-Idźcie do higienistki, by to zobaczyła!

-Dobrze proszę pana!

Idziemy do pielęgniarki/higienistki, by dała coś mojej biednej Nicoli. Ta babka każe jej zdjąć bluzkę, bo musi to zobaczyć.

-Nie wstydzisz się zdjąć bluzki przy koledze? -Pyta mnie pani.

-Nie...

Niki zdejmuje bluzkę, i jej bark i ręka zostają opatrzone.

-Pamiętaj, by zmieniać ten bandaż!

-Dobrze, do widzenia.

-Do widzenia.

*Pod koniec dnia*

Tuż po skończonych lekcjach, poszłam sobie kupić coś do picia.

Po zakupieniu napoju, wróciłam do domu.

*10 minut później*

Jestem już w domu. Teraz idę odrobić lekcje a potem może się spotkam z kimś.

Odrabiałam zadania z 20 minut, a teraz dzwonię po Jacoba.

-Halo? Kto mówi?

-Mama Jacoba. A z kim mam przyjemność rozmawiać?

-Z Nicolą.

-Aha.

-Czy mogła bym prosić Jacoba do telefonu?

-Dobrze, tylko poczekaj chwilę.

-Dobrze.

Czekam aż chłopak podejdzie do telefonu.

-Hej Niki.

-Hej Jacob, ma pytanie, czy możemy się spotkać za chwilę?

-No ok. Zaraz po ciebie przyjdę.

-Dobra, no to pa.

-Pa pa moja księżniczko.

Zaczynam się szykować na spotkanie z moim chłopakiem.

Zakładam czarną bluzkę i białe jeansy. Po chwili słyszę dzwonek do drzwi. To Jacob, więc idę mu otworzyć. Chłopak dziwnym trafem ubrał się tak samo jak ja.

-Hej Niki.

-Hej. Chyba czytamy sobie myślach.

-No, chyba tak...Widzę, że Jacob uśmiecha się tym jego słodkim śmieszkiem.

Całuję go delikatnie w policzek i przytulam - na znak mojej miłości do niego.

-To co będziemy robić? -Pyta mnie chłopak.

-Może pójdziemy na spacer?

-Świetnie.

-To ja idę po telefon, i możemy iść.

-To ja poczekam na dworze.

Idę po mój telefon, zakładam buty i ostrożnie (tak, by nie sprawiać sobie bólu - bo mam przecież coś z barkiem) zakładam płaszcz. Wychodzę do chłopaka i idziemy.

-Możemy iść.

-Dobra, a o czym będziemy gadać?

-O tym; kiedy założymy rodzinę, jak będziemy spędzać wolny czas i takie tam.

-Założyć rodzinę? Czyli...?

-Kiedy weźmiemy ślub i kiedy będziemy mieli dziecko.

-Aha. To tak mniej-więcej kiedy?

-Na pewno nie teraz! Wtedy kiedy będziemy na to gotowi.

-Czyli za ok. trzy lata?

-No...Chyba tak...

-A jak nazwiemy nasze dziecko?

-Dziewczynkę - Julię [czytaj; dżulię], a jak chłopca to -Jacoba Jr. [czytaj; dżejkoba juniora]

-To ładne imiona, a czemu akurat Jacob Jr.?

-A bo tak.

Lekko popycham Jacoba.

-Chce Ci się pić?

-No, trochę.

-To chodź do sklepu.

Wchodzimy do pobliskiego sklepu, Jacob poszedł wybrać coś do picia, a ja teraz oglądam sobie ramki do zdjęć. Chyba wezmę z dwie lub trzy. Idę do kasy, daję kasjerce pieniądze i biorę siatkę.

Jacob podszedł do kasy, i wziął lemoniadę barwiącą język na niebiesko.

-Po co Ci te ramki?

-No a po co są ramki? Żeby włożyć do nich nasze wspólne zdjęcia, a co?

-No nic, tak się tylko pytam.

-Aha, to teraz co robimy?

-Chodź, muszę Ci coś powiedzieć.

Jacob ciągnie mnie za sklep, i nagle... Zaczyna mnie tulić z całej siły.

-Czyli to chciałeś mi powiedzieć, sorry - zrobić?

-No tak, moja śliczna.

-Ja chyba będę musiała już iść, wiesz?

-No to pójdziemy razem.

-Aha, zapomniałam, że mieszkamy obok siebie.

Teraz ja i Jacob idziemy do domu.

-Czekaj chwilę, może zrobimy sobie pierwsze zdjęcie do tych ramek?

-No ok. To daj telefon.

Jacob opiera mój telefon o ławkę, każe mi przytulić się do niego i wskoczyć na niego (jak zawsze --> nogi wokół bioder a ręce - oplatają szyję). Wyszły dwa słodkie zdjęcia.

-Jutro przyniosę Ci te zdjęcia ale wydrukowane i za laminowane.

-Ok księżniczko.

*15 minut później*

Jestem już w domu. Idę od razu wydrukować i za laminować nasze zdjęcia.

Dobra, zrobione. Ale siedziałam nad tym 45 minut. Teraz jakoś je podpiszę;. "Jacob <3 Nicola".

&quot;Te ulubione chwile, są zawsze z nami...J.S/N.WWhere stories live. Discover now