiejąc, przedstawiła nas sobie, a ja podałam minimalnie niższej, ode mnie dziewczynie, rękę, którą, nadal zszokowana, potrzasnęła na przywitanie.

-Poza tmoglabysbyś przedstawić mi kto cię tu prowdzi- dopowiedziała jeszcze, obdarzając chłopaka obok mnie spojrzeniem, z którego, z łatwością można było wyczytać, ze ten jej sie podoba.

-Ahh... przepraszam. Veronico, to jest Archie. Archie, to jest moja siostra Veronica.

-Czyli jestem zdrowy i obraz nie zaczął mi sie podwajać?- zapytał głupio, by trochę rozładować napięcie zaistniałe pomiędzy nami.

Teraz już całkowicie otaczała nas większa grupka osób, dla których najwyraźniej, dwie uczennice, w dodatku bliźniaczki, musiały być rzadkością.

-Andrews! Cooper! Co tu się dzieje i czemu wy wszyscy nie jesteście jeszcze na rozpoczęciu?!- udłyszeliśmy głos starszej nauczycielki, na którego dźwięk, automatycznie zrobiło się wokół nas pusto. Czyżbym już przed rozpoczęciem nauki miała zaliczyć kozę? Ugh, tylko nie to...

-Idźcie, ja to załatwię. Lubi mnie.- usłyszeliśmy szept Betty i jak na zawołanie zwróciłyśmy się za Archiem na plac, gdzie chwilę potem mieliśmy rozpocząć rok szkolny.

***
-Boże... Archie... Już bałem się, że nie przyjdziecie. Ale gdzie tak w ogóle jest Betty? I jaki cudem widzę dwie Veronici?- czarnowłosy chłopak którego spotkaliśmy przy wyjściu ze szkoły, zasypywał nas pytaniami. Nie powiem, był dla mnie jeszcze bardziej interesujący, niż wyżej wymieniony Archie.

-Chill. Betty rozmawia z nauczycielką, zaraz tu będzie. A to nie druga ja, znaczy, druga, po czesci, bo to Victoria, moja bliźniaczka. Vi, to Jughead.- kiwnęliśmy sobie głowami spoglądając w oczy. Ten chłopak cholernie mnie kreci.

-Mało ważne, poczekam na Betty a wy idzcie, musicie być na rozpoczęciu, bo jesteście nowe. Jesteśmy spóźnieni prawie 10 minut, nie pogarszajmy sprawy.- odpowiedział tylko ciemnowłosy, wypychając nas w dalszą drogę.

-Czy on i Betty coś razem?- zapytałam, od razu, po oddaleniu się od niego.

-Nie, przyjaźnimy się. Tak poza tym, uważajcie tu na jedną dziewczynę. Niedawno jej brat utonął, a razem byli jakby królem i królowa tej szkoły. Teoretycznie jest nieszkodliwa, ale jej rodzice są tu wpływowi, znani.

Na potwierdzenie zrozumienia jego słów, przytaknęłyśmy głowami, przy okazji wymieniając porozumiewawcze wspomnienia.

Nikt nie podskoczy siostrom Lodge, to zawsze my ustalałyśmy zasady i tutaj też tak będzie. Zwlaszcza, jeśli ta dziewczyna narazi się którejś z nas. To będzie wojna za zdwojoną siłą. Czyli w sumie, zapowiada sie ciekawy rok.

Od autorki:
Hey guys!

Nonono, poleciało prawie 950 słów, więc jest coraz lepiej. Jestem z tego dumna, bo chciałabym rozdziały pisać po parę tysięcy, żeby było więcej, lepiej i ciekawiej. Czuję, że poprowadzę to tak spokojnie, przynajmniej początkowe rozdziały. Gwiazdkujcie, komentujcie.

xoxo
Ola

New Episode || Riverdale fanfictionWhere stories live. Discover now