Dziewczyna pod wpływem emocji o mały włos, nie wyrwała się z mojej kontroli. To mogłoby ją zabić. Wbiłam w nią lekko pazury, nie wstrzykując trucizny, ale zadając tym samym ból. Musiałam ją zatrzymać, nawet jeżeli miałam ją zranić. Wciągnęłam ją głębiej, tym razem tak, żeby nic nie było w stanie naruszyć połączenia.

— Jest w tobie.

— We mnie?

— Tak, właśnie tak.... W tobie. Nosisz w sobie jego dziecko. Masz część Zareka. I wiesz co?

— Co?

— Zawiódłby się, gdyby temu dziecko coś się stało. Byłby zrozpaczony.

— Nie chcę, by się źle czuł.

Dobrze, pomyślałam, ciesząc się, że udało mi się połączyć emocje z dzieckiem poprzez ojca. Wilczyca nie przyswajała dobrze informacji, więc musiałam w ten sposób poprowadzić nić. Sam fakt, że miała dziecko, nie wystarczał. Musiałam więc nakierować ją.

— Nie będzie, jeśli zrobisz to, czego on pragnie. Musisz żyć dla Zareka i jego dziecka.

— Muszę żyć.

— Tak...

— Muszę żyć. Dziecko Zareka...

— Dziecko Zareka i twoje.

— Dziecko Zareka i moje... Nasze.

Westchnęłam ciężko.

— Dokładnie. On je kocha i ty też, bo jest jego. Dlatego musisz żyć.

Maria pokiwała głową i przerwałam wpływ.

Opadłam na kolana tuż obok. Byłam totalnie wyzuta z sił. Na szczęście dziewczyna wydawała się oprzytomnieć. Spojrzała na mnie z podziwem i szczęściem. Prawie się popłakałam, mówiąc szczerze. Ale nie byłam beksą.

Wstałam chwiejnie i pogłaskałam ją po głowie. Maria wtuliła się w moją pierś i zapłakała głośno. Ale to był dobry płacz. Płacz przepełniony radością i co najważniejsze życiem. Odzyskałam moją podopieczną, więc moje serce zadrżało od wzruszenia.

Opuściłam ją, znacznie później niż się spodziewałam. Totalnie bez sił, poszłam do sypialni, nastawiając na telefonie budzik. Dałam sobie dwie godziny snu.




***




Przez resztę dnia przechadzałam się blisko gabinetu Nuki. Wiedziałam, że wyczuwa mnie na kilometr więc kiedy byłam tak blisko, tuż pod jego nosem, gdy zbliżała się pełnia, biedaczysko nie mogło się skupić.

Zakończywszy robotę o szesnastej, nie spuszczał ze mnie wzroku. Gdy szłam do kuchni, tam on się pojawiał. Kiedy postanowiłam wyjść na spacer, on też tam się wybierał. Śmiałam się, bo zachowywał się jak szczeniaczek, który podążał za swoim panem. Nuka chyba nie był za bardzo tego świadom, co jeszcze bardziej powodowało mój szampański nastrój.

— Nie mówiłam ci o czymś...

Wilk spojrzał na mnie nierozumnie i zajął miejsce obok mnie, na ławce ogrodowej.

— Wiesz, że mam kły.

— No tak.

— Cóż, nie służą one tylko do ozdoby. Walkirie też oznaczają swojego mężczyznę. Dzięki temu będę mogła się pojawić, jeśli mnie wezwiesz. W niektórych przypadkach możliwe jest nawet wyczucie, że bratnia dusza jest zagrożona.

— Nie wiem, czy chciałbym, żebyś wiedziała, że jestem w niebezpieczeństwie.

Zmroziłam go wzrokiem.

— Już chyba przerabialiśmy ten temat. Jeśli zginiesz, ja również. Moje serce przestanie bić albo stracę duszę, zamieniając się w demona. No chyba, że Odyn zgodzi się, żeby twoja dusza trafiła do Walhalli. Ale jak sam wiesz, mój dziadek nie przepada za waszym gatunkiem, a po tej sytuacji z Weylynem... kolejnym zdrajcą, po wielu latach ponownego zaufania...

— Rozumiem.

Przejechałam paznokciem po jego kłykciach. Oczy mu pociemniały i natychmiast poczułam uścisk na kolenie. Zaczął przesuwać dłoń coraz wyżej i wyżej, nie spuszczając ze mnie wzroku. Mój oddech lekko przyśpieszył, gdy palce zatrzymały się centymetr od mojej kobiecości.

— Naprawdę nie masz majtek — wychrypiał.

— Mówiłam przecież...— wydyszałam, bo właśnie druga dłoń masowała mi udo. Pełnia jest nie do zniesienia, stwierdziłam pobudzona i szybko trzepnęłam go, wycofując się.

Warknął.

Jakie to typowe... Aż mnie skręciło, w odpowiedzi na pokaz dominacji.

Wstałam ostrożnie, oznajmiając godzinę naszej schadzki, czyli punkt dwudziesta pierwsza — czyli parę minut przed samą pełnią — i zmaterializowałam się w pokoju. Mogłam już się przemieszczać, co nie bardzo się podobało mojemu partnerowi. Ja natomiast z rozkoszą delektowałam się odzyskaną umiejętnością.







Godzina 20:40

Z niecierpliwością czekałam na upragnione spotkanie. Na tyle, że postanowiłam lekko skrócić czas oczekiwania. Postanowiłam podręczyć mojego przeznaczonego, a miałam na tę okazję idealną torturę.

Nie na darmo mieszkałam całe życie wśród wilków. Oni naprawdę byli nabuzowanymi psami, kiedy ich samica była płodna albo gdy wyczuwali jej podniecenie. Wyposażona w wiedzę o nich, wykorzystałam to. Położyłam się na łóżku i zaczęłam sunąć dłońmi po swoim ciele, wyobrażając sobie, że w ten sposób dotyka mnie Nuka. Zwilżyłam dłoń i skierowałam ją w dół brzucha, a drugą zaciskałam i masowałam swoją pierś.

Dotarłam do swojej kobiecości i potarłam powoli pęczniejący guziczek. Otwartą dłonią tarłam, aż zaczęłam się robić wilgotna. Wilgotna dla niego, który pewnie teraz szalał od buchającego zapachu mojego podniecenia.

Jęknęłam cicho, gdy kolejna fala zalała moje ciało. Wsunęłam palec i zacisnęłam uda wokół ręki. Tarłam i wsuwałam synchronicznie. Kropelki potu pojawiły zwilżyło moje ciał, po czasie igraszek ze sobą samą. Mocno ścisnęłam drugą pierś, jednocześnie wsadzając do cipki kolejnego palca. Ujeżdżałam powoli, wyginając się od rozkoszy, dopóki nie usłyszałam głośnego ryku frustracji.

Uśmiechnęłam się pod nosem.




_________________________________________________________

PRZYWOŁUJĘ WSZYSTKIE ZBOCZKI .... moje zboczki ;* 

*NASTĘPNY ROZDZIAŁ ----> NIE DLA DZIECI!



Ilość słów : 1155

Opublikowano : 01.02.2017 

I tak wkrótce ulegniesz (DNO PISARSKIE, UNIKAĆ)Where stories live. Discover now