Rozdział 4 - Fotografia

Start from the beginning
                                    

- Jaki?

- Nie będziesz robić wszystkiego za mnie. Pozwolisz mi pomagać

- Dobrze, skoro tak bardzo Ci na tym zależy… - uśmiechnął się - Jeśli chcesz możesz mi pomóc porobić kilka zdjęć

- Jasne, lubię robić zdjęcia - przerwał mi dzwonek mojego telefonu. Spojrzałam na ekran. Dzwoniła Sisi. Wyciszyłam dzwonek

- Przecież możesz odebrać

- To raczej nic pilnego - stwierdziłam, telefon zadzwonił jednak jeszcze raz - A może jednak nie… przepraszam na moment - powiedziałm i wstałam od stołu. Podeszłam do okna bo nie chciałam rozmawiać z Sisi przy Alanie. Odebrałam telefon

- Co się dzieje Sisi - spytałam zmartwiona. Sisi dzwoniła bardzo rzadko

- An, ja się zakochałam

- Nie mogłaś mi tego napisać dzisiaj rano?

- Nie bo wtedy jeszcze nie byłam w nim zakochana - Sisi krzyczała do słuchawki, a ja spojrzałam na Alana. Uśmiechał się i ewidentnie wszystko słyszał

- Emmm… Sisi musimy teraz o tym rozmawiać? - zapytałam. Wiedziałam jak szybko taka rozmowa może się zmieniać w iście psychodeliczną

- Tak! I to koniecznie!! On mnie zaprosił na imprezę! Jutro! I ja nie wiem co mam zrobić!

- Sisi ja na serio nie mam jak teraz gadać

- No plisss to pilne! - Sisi krzyczała z desperacją w głosie

- Zadzwonię do ciebie wieczorem dobrze?

- No okej…

- To pa - rozłączyłam się szybko, by Sisi nie zaczęła kolejnego tematu. Wróciłam do stołu - Moja przyjaciółka - wytłumaczyłam Alanowi - Uczy się w akademii sztuk pięknych

- Musi być utalentowana - stwierdził - Na tej akademii uczą tylko najlepszych

- To fakt, po prostu cudownie rysuje. Zawsze jej tego zazdrościłam - zaśmiałam się - A właściwie gdzie masz zamiar robić zdjęcia?

- Za domem, przy okazji pokażę Ci okolicę

- Dobrze, o której?

- Za niedługo. Wtedy będzie najlepsze oświetlenie - odparł

- Jasne, w takim razie przebiorę się, bo myślę że sukienka nie jest dobrym wyborem na wyjście w teren - uśmiechnęłam się

- Jak to nie? - Alan zaśmiał się i zmierzył mnie wzrokiem po raz kolejny tego ranka - Ale fakt, mogłabyś poranić sobie nogi gałęziami. Polecam długie spodnie - wyjrzałam ponownie za okno. Faktycznie walało się tam sporo gałązek

- Chyba masz rację. Dobra daj mi moment za niedługo wracam - szybko weszłam na górę do swojego pokoju. Czułam się dziwnie. Rozmawialiśmy z Alanem jakbyśmy znali się od wielu lat, a znam go nawet nie cały dzień. Nawet nie zawahałam się kiedy zaproponował mi bym została u niego na kolejne kilka dni. Przecież nie znam go, a on… a on… on… Nie oszukujmy się. Jak ktoś zobaczy nas razem zaraz pojawią się plotki. Nie łączyło mnie nic z Alanem, przynajmniej na razie… nie wiem dlaczego w głębi serca chciałam być z nim jak najdłużej. Cieszyłam się kiedy on się cieszył, napawałam się jego obecnością jak tlenem. Ale czy to było na pewno normalne? Ja, zwykła nastolaka i taka osoba jak Alan… nie to niedorzeczne. Musiałam nie myśleć realnie. W trakcie tych rozmyślań bezwiednie wyjęłam z torby długie spodnie, w moim ulubionym kolorze czyli czarnym. Wybrałam również prostą  czarną koszulkę z napisem “ Born To Be Sad “ . Lubiłam ją za właśnie ten napis. Był bardzo prawdziwy. Sprawdziłam jeszcze w lusterku stan moich włosów, i po chwili namysłu postanowiłam związać je w luźny warkocz, aby nie wplątywały się w gałęzie. Zeszłam na dół, gdzie Alan już na mnie czekał trzymając małą czarną rzecz w rękach. Gdy podeszłam bliżej stwierdziłam że to aparat. Patrząc na sam futerał widziałam że to dobry aparat. Dobry i drogi.

Sing Me To Sleep |Zawieszona Na Zawsze|Where stories live. Discover now