Rozdział 11

886 63 11
                                    

30 październik

Czekaliśmy na korytarzu z  dobrą godziną, po czym wyszedł do nas jakiś lekarz. Wyglądał na dość przybitego, co nas strasznie zaniepokoiło.

-Dzień dobry, co z Andreasem?- zapytałam z trzęsącymi się dłońmi.

-Nie jest najlepiej, zapadł w śpiączkę- powiedział ze smutkiem w głosie.

Po tych słowach łzy spłynęły mi po policzkach. Zaczęłam się trząść.

-Może do niego wejść jedna osoba- powiedział i poszedł prawdopodobnie do swojego biura.

Bez słowa podeszłam do drzwi sali i kątem oka spojrzałam na siedzących skoczków, którzy przed chwilą przyjechali do szpitala. Weszłam do sali i znowu zaczęłam płakać.

Podeszłam do jego łóżka i ścisnęła jego rękę. Usiadłam na krzesełku, które znajdowało się w sali a łzy spływały mi po policzkach.

Po chwili usłyszałam jakby zaduszany śmiech? Spojrzałam w stronę Andiego a on już całkowicie wybuchną śmiechem. Patrzyłam na niego ze zdziwieniem i wściekłością w oczach.

-Co ty sobie do cholery wyobrażasz?!- krzyknęłam i poderwałam się z krzesła.

-Nawet nie wiesz jaką miałaś śmieszną minę!- zaduszał się śmiechem.

-Jesteś pojebany-

-Nawet nie wiesz ile czasu zajęło mi przekonanie lekarza aby wam to wcisnął!- uśmiechnął się.

Zastanów się człowieku co ty robisz- wysyczałam tylko i trzaskając drzwiami wyszłam z sali.

Wszyscy na korytarzu spojrzeli w moją stronę, a ja posłałam im tylko nienawistne spojrzenie i wyszłam ze szpitala. Nagle ktoś chwycił mnie za rękę. Był to przyjaciel i imiennik Wellingera - Andreas Wank.

-Hej co się stało?- zapytał ze zmartwieniem malowanym na twarzy.

-Twój przyjaciel jest jakiś pojebany- powiedziałam i usiadłam na jakiejś ławce.

-To wiem, ale jest w śpiączce, więc nie wiem czemu tak zareagowałaś-

-W śpiączce?! Udawał cały czas!- krzyknęłam a łzy spłynęły mi znowu po policzkach.

-Zaraz co?- zapytał

-To co słyszałeś, przekupił lekarza, aby nam to powiedział- krzyknęłam.

-No ja go chyba zabiję- wstał i poszedł w stronę szpitala.

Andreas

Leżałem i śmiałem się już dobrych kilka minut. Po chwili usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi.

-Coś ty człowieku zrobił!- krzyknął Wank.

-Nic, a co- wyszczerzyłem zęby.

-Nic?! Ty wiesz co ona przeżywała gdy tam siedzieliśmy?!-

Zamurowało mnie. Przez ten cały czas kiedy ja udawałem ona martwiła się o mnie.

-Nic nie powiesz?- zapytał mój imiennik.

-Emm no... Przepraszam- powiedziałem i spuściłem głowę.

-To nie mnie powinieneś przepraszać- odparł Wank i wyszedł z sali.

Po godzinie mogłem już wyjść ze szpitala. Niestety gdy wyszedłem nikt na mnie nie czekał. Postanowiłem zadzwonić po taksówkę, która zawiozła mnie pod hotel.

Ania

Siedziałam w pokoju i nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Kasia pewnie poszła do Daniela a ja siedziałam sama jak palec. Postanowiłam obejrzeć jakiś film, a że burczało mi w brzuchu, podjęłam decyzję, że skoczę do pobliskiego sklepu. Ubrałam kurtkę, buty i wyszłam z pokoju.

Zbyt wiele myśli || Andreas WellingerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz