Dzień 11, 12, 13

102 5 0
                                    

2 stycznia 2004 rok

Pierwszy dzień w szkole, nowy rok. Moje postanowienia: sprawić by ten rok nie był gorszy od tamtego. Zaś Ci sami nauczyciele, Ci sami ucznie. Lecz zauważyłam nową dziewczynę. Stała przy swojej szafce i jadła śniadanie. Widać było, że jest dość nieśmiała. Podeszłam do niej. Ma na imię Sylvia. Okazało się, że Sylvia nie jest nowa, wręcz przeciwnie, chodzi do naszej klasy od początku pierwszej klasy. Dlaczego jej nie zauważałam? Nie wiem. Ma kruczo-czarne włosy i czekoladowe oczy. Ubrana jest w luźną, miętowa koszulkę i czarne rurki. Na jej twarzy malują się szkarłatne rumieńce. Zadzwonił dzwonek, poszłyśmy na lekcje.

5 stycznia 2004

Z Sylvią nie rozstawałam się na krok. Justin jest chory. Smutno mi z powodu braku mojego kochanego Justina. Ale z Sylvią dogadujemy się jak mało kto. W końcu znalazłam przyjaciółkę, która mnie rozumię.

10 stycznia 2004 roku

Dzisiaj wkońcu spotkałam się z Justinem. Z moim słodkim misiem. Jak ja go kocham. Ale moje szczęście nie trwało długo. Poszliśmy do kina, a później do restauracji i Justin powiedział, że wyjeżdża do Norwegii wróci za rok. Przecież nie wytrzymam roku bez mojego misia. A myślałam, że będzie tak pięknie. Zadzwoniłam do Sylvi i wszystko jej powiedziałam. Ona starała się mnie pocieszyć, ale nie dawało to skutku. Płakałam i dalej płacze. Lora weszła do mojego pokoju, szybko schowałam mój pamiętnik. Ona zapytała, dlaczego płaczę. Nie odpowiedziałam jej na to pytanie. Posłałam jej wzrok sugerujący, żeby wyszła z mojego pokoju. Ona warknęła coś pod nosem, zapewne przekleństwo i wyszła trzaskają drzwiami. Ja kończę bo słyszę kroki kierujące się do mojego pokoju.

Mam do Was pytanie. Chcielibyście specjalny rozdział z pamiętnika Lory?  Piszcie w komentarzach. Ten rozdział ma 275 słów więc jest trochę dłuższy. Myślę że nie przeszkadzało wam to. Po prostu naszła mnie wena twórcza.

Pamiętnik Emily (Zakończone)Where stories live. Discover now