Rozdział 42

732 87 11
                                    


Następnego dnia obudziły mnie mokre pocałunki, które ktoś składał na mojej skórze. Otworzyłam leniwie oczy, po czym ukazała mi się czupryna Aidena. Czułam, jak jego usta kierują się w stronę moich piersi. O nie, nie. Wplotłam swoje dłonie we włosy chłopaka, po czym odsunęłam jego twarz od mojej osoby. Usłyszałam, jak czarnowłosy wydobywa z siebie jęk niezadowolenia. Uniósł swoją głowę, aby móc na mnie spojrzeć.

- Co jest? - zapytał się jak małe dziecko, robiąc nadąsaną minę.

Wyglądał słodko z samego rana. Był jeszcze zaspany, ale nie przeszkadzało mu to w chęci zabawieniu się. Jego czarne włosy były potargane w każdą stronę świata, przez co kilka kosmyków wpadało mu na czoło. Jego usta były pełniejsze niż zazwyczaj, a głos jeszcze bardziej zachrypnięty. Był taki pociągający.

- To jest, że masz celibat — oznajmiłam, posyłając mu przesłodzony uśmieszek, po czym go z siebie zepchnęłam. Z jego ust po raz kolejny, wydobył się dźwięk jęknięcia, co sprawiło jeszcze szerszy mój uśmiech. Niech cierpi.

- Co? Za co? - dopytywał się, aby znaleźć przyczynę mojego zachowania — Kay, wszystko tylko nie to — mruknął, całując moje posiniaczone ramię. Gdy zorientował się, że do on, po raz kolejny zrobił mi krzywdę, zmarszczył swoje brwi i patrząc beznamiętnie na ślad.

- Będziesz musiał pocierpieć trochę mój drogi — odpowiedziałam, podnosząc się z łóżka. Właśnie wtedy zorientowałam się, że mam na sobie seksowną koszulę nocną wraz z koronkowymi figami. Ups.

Odwróciłam się do Aidena, krzyżując swoje ręce pod piersiami, aby jeszcze bardziej je uwydatnić. Chłopak tym razem zlustrował moje ciało od stóp to głów, robiąc przy tym maślane oczy. Uśmiechnęłam się niewinnie, po czym powiedziałam.

- Zrób zdjęcie, będzie na dłużej — kurczę, w końcu mi się udało! Zawsze chciałam powiedzieć to zdanie, aż w końcu trafiła mi się okazja. Odtańczyłam krótki taniec w myślach z radości.

- Nie muszę i tak ten widok należy tylko to mnie — odezwał się, wkładając sobie ręce pod głowę — Co nie zmienia faktu, że nie zasługuje na celibat — obwieścił, nie dając za wygraną.

- Powiedzmy, że mam inne zdanie na ten temat — mruknęłam, tym samym czasie wkładając swój satynowy szlafrok — Zdejmę Ci go, jak uznam, że wystarczająco wycierpiałeś — rzekłam, posyłając mu całusa w powietrzu. Chłopak w odpowiedzi na moje słowa przewrócił się na brzuch, chowając twarz w poduszkę i wydobywając z siebie jęki z frustracji.

Dobrze zdawałam sobie z tego sprawę, że nie na długo i ja wytrzymam bez seksu, ale niech myśli inaczej. W końcu to jego kara.

- Zła kobieta z Ciebie — wybełkotał, z czego ja się zaśmiałam. Typowy facet, najgorsza myśl dla nich jest celibat.

Naglę w pomieszczeniu, dobiegł dźwięk mojego dzwoniącego telefonu. Przez co Aiden, zmarszczył swoje brwi, słysząc utwór One Direction 'Best Song Ever'.

- Będę musiał podszkolić się w dziedzinie muzyki - oznajmił stanowczo.

Zignorowałam go, chwytając za urządzenie, które leżało na podłodze, tuż obok łóżka. Na wyświetlaczu widniał napis „Jack", oho.

- Cześć mój najlepszy wujaszku na świecie, czego chcesz? - powiedziałam na powitanie, gdy odebrałam.

- Cześć moja najlepsza siostrzenico na świecie, już nie mogę ot, tak zadzwonić, aby sprawdzić co tam u Ciebie? - zapytał się, po czym usłyszałam jego lekki śmiech.

Zmarszczyłam swoje brwi, ma jakoś dziwnie dobry humor.

- No coś mi tutaj śmierdzi...

- Myślę, że powinnaś się w końcu wymyć — przerwał mi w połowie zdania, a przymknęłam swoje oczy, zastanawiając się, skąd on takie teksty bierze, z neta? Serio, czasami zachowuje się jak nastolatek i nie przypomina stanowczego mężczyzny biznesu.

- HA-HA — wydałam z siebie, udając sarkastycznie jaki to nie był śmieszny tekst — Ale tak na poważnie, wydaje mi się czy jesteś jakoś szczęśliwszy — oznajmiłam podejrzliwie.

- Być może jestem, ale powiem Ci dopiero wieczorem, jak przyjedziesz z Sethem na nieco większą kolację — powiedział, a w oddali słyszałam, jak jego żona coś to niego mówi — A i Mary mówi, że możesz zabrać Aidena, jak chcesz — dopowiedział, a widziałam w myślach, jak się uśmiecha.

- Dobra — mruknęłam, choć zaczęłam się zastanawiać, cóż to może być za nowina, którą chcą ogłosić — W skali od 1 do 10 to gdzie byś umieścił tę dobrą wiadomość?

Usłyszałam jak z ust wujka, wydobywa się ciche „hmmm", po czym się dopytuje.

- Od 1 do 10, tak? - a ja przytakuje, a słuchawce słyszę krzyk cioci, że ona daje nieskończoność, przez co się zaśmiałam — Sama słyszysz, czyli będzie nieskończoność.


YOU AND ONLY YOUWhere stories live. Discover now