*tik tak*
*oddech*
Opierając głowę na prawej ręce wpatrywałem się w zaskakująco mocne dzisiaj promienie słońca. Czułem kojące ciepło na twarzy. Jakby krople gorącego deszczu spadały mi na zamknięte powieki dając ukojenie. Wsłuchując się w cykanie zegara patrzyłem na świat z pogardą. Macie czasem takie chwile, które wybraliście, tak jakbyście porzucili własne uczucia, bo dzięki nim pozwoliliście się zranić tak mocno, że nie myślicie cierpieć ani sekundy dłużej?
-Psst.
Ja mam. I to jest właśnie taka chwila dla mnie. Moment, w którym pragniemy zranić innych, byle zrazić ich do siebie i w naszym własnym samo wstręcie znaleźć spoczynek.
-Pssssssst.
Odrzucić wszystkich i wszystko co może wywołać w nas najmniejsze poruszenie. To takie jakby.... mentalne samobójstwo.
-Kamil!!!
Głos mojego czekoladowo-włosego przyjaciela wyrwał mnie z otchłani moich własnych myśli.
+Tak? - zapytałem zaciekawiony i zdezorientowany.
-Jesteś zajęty po szkole?
+Chyba nie.. Coś potrzebujesz?
-Mam wolną chatę. Moglibyśmy obejrzeć jakiś film.. czy coś.
+Hmmmy... Dobra.
-Jej!!!
Czasem mam po prostu wrażenie jakby Był dzieckiem. To słodkie i pociągające. Niewinny chłopak, który jest obok takiego dwulicowego potwora jak ja. Wręcz groteskowa sytuacja. Niczym.. z baśni.
Może zabrzmi to samolubnie, ale przy Nim czuję się normalny. Jakby blizny na moim ciele nigdy nie powstały. Jakby smutek i przelane łzy nigdy nie miały miejsca.
***
Długa przerwa. Siedzimy z Mattem na ławce na dachu.
Dzisiaj jest wyjątkowo ciepło. Śnieg na moich oczach zamienia się w strumienie wody, znikającej ciurkiem gdzieś w zakamarkach świata. Z paczki czerwonych Marlboro wyciągam jednego papierosa z twardym filtrem. Odpalam. Matt obok mnie wcina swój lunch. Zajada się kanapkami i owocami i chyba był bardzo głodny, bo nawet nie zobaczył, że wpatruję się w niego przeszywającym wzrokiem.
+Chyba byłeś bardzo głodny - powiedziałem lekko się uśmiechając i wypuszczając dym z ust.
-Bardzo - powiedział i uśmiechnął się szeroko - ..mogę?
+Normalnie, czy trzeba dla szanownego panicza całuskiem zaaplikować?
-yyy..
+Żartuje - powiedziałem śmiejąc się - zrobiłeś bezcenną minę. Aż tak Cię zrażam? - zapytałem ciągle się śmiejąc.
-Wręcz przeciwnie... - Matt powiedział coś bardzo cicho, że nawet nie usłyszałem.
+Co?
-Nic nie mówiłem.
+Dobra. Jaki czas? - zdziwiłem się, ale odpuściłem.
-8 minut zostało.
Do końca przerwy Matt był jakiś dziwny. Czyżby mój niewinny żart, aż tak go obrzydził? Trochę się tym martwię. Mam nadzieję, że wszystko będzie w porządku. A jeżeli nie, to sprawię żeby było. Jak nie poradzę sobię z czymś tak prostym to jak mogę sobie poradzić ze wszystkim innym? A poza tym.. Jeżeli straciłbym go, nie mógłbym spojrzeć sobie w oczy.
YOU ARE READING
Szklana Psychika
FantasyWystarczy nałożyć tę maskę, by móc później znowu rozpaść się na miliard kawałków. Wystarczy zapomnieć o bólu, by znowu go sobie przypomnieć. Wystarczy przeżyć dzień, by znowu umrzeć w nocy...