Rozdział 2

78 21 21
                                    


Podoba się? Jeśli tak - zostaw po sobie znak w postaci gwiazdeczki lub komentarza, będzie mi naprawdę miło! <3


Nikt nigdy mnie zbytnio nie pilnował. Od kiedy wraz z siostrą zamieszkałam u ciotki, mogłam robić co chcę, dopóki z mojego powodu do domu nie pukała policja. Uznawano mnie za czarną owcę w rodzinie, wszelkie próby postawienia mnie do pionu okazywały się być bezowocne, więc w pewnym momencie wszyscy po prostu przestali zwracać na mnie uwagę. Dlatego też kiedy pijana w trzy dupy w środku nocy weszłam do domu, nikt nie czekał z wałkiem i przygotowanym przemówieniem na temat tego, o której powinno się wracać i od jakiego wieku dozwolone są napoje wysokoprocentowe.

Najpiękniejszy dźwięk jaki słyszałam w całym swoim życiu? Odgłos rozsuwanego zamka. Po takim czasie w końcu zsunęłam z siebie mocno opinającą czarną sukienkę i kopnęłam ją daleko w kąt. Nie dbałam o swoje rzeczy, zwłaszcza wtedy, gdy miałam ich dość. Stanęłam przed dużym lustrem wiszącym na ścianie w mojej sypialni i zlustrowałam się od stóp do głów. Szumiący w głowie alkohol nieco zaburzał moje postrzeganie świata, ale swój wygląd przecież i tak znałam na pamięć. Nie byłam ani wysoka, ani niska. Taka w sam raz. Nie brakowało mi żadnych kształtów, miałam na czym usiąść i czym oddychać, ale bez szału. Długie, czarne i zazwyczaj idealnie proste włosy opadały mi na ramiona. Teraz były skołtunione. Już czułam ten ból, gdy będę wręcz rozrywać pojedyncze kosmyki szczotką. Auć.

W końcu spojrzałam na twarz. Tak bardzo znienawidzoną twarz. Szczupłą, z całkiem ładnie zarysowanymi ustami, drobnym noskiem i dużymi, szarymi oczami. Kości policzkowe odstawały mi odrobinę bardziej niż zazwyczaj, ponieważ w ostatnim czasie bardzo mało jadłam, a jeśli już to tylko śmieciowe jedzenie. Mimo to wciąż wyglądałam ładnie, chyba. Ale i tak nie byłam w stanie na siebie patrzeć, bo wyglądałam jak... ona.

Zamknęłam oczy i odsunęłam się od lustra. Kilkoma długimi krokami przecięłam całą długość pokoju i rzuciłam się na łóżko, a raczej kilka centymetrów przed potknęłam się i poleciałam do przodu, ale mebel był wystarczająco blisko, bym nie upadła na podłogę. W sumie to miałam dość wszystkiego i wszystkich, ale za bardzo lubiłam uprzykrzać ludziom życie, żeby tak po prostu zniknąć.

Nie przepadałam jednak za ludźmi, którzy uprzykrzali życie mi. A tej nocy ktoś taki się pojawił i właśnie korzystał z mojej łazienki. Słyszałam szum wody za ścianą już od kilku dobrych minut. Co on, do cholery, robił? Zaraz obudzi wszystkich w domu, trzeba go wykurzyć.

Podniosłam się i ruszyłam w stronę drzwi. Chwyciłam za klamkę i bez pukania weszłam do środka.

- Boże, długo jeszcze? - spytałam zirytowana.

Stał obok umywalki, bokiem do mnie, nagi od pasa w górę. Tak w sumie... nic szczególnego. Miał delikatnie zarysowane mięśnie, ale szału nie było. Żadnych ciekawych tatuaży lub blizn, które mogłyby świadczyć o tym, że jednak nie jest aż tak nudnym człowiekiem. Był szczupły, ale czułam, że jeśli chociaż trochę przestanie o siebie dbać, to stanie się chudzielcem. Tak, zdecydowanie wyglądał całkowicie przeciętnie.

Mimo to nie potrafiłam odwrócić wzroku. Dlaczego?

- Nie musisz mnie nazywać Bogiem, naprawdę, Chris wystarczy... - Wykręcił koszulkę, którą właśnie umył w umywalce i odwrócił się w moją stronę. - Dzięki za... - zamilkł. Gapił się na mnie jak wół na malowane wrota. Ogarnęłam się w końcu i zmarszczyłam brwi.

- Czego?

- Ładny komplecik. Do twarzy ci w tym kolorze.

O kurwa, Tara. Ty idiotko.

Bez GranicWhere stories live. Discover now