#2 -Wsiadaj, a nie pierdol.

23.1K 999 318
                                    

Sean PoV:

Podjechałem pod swój rodzinny dom, pod którym stało sześć sportowych samochodów. Odkąd pamiętam, zawsze tak było. Samochody, rodzina i miłość. W takim domu się wychowywałem.

Moja mama zawsze powtarzała mi, że rodzina i przyjaciele są najważniejsi, a reszta się nie liczy. Była ona 38-letnią kobietą o czarnych jak smoła włosach, zielonych jak wiosna oczach oraz była znana wszystkim ze swojej miłości do samochodów.

Wszedłem do domu i od razu w progu przywitał mnie wujek Victor z szerokim uśmiechem.

-Siema młody, dawno Cię tutaj nie było.- przywitał się. Brat mojego ojca był bardzo do niego podobny. Z resztą, ja też byłem. Mama mówi, że jestem jego młodszą kopią, a porównując zdjęcia rodziców z moimi i mojej siostry z młodości, wyglądamy prawie identycznie z małymi detalami.

-Miałem dużo rzeczy do załatwienia, a Darcy nie daje mi żyć.- skrzywiłem się. Ta mała blondyna zawsze była moją najlepszą przyjaciółką i córką przyjaciół moich rodziców. Była raczej spokojna, takie sprawiała wrażenie. Nic bardziej mylnego, to szatan w uroczym przebraniu.

-Pamiętaj, że wciąż mówisz o mojej siostrze, Black.- usłyszałem głos Polly, więc odwróciłem się do brunetki, posyłając jej szczery uśmiech.

-Pamiętam młoda, jest Lottie?- zapytałem piętnastolatki. Kolejna córka Chris'a i Mandy, jego żony.

-Rozmawia przez telefon. Ciocia Em zaprasza nas obie na wakacje, więc jej nie przeszkadzaj, bo dawno nie widziałam Victorii i tego waszego kuzyna, ciacha.

-Zack jest też Twoją rodziną, więc i tak nie poruchasz.- zaśmiałem się. Na twarz brunetki wpłynęły rumieńce, przybiłem sobie piątkę w myślach.

-Nie miałam zamiaru i jest za stary, idioto.- prychnęła.

-Gadasz.- zrobiłem śmieszną minę. Ta się zaśmiała i pobiegła na piętro.-Mamoo!

-Salon!- ruszyłem w wyznaczonym kierunku i uśmiech sam wcisnął mi się na usta.- Patrz kto nas odwiedził Dylan, w końcu.

-Cześć wam.- powiedziałem do wszystkich. Jak zawsze w domu było wiele osób, mama siedziała tacie na kolanach, wujek Vi bawił się lalkami Alice i Rose, swoimi chrześnicami, córkami wujka Nick'a.

Ciocia Kate i jej dziewczyna wspominały rozmarzone o swoim ślubie, który wzięły 10 lat temu, Chris robił coś na tablecie, Mandy pisała z kimś na telefonie, a ja usiadłem przy rodzicach, wtulając się w mamę.

-Sean Jake Black, możesz mi wytłumaczyć, dlaczego nie było Cię u nas od dwóch miesięcy?

-Może dlatego, że musiałem zapieprzać na uniwerku.- skrzywiłem się na wspomnienie wrednych
wykładowców. Byli naprawdę wredni, potrafili zgnoić największego kujona w szkole.

-Zapieprzać czy pieprzyć?- zapytał ze śmiechem tata. Spojrzałem na jego rozbawioną twarz bez wyrazu.

-Uczyć się, po za tym nie ma czego pieprzyć. Wolałbym pchać rury wydechowe, niż te różowe pustaki.- wzdrygnąłem się na myśl o dziewczyno-podobnych stworzeniach.

-Moja krew!- pisnęła mama, śmiejąc się. Przybiła mi piątkę.- Oddałeś już ten projekt, w którym prosiłeś mnie o pomoc?

-Tak, oddałem. Mam już dość tego całego finansowego gówna. To był ostatni projekt w tym roku, teraz muszę tylko chodzić na wykłady. Do końca studiów zostały mi 3 miesiące.

-To dobrze, bo dobrze wiesz, że chcę widywać Cię częściej, młody.- tata poklepał mnie po plecach.- Na pewno nie chcesz u nas mieszkać? Tak pusto bez Ciebie.

Bright Heart 🗯Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz