Rozdział 26 Braterstwo

3.5K 212 21
                                    

– Chyba żartujesz! – krzyknęłam donośnie, sprawiając, że Rozkoszny poderwał się z kanapy i drapiąc pazurami po podłodze, schował się za firanką.

Christopher Wilson spojrzał na mnie raz jeszcze, nerwowo przygryzając wargi. Ubrany był dość ciepło, ale nie na tyle, aby normalnemu człowiekowi było odpowiednio. Wyglądał jak nastolatek, którego mama zabrania mu wyjść na imprezę. Gdyby nie te czerwone, złowrogie oczy, wyglądałby na skruszonego. Jednak ten defekt powodował, że dalej wyglądał jak drapieżnik.

Wyszedł ze swojej kryjówki późną nocą, nawet nie pozwalając mi na dobre przemyśleć sobie wszystkich spraw. Wiedziałam tylko o jednym. Patrząc na niego, przypominałam sobie tę żądzę krwi, którą dane mi było ujrzeć poprzedniej nocy.

– Natalia, proszę, to nasza jedyna szansa, złapią się na to! – Niemal błagał mnie, abym przystała na jego plan, który wymyślił.

Zastał mnie w kuchni, pijącą tropikalną herbatę i rozmyślającą o życiu. Martwiłam się o mamę, która znowu miała nocną zmianę w pracy. Równocześnie nie chciałam być sama, ale z wampirem też nie miałam zamiaru spędzać czasu. Zwłaszcza z trzema.

– Ty też możesz się na to złapać! Pamiętasz, co zrobiłeś wczoraj? Nie dam się na to nabrać jeszcze raz! Nie panujesz nad sobą!

Christopher załamał ręce. Usiadł na kanapie, która wygięła się pod jego ciężarem. Naszedł mnie, opowiadając raz jeszcze swój chytry plan, który dopracował przez cały dzień. Nie spał, tylko myślał, jak to zrobić. W końcu wpadł na pomysł, aby zwabić wampiry w pułapkę. Ścieżkę oznaczylibyśmy moją krwią, a na miejscu czekałby Christopher i zajął się nimi. Ja bym bezpiecznie czekała w domu. Jednak ta sprawa nie podobała mi się, ponieważ wiedziałam, jak on reaguje na moją krew. Nie pił jej dawno, był to dla niego z pewnością silny bodziec, ale nie zmieniało to faktu, że czułam się przez to, jakby cały czas czyhał na moją krew.

– A po prostu spuścisz dla mnie trochę swojej krwi? Zaznaczę im drogę i wszystkim się zajmę! – Starał się mnie przekonać w dalszym ciągu, wstając z kanapy. Zaczął nerwowo chodzić po całym salonie. – Słuchaj, Conrad i Ashley z pewnością są już w pełnej gotowości, aby uderzyć na ciebie, albo twoją mamę. A tak, moglibyśmy ich mieć w garści.

– Spuszczę krew, a ty ją wypijesz i cały plan diabli wezmą. – Wzruszyłam ramionami, mając same złe przeczucia odnośnie tego planu.

– Po prostu mi zaufaj!

– Zaufałam ci już jakieś siedem razy i za każdym razem kończyło się tak samo. – Skrzyżowałam nerwowo ramiona. – Owszem, chcę, żebyś jakoś tą sprawę rozwiązał, ale ten plan jest najgorszy z możliwych! Dobrze wiesz, że sobie nie poradzisz z tym, że masz krew pod nosem.

– Naprawdę, dzisiaj dam radę! – obiecywał, jednak ja nie dałam już mu się zwieść. Zbyt wiele razy pokazał mi, że jego natura wampira zawsze dominuje nad resztkami człowieczeństwa. – Natalia, proszę, to nasza jedyna szansa, żeby ich pokonać! Nie spodziewają się, że uderzymy.

Czułam w głowie nieprzyjemny mętlik i dziwne uczucie w brzuchu, które powoli doprowadzało mnie do białej gorączki. Nie mogłam myśleć o tym sposobie, jako czymś dobrym, ale dobrze zdawałam sobie sprawę, że nie mam innego wyjścia, jak tylko przystać na to, co mówi Christopher.

– Dobrze, zrobię to... – westchnęłam długo i głęboko. – Tylko nie rzucaj się już na mnie kolejny raz. Te ataki wampirów robią się dla mnie powoli nudne...

Wiem, że zabrzmiałam, jak zimna suka, ale nie potrafiłam inaczej. Bałam się, że jeżeli znowu potraktowałabym Christophera w inny sposób, bardziej milszy, przyjacielski sposób, on znowu mógłby próbować mnie komplementować, uśmiechać się w ten jego sposób, a bałam się, że wtedy już nawet sama przed sobą nie mogłabym udawać, że zaczęłabym myśleć o nim, jako kimś więcej.

Nocny Stróż ✔️Where stories live. Discover now