#2 -Wsiadaj, a nie pierdol.

Start from the beginning
                                    

Oboje w ciszy rozejrzeliśmy się po pełnym pomieszczeniu.

- Faktycznie masz pusto.- mruknąłem, powstrzymując śmiech.

-Mamooo!- usłyszałem pisk mojej siostry, a po chwili zobaczyłem ją w salonie. Miała średniej długości włosy, czarne tak, jak mama. Delikatne rysy twarzy też miała po mamie, ale oczy, tak samo jak ja, odziedziczyła po tacie, czyli brązowe.

-Tak Lottie?- zapytała kobieta, wpatrując się w córkę. Były jak dwie krople wody.

-We ferie musimy polecieć do Los Angeles! Wujek Ollie ze mną i Polly pojedzie, no...- ciągnęła szesnastolatka.

-Dobra, dobra nie proś się tak skarbie. Pewnie, że możesz jechać. Jak Ollie się zgodzi i na 100% jedzie, to ty też możesz.

-A będą tam jacyś chłopcy?- zapytał tata, na co przewróciłem oczami.

-Pójdziemy do męskiej striptizowni, w której były urodziny mamy.- rzuciła z przekąsem nastolatka. Mama parsknęła śmiechem, ale tacie nie było do śmiechu.

-Możecie jechać, ta striptizernia już dawno zmienia się w klub dla gejów.- tata wzruszył ramionami. Nigdy nie miał nic do homoseksualistów i zawsze ich szanował. W końcu w naszej rodzinie dużo takich było, ciocia Kate, wujek Allan, Brian, Alex, Rick, Brad.. Żaden z nich nie zrobił mi niczego złego.

-Tato?- tym razem odezwała się Polly do Chris'a. On machnął ręką, a na twarzy dziewczyny rozświetlił się szeroki, łobuzerski uśmiech.

Co prawda, Polly była rok młodsza od mojej siostry, ale dobrze się dogadywały i były najlepszymi przyjaciółkami. Tak jak ja, Olivia i Darcy, tylko że te dwie były starsze ode mnie o kilka miesięcy.

***

Mój stary pokój nie wyróżniał się niczym szczególnym. Większe łóżko, duża, praktycznie pusta szafa i biurko, na którym był mój komputer nie używany od wieków. Telewizor, który kiedyś tu był, już od dawna jest w moim mieszkaniu, dlatego dziwię się, że z tego pokoju jeszcze nie zrobili kolejnego pokoju do grania.

Prawdę mówiąc w wieku dwudziestu lat już od dwóch lat miałem własne mieszkanie, ale praktycznie wciąż żyłem na utrzymaniu rodziców, co wcale mi się nie podobało. Za dwa dni będę miał kolejne urodziny i kolejny rok za sobą. Taa, styczniowe dziecko.

Położyłem się na miękkim łóżku i obmyślałem plan działania. Postanowiłem zrobić sobie tygodniową przerwę w nauce, żeby przygotować się na wyścigi, w których brałem udział od czasu do czasu tak, jak mama.

W pewnym momencie usłyszałem otwieranie drzwi. Do środka weszła Charlottie i od razu rzuciła się na moje łóżko.

-Cześć braciszku.- objęła mnie drobnymi ramionami, na co uśmiechnąłem się i przyciągnąłem czarnowłosą do siebie. Była moją małą siostrzyczką, którą zawsze będę się opiekował.- Co tam u Ciebie? Nudno tutaj, gdy Cię nie było..

-Nie powiedział bym, że nudno. U mnie po staremu, musiałem teraz zapierdalać, ale już jest po wszystkim. Chcesz się ze mną przejechać?- zapytałem dziewczyny. Ta entuzjastycznie skinęła głową i pociągnęła mnie za rękę.

-Rusz się, leniu.- mruknęła. W salonie było już pusto, zapewne wszyscy już wrócili do siebie. Tata i mama byli albo w swojej sypialni albo na basenie w ogrodzie.- Słyszysz?

Przysłuchałem się i jęknąłem niezadowolony, bo po raz kolejny trzeba będzie odkażać basen. Nie zamierzałem pływać w spermie, która mnie stworzyła. Lottie walnęła mnie w brzuch, musiałem przyznać, że miała mocne uderzenie.

Wzięła jakieś kluczyki i schowała je do kieszeni szarej bluzy.

-Ja nadal nie wiem, jakim cudem oni nadal są razem.- rzuciłem, idąc za nią. Nawet nie wiedziałem, gdzie ona idzie.

-Kochają się. To, że kłócą się co 10 minut tylko potęguje ich seks na zgodę.- wzruszyła ramionami, jak gdyby nigdy nic.- Zazwyczaj w innych małżeństwach bywa tak, że pożądanie się wypala i szukają pocieszenia w innych ramionach, zapominają o uczuciach, które żywili do siebie lata temu i dochodzi do rozwodów. Naszym rodzicom to nie grozi, See, bo oni są dalej na siebie napaleni. A nawet dostałam ostatnio pytanie, czy chciałabym rodzeństwo.

-Boże, tylko nie dzieci.

-Wsiadaj, a nie pierdol.- rzuciła, wpychając się na siedzenie kierowcy. Miałem ochotę ją wyśmiać. Ona za kółkiem, hahaha, dobre sobie.

-Jak odpalisz, dam Ci samochód, który wygram w piątek.- przygryzłem wargę, powstrzymując śmiech.

Dziewczyna tylko miała na twarzy cwany uśmieszek, a z doświadczenia wiem, że on czasem bywa niebezpieczny. Odpaliła bez żadnego problemu i wyjechała z leśnej ścieżki.

-Okej, wygrałam. Kolejny do kolekcji będzie. Chcesz się jeszcze o coś założyć?- ostro skręciła w bardzo dobrze znaną mi trasę. Tor mamy.

-Czyj to samochód?- zapytałem, marszcząc brwi. Stare ferrari było w całkiem niezłym stanie.

-Znalazłam jakiś czas temu, gdy byłam z Polly i Hubert'em. Ma wgnieciony zderzak z tyłu, bo próbowałam nim ruszyć do przodu, ale miałam wsteczny i dowaliłam w drzewo.

-Mama wie, że masz samochód?

-Nie. I się nie dowie, bo jej nie powiesz.- powiedziała pewnie.- Nie patrz się tak na mnie. Już dawno uczyła mnie prowadzić.

-Boże dziewczyno, ty masz szesnaście lat.

-Jeszcze piętnaście. Nie postarzaj mnie, Black.

Bright Heart 🗯Where stories live. Discover now