2

23 0 0
                                    

Otworzyłam drzwi od mieszkania i postawiłam... A właściwie rzuciłam mój plecak na ziemię. Napiłam się świeżo przygotowanego soku przez moją mamę, a pod szklanką zostawiła karteczkę, na której oznajmiła, że musi wyjechać na delegację do miejscowości oddalonej o jakieś 40 kilometrów od naszej. Wpadłam na pomysł, żeby to Dylan przyszedł do mnie, ponieważ będziemy sami. Nie żeby coś, ale może łatwiej będzie mi się skupić. Bardzo lubię jego rodziców w sumie to traktuję ich jak rodzinę, ale też Dylan nie był u mnie dość długo, a przychodząc ciągle do niego czuję się nachalna. Wzięłam telefon i napisałam do niego sms.

Do głupek :* : Przyjdziesz do mnie się pouczyć? Bo mamy nie ma w domu.

Od głupek :* : Mrrr... No jasne :)

Do głupek :* : Dobra chodź i nie próbuj mnie wkurzyć :***

Czasami denerwują mnie jego seksistowskie odzywki, ale wydaję mi się to urocze, znaczy wiem, że to głupie, ale tak głupkowato-słodko wygląda, gdy je wypowiada. Staram się ignorować, ale zawsze chwilę po tym, gdy je mówi robi swoją mine jakiegoś pedofila i wtedy nie mogę się już powstrzymać przed wybuchnięciem śmiechem. Ale mniejsza. Zapomniałam mu kupić tego kebsa hmm. Ale mam pizze, odgrzeję ją w piekarniku.
***
Właśnie otwierałam piekarnik, kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi, to pewnie mój darmowy korepetytor.

- Idę - krzyknęłam

- Stoję - krzyknął brunet zza drzwi

- Haha - zaśmiałam się sarkastycznie - masz dzisiaj dobre poczucie humoru Dylan

- Zawsze takie mam - odparł, po czym wszedł do domu - gdzie kebab?

- Nie ma. Jest pizza.

- Ehh... Niech ci będzie. - powiedział po czym się zaśmiał widząc moją błagalną minę.

Wziął kawałek, rozwalił się na mojej kanapie i włączył sobie jakiś durny program.

- Halo? Proszę pana, chciałam się uczyć.

- No zaraaaaaz. - powiedział i spojrzał się na mnie oczami 3 - letniego dziecka, któremu spadł lód na ziemię.

- Jezu, masz 15 minut.

Wystarczy - Dylan uśmiechnął się.
Chodź do mnie, będziesz się patrzeć jak jem? - zapytał.

Wzięłam kawałek pizzy i położyłam głowę na jego klatce piersiowej.
Leżelismy i rozmawialiśmy tak przez 30 minut, a nie 15.

- Dobra Dylan, miałeś mi wytłumaczyć fizyke, a jest już 17.

Siedzieliśmy przy moim biurku już z 45 minut po czym Dylan zaczął marszczyć brwi i czoło co wyglądało na prawde zabawnie.

- Ale Lydia, przecież ty wszystko rozumiesz.

- No właśnie widzę... Może na tym teście to po prostu stres, bo zaspałam.

- I tak nie sądzę, żeby taka inteligentna dziewczyna jak ty dostała gorsza ocenę niż 5.

Gdy usłyszałam te słowa nie mogłam zrobić nic innego jak wlepić wzrok w ziemię, starając się ukryć rumieńce. Podniosłam głowę na Dylana i zauważyłam, że patrzy się na mnie takim przeuroczym wzrokiem. Patrzał się tak jeszcze kilka sekund po czym zrobił jedną ze swoich głupich min i wbił mi palec w bok.
Syknęłam udając, że to mnie boli, i schyliłam się na kilka sekund, łapiąc się za brzuch, udało mi się nawet uronić kilka łez. Dylan po chwili zaczął się denerwować i złapał mnie za ramiona, jednocześnie podnosząc.

- Przepraszam, nic ci nie jest - powiedział zmartwiony chłopak, i jeszcze bardziej zmartwioną miną.

Patrzałam się na niego przez chwilę, po czym zaczęłam szyderczo uśmiechać i zrobiłam to samo co chłopak przed chwilą. Ten tylko wydał z siebie dźwięk jak umierająca orka.
Zaraz po tym uciekłam i rzuciłam się na moje łóżko. Dylan zrobił to samo, a ja zaczęłam rzucać w niego poduszkami i uciekłam na dół. Schowałam się za sofą i czekałam na bruneta, którego chciałam przestraszyć. Jednak role się odwróciły i to on mnie wystraszył, po czym wziął na ręce i położył na sofie. A on położył się obok mnie.

- Nie rób tak nigdy więcej - powiedział ze swoją "poważną" miną i spojrzał mi w oczy.

- W sensie, że czego mam nie robić? - grałam głupią, żeby rozluźnić sytuację, bo zaczęło się robić zby poważnie.

- W sensie, że masz mnie tak nie straszyć. Bardzo nie lubię, gdy płaczesz. Zawsze wydaje mi się, że to z mojej winy...

- No wiesz, tym razem to było z twojej winy - powiedziałam uśmiechając się.

- Lydiaaa...

- No dobra, dobra. - zaśmiałam się po czym obróciłam chłopaka na plecy i położyłam się na nim kładąc głowę w zagłębienie jego szyi.

Bardzo lubię tak robić czuję się wtedy lepiej niż gdziekolwiek. Tak bezpiecznie. Nawet, jeżeli mam świadomość tego, że jestem tylko jego przyjaciółką, a on i tak zaraz znajdzie sobie jakąś dziewczynę na boku i ją przeleci. Jezu. To takie okropne. Te słowa tak ciężko przechodzą mi przez gardło. Wiem, że on nie jest mój. Jesteśmy tylko przyjaciółmi, ale czasami boli mnie to, gdy widzę jak obściskuje się z jakąś dziewczyną gdzieś na boku, a za chwilę się od niej odrywa z prędkością światła i odchodzi nawet się do niej nie odzywając. Te wszystkie laski potem stoją pod ścianą takie zdziwione i zdezorientowane zaistniałą sytuacją, chociaż nie wiem nawet, dlaczego, bo o Dylanie wie cała szkoła i laski znają jego techniki, więc myślałam, że dzielą się swoją wiedzą. Ale. Może zostawie ten temat, wiem, że Dylan nie lubi takich związków, a przynajmniej tak przypuszczam, ale wydaję mi się, że on woli zabawiać się tymi wszystkimi laskami. Tylko, że... Ja... Chyba naprawdę się w nim zakochałam... Uff. Wkońcu się sama sobie do tego przyznałam.

***

Leżałam tak z szatynem jakieś 20 minut w ciszy. Nawet nie zorientowałam się kiedy objął mnie rękoma. Podniosłam głowę i spojrzałam się na jego twarz, chyba mu się przysnęło. Podniosłam się i przykryłam go kocem.
Po jakiejś godzinie się obudził i zszedł na dół. Rozmawialiśmy jeszcze przez chwilę po czym Dylan oznajmił, że musi już wychodzić. Podeszłam do niego i przytuliłam go na pożegnanie. Patrzyliśmy się na siebie jeszcze przez chwilę, a on szybkim i sprytnym ruchem pocałował mnie w policzek.

- Zrobiłem tooo - zrobił swój uśmieszek i zamknął za sobą drzwi.

Przez dobre 3 minuty stałam jak osłupiała i wgapiałam się w ścianę.

Cold as youWhere stories live. Discover now