Na drugi dzień Susan udała się do szkoły z głową pełną myśli. Nie dawała jej spokoju sytuacja ostatniego wieczoru.
Weszła do środka szkoły i wypatrywała jej braci. Wczoraj zasnęła dość szybko dlatego nie dała rady porozmawiać którymś z nich a rano dowiedziała się, że oboje pojechali do szkoły dość wcześnie bo po drodze oboje musieli coś załatwić. Była zła. Musiała prosić o podwiezienie ojca, który spieszył się do pracy.
W końcu w tłumie ludzi wypatrzyła swojego najstarszego brata. Szybko do niego podeszła i stanęła za nim. Odchrząknęła. Jasper zamknął szafkę i odwrócił się do siostry.
-Ciebie też miło widzieć. - Warknęła. Chłopak, po tonie głosu jakim się posługiwała, wiedział, że ma zły humor.
-Wybacz ale... - Chciał coś powiedzieć ale ona mu przerwała.
-Nie obchodzi mnie co musisz a czego nie! Chcę tylko wiedzieć o co wam wczoraj poszło! - Krzyczała.
Nie obchodziło ją, że pół szkoły się na nich patrzy. Że na nią się patrzą. Jasper zmróżył oczy i zacisnął usta. Susan nadal wpatrywała się w niego mocnym spojrzeniem. Chłopak potarł twarz ze zrezygnowaniem.
-Dylan chce się wynieść z domu. - Rzekł i odszedł. Susan stała wmurowana w ziemię. Nie tego się spodziewała. Momentalnie do oczu napłynęły jej łzy. Nie chciała wierzyć Jasper'owi. Postanowiła odszukać Dylana i poznać prawdę.
Biegiem ruszyła na drugie piętro bo doskonale wiedziała, że tam go znajdzie.
Wbiegła po schodach i stanęła po środku korytarza. Rozejrzała się po wszystkich stronach szukając brata. Wypatrzyła go przy oknie. Podeszła do niego.
-To prawda?! - Zapytała ostro. Chłopak nie wiedział o co chodzi.
Spojrzał na nią pytającym wzrokiem. -Wyprowadzasz się?! - Zapytała ponownie. Dylan zdziwił się jej pytaniem.
-Skąd o tym wiesz? - Wyszyczał. Był zły.
-A więc to prawda?! - Znowu zapytała. Byłam wściekła na swoich braci. A najbardziej na Dylana.
-Muszę już iść na lekcje. - Powiedział wymijająco. Obszedł ją i ruszył w stronę sali.
Susan nie miała już ochoty na nic. Wyszła ze szkoły i ruszyła w stronę ulicy. Chciała wrócić do domu i porozmawiać o tym z rodzicami.
***
Po wejściu do domu od razu skierowała się do salonu. Spotkała tam swoich rodziców. Oboje siedzieli na kanapie i przeglądali jakieś papiery. Gdy ujrzeli swoją córkę zdziwili się na jej widok.
-Nie powinnaś być w szkole, kochanie? - Zapytała jej matka. Kobieta była niską brunetką, trochę wyższą od swojej córki. Miała niebieskie oczy i jasną cerę. Była szczupła. Jej ojciec był wysokim, czarnowłosym mężczyzną. Szczupły i wysportowany. Jasna cera. Miał szare oczy. Susan była bardzo podobna do swojego ojca.
-To prawda, że Dylan chce się wyprowadzić?! - Zapytała. Marcus i Marinda spojrzeli po sobie.
-Tak. Ale... - Jej ojciec chciał coś powiedzieć ale Susan przerwała mu w połowie zdania.
-Dlaczego?!
-Uspokój się. - Rozkazała Marinda. Susan posłała jej ostre spojrzenie. Nienawidziła gdy ktoś jej rozkazywał. Wściekała się w takich momentach.
-Przecież to wasz syn! Możecie zmusić go do zostania w domu! - Krzyczała.
-Twój brat jest już pełnoletni i ma prawo robić co chce. - Powiedziała jej matka. Wstała i wyszła z salonu. Susan spojrzała na ojca.
-Nic nie mogę zrobić. - Dodał.
Dziewczyna rozczarowana rozmową szybko wbiegła po schodach na górę i zamknęła mocno drzwi. Położyła się na łóżku i wtuliła twarz w poduszkę. Płakała. Nie chciała tracić braci. A czuła, że tak się właśnie dzieje. Te ciągłe kłótnie między nimi ją męczyły. Nie miała już na to sił. Każdego dnia było coraz gorzej. Czuła, że nie daje rady.
Podniosła głowę i spojrzała na zegarek. Była już czternasta. Była już zmęczona. Płacz ją zmęczył. Położyła się głową do ściany i zamknęła oczy. Po kilku minutach zasnęła.
***
Było przed północą gdy do domu wrócili Jasper i Dylan. Marcus i Marinda czekali na nich.
-Musimy porozmawiać. - Powiedziała kobieta od razu gdy tylko zobaczyła swoich synów. Obaj usiedli przy stole.
-Dylan, to jest twoja decyzja? - Zapytał ojciec chłopaków.
-Tak. - Odpowiedział czarnowłosy.
Wszyscy wiedzieli, że Dylan nie zmieni już decyzji. Tak już postanowił i nikt tego nie zmieni.
-A jak Susan? - Zapytał Jasper.
Wiedział, że jego siostra wyszła ze szkoły zaraz po rozmowie z Dylanem. Domyślał się, że wróciła do domu.
-Jest w swoim pokoju. - Powiedział Marcus.
-Idźcie spać. Jutro porozmawiamy. - Dodała kobieta.
Dylan i Jasper wstali, pożegnali się z rodzicami i poszli do swoich pokoi. Tam umyli się, przebrali i poszli spać.
CZYTASZ
To Dopiero Początek Naszej Historii
Action"Szkoła Nadprzyrodzona" opowiada o konflikcie czterech różniących się od siebie światów. Wampiry, wilkołaki, łowcy i wiedźmy. Od setek lat te rasy istot walczy ze sobą zabijając siebie nawzajem. Wiele lat temu powstała szkoła do której mają uczęszcz...