3

30 6 1
                                    

Czwartek, 15:00

Gdy wybiła godzina piętnasta, odłożyłam telefon na bok i założyłam rajstopy oraz sukienkę. Jeszcze raz przeczesałam palcami włosy i spojrzałam w swoje odbicie w lustrze. Zrobiłam ostatnie poprawki, po czym założyłam wysokie czarne szpilki, naszyjnik oraz pierścionek z sztucznym diamentem. Włożyłam również moje okulary, które nosiłam codziennie, od czternastego roku życia. Chwyciłam małą torebkę z telefonem w środku oraz torbę z prezentem i zeszłam na dół, gdzie czekali na mnie Eskild i Lisa. Chłopak był ubrany w czarną koszulę i tego samego koloru spodnie, a blondynka w białą, zwiewną sukienkę z złotym pasek w talii. 

-Gotowa?-spytał solenizant.

-Bardziej już nie mogę.-uśmiechnęłam się.-Świetnie wyglądasz.

-Ty również. Chodźmy już.-wyszliśmy z mieszkania i wsiedliśmy do auta. Lisa usiadła z tyłu, a ja i Eskild z przodu. Chłopak prowadził, na moje szczęście. Nie lubię, gdy to blondynka siedzi za kierownicą. 

Po kilku minutach byliśmy na miejscu. Była to mała restauracja, ale urządzona w eleganckim stylu. W środku było tylko kilka par, a nasz stolik był jednym z największych. Po wręczeniu prezentów, poszliśmy zatańczyć. Tańczyłam z Eskildem, gdy do naszego stolika dosiadło się kilka spóźnionych osób. Po zakończonej piosence wróciliśmy do stolika, a ja rozejrzałam się po ludziach siedzących obok mnie. Umiejscowiłam się między Eskildem, a Lisą, a obok nich siedziały osoby, których nie znałam. Chłopak widząc moje zawstydzenie obecną sytuacją przedstawił mi wszystkich. Zajęłam się rozmową z Mari, szczupłą blondynką, która wyglądem przypomina typową "tapeciarę", lecz po dłuższej rozmowie okazała się naprawdę zabawna. Wymieniłam się z nią numerami oraz social media, a po chwili poszłyśmy razem tańczyć na parkiecie. Świetnie się z nią bawiłam, lecz w końcu musiałyśmy odpocząć. Wróciłyśmy do stolika, ale tym razem usiadłam między nią, a pustym krzesłem. 

-Hm, Mari?-zwróciłam jej uwagę.

-Tak?

-Ma przyjść ktoś jeszcze?-wskazałam na puste krzesełko obok mnie.

-A, tak. Harry. Kolega Eskilda. Ale mówił mu, że się spóźni, więc wszystko wie.-uśmiechnęła się.-Na pewno go polubisz.

-Dlaczego tak sądzisz?

-Sama zobaczysz.-mrugnęła do mnie i napiła się białego wina, które nalał jej kelner. Po chwili poszłam w jej ślady, wznosząc toast za Eskilda. To będzie ciekawa noc. 

*

*pół godziny później*

Śmiałam się i rozmawiałam z grupą w najlepsze, gdy Eskild w pewnym momencie wstał i odszedł od stolika. Spojrzałam, gdzie idzie, a moje kolana się ugięły. Przy wejściu stał Harry Styles we własnej osobie! Nie wierzyłam własnym oczom. Czyli to on był spóźnionym gościem. Podszedł do nas z Eskildem, który wszystkim go przedstawił. Zachowywał się, jakby znali się od przedszkola i pewnie tak było. Brunet rozejrzał się i widząc puste krzesło obok mnie, usiadł na nim.

-Hej, jestem Harry.-wyciągnął do mnie rękę, a ja się w momencie opanowałam. Zachowam się spokojnie, jakbym nie była jego fanką od kilku, jeśli nie kilkunastu lat. Wszystko ok.

-Victoria.-uścisnęłam jego rękę, uśmiechając się. Wznieśliśmy kolejny toast za Eskilda i bawiliśmy się dalej. Wszyscy poszli tańczyć, lecz ja nie miałam ochoty. Mari mnie wymęczyła. Ona również odeszła, ale do toalety. Zostałam z Harry'm sącząc drinka przyniesionego przez kelnera.

-Nie jesteś z Londynu, prawda?-spytał brunet. Zaprzeczyłam ruchem głowy.

-Jestem z Polski, tak jak Lisa. Jest moją starszą siostrą.-pokazałam mu blondynkę, tańczącą w objęciach jednego z zaproszonych chłopaków. Po chwili zaczęli się całować na środku parkietu, więc oderwałam od nich wzrok.-Jak widzisz, szybko przechodzi do rzeczy.-zaśmialiśmy się.

-Nigdy nie byłem w Polsce. Jak tam jest?-spytał.

-Bardzo ładnie. Jest dużo nowoczesnych miast, ale też bardzo dużo wsi i mniejszych miasteczek. Mieszkam w Częstochowie, a raczej w okolicach. Wolę spokój i ciszę, więc z mamą przeprowadziłam się na wieś, do babci.-uśmiechnęłam się.

-A co z Lisą?-ponownie zapytał.

-Przeprowadziła się do Londynu na studia kilka lat temu. Przyjeżdża czasami, a czasami ja do niej. Mama nigdy tu nie była, bo boi się samolotów.-wzruszyłam ramionami.-A tak na marginesie, nie powinieneś być w trasie? Z czego co wiem, powinniście się przygotowywać do koncertu.-zauważyłam.

-Stalker, hm?-zaśmiał się.

-Raczej fanka.-pokazałam język.

-O, miło. Stwierdziliśmy, że zrobimy sobie chwilę przerwy, a koncert jest dopiero w weekend, więc nie ma się co śpieszyć. Jest ostatni z trasy, więc mamy potem wolne.-odparł, a ja  przytaknęłam. Po chwili usłyszałam dźwięk sms-a, więc wyjęłam telefon z torebki. Na mojej tapecie widniał Harry, na co się zarumieniłam.-Słabo się znamy, a Ty już mnie masz na tapecie.-zaśmialiśmy się.-Nie podoba mi się to zdjęcie. Daj, zrobimy sobie nowe.-oddałam mu telefon, a ten włączył aparat. Zrobiliśmy sobie kilkanaście głupich i kilka poważniejszych zdjęć, a jedno z nich Harry ustawił na tapetę.-Tak lepiej. 

Oddał mi telefon, a ja odczytałam sms-a. Był on od mamy Marleny.

Od: Mama Marleny

Treść: Miałaś jakiś kontakt z Marleną? Nie wychodzi z pokoju, a ja nie wiem, co się stało! Może Ci coś mówiła?

Próbowałam sobie coś przypomnieć, ale nie zauważyłam zmiany w zachowaniu dziewczyny, co odpisałam jej rodzicielce z krótkim pocieszeniem, że niedługo to minie. Kobieta podziękowała mi tylko i już nic nie odpisała. Położyłam telefon na stole, gdy kelner przyszedł z kolejnymi drinkami, a cała ekipa wróciła. Moja siostra miała rozmazaną szminkę i szybko łapała oddech, więc tylko dyskretnie zwróciłam jej uwagę by ją poprawiła. Uśmiechnęła się do mnie z wdzięcznością i zajęła się rozmową. Ja również śmiałam się i rozmawiałam z grupą gości, pijąc kolejne lampki alkoholu. Trzeba żyć póki jesteśmy młodzi, bo co mamy do stracenia? 

Way To Death || H.S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz