Rozdział 2

2.8K 164 13
                                    

Holly's POV

-Gdybyś widziała jego  reakcję. Na początku myślałam, że chce mnie zepchnąć, ale nagle zaczął  mnie wciągać z powrotem i krzyczeć, że oszalałam! - zaśmiałam się,  sięgając po koleją paczkę reese's. Siedziałyśmy na łóżku Lizz, zjadając  prawdopodobnie połowę jej domowych zapasów żywieniowych. Aktualnie  opowiadałam jej o tej dziwnej sytuacji na moście.

-Poważnie myślał, że  chciałaś z niego skoczyć? - powiedziała Lizzy z ustami wypchanymi  chipsami. - Ale to w sumie romantyczne. „Gdy ona stała już na krawędzi,  on rzucił się jej na ratunek. Wpadli w swoje ramiona i..." - przerwałam  jej, rzucając w nią wolną poduszką,

-Chyba wystarczy ci tych  słodyczy na dzi... jakby, cały miesiąc... - dziewczyna odrzuciła mi  poduszkę trafiając prosto w ciastko, które trzymałam w dłoni, łamiąc je  na kilka kawałków. Strzepałam z siebie okruszki, które spadły prosto na  jej puchaty dywan.

-Heej! - krzyknęła, wypluwając przy okazji kawałki przeżutych chipsów, co spowodowało jej nagły wybuch śmiechem.

-Fuj! - zmarszczyłam nos i mimowolnie odsunęłam się od niej na drugi koniec łóżka, zarabiając od niej kolejny chichot.

-Ale poważnie. Nie sądzisz, że to było trochę romantyczne?

-Uh, nie?

-No weź, choć trochę  urocze? - ponownie pokręciłam głową. Cała Lizzy, zawsze wszędzie szuka  jakiegoś ukrytego wątku miłosnego lub podtekstów. Czasem bardzo mnie  irytuje, ale za to ją kocham. - Powiedz chociaż czy był przystojny.  Opisz go! - oparła swoje łokcie na poduszkę, kładąc brodę na dłonie i  spojrzała na mnie rozmarzonym wzrokiem.

-Eh, był wysoki, wydaje  mi się, że miał zielone oczy, ale nie jestem pewna, kręcone włosy i  tatuaże. Dużo tatuaży - mimowolnie oblizałam usta na wspomnienie jego  tatuaży. Muszę przyznać, że tatuaże u facetów zawsze robiły na mnie  pozytywne wrażenie.

-Aw, to totalnie twój  typ kochanie... - Lizz poruszyła śmiesznie brwiami, przez co  przewróciłam oczami. Swoją drogą, myślę, że robię to zdecydowanie zbyt  często. - Chociaż jest całkowitym przeciwieństwem Patricka.

-Patricka w to nie mieszaj. On mi się nawet nie podoba, jest moim przyjacielem.

-Biedny, nadal uważa, że ma u ciebie jakieś szanse.

-Daj spokój. Gdyby tak było, powiedziałby mi, przecież jesteśmy przyjaciółmi.

-Cokolwiek... Nie zmieniajmy tematu. Powiedz lepiej czy pan loczek był dobrze zbudowany! - zakrztusiłam się powietrzem.

-Kto?

-Pan loczek. -  popatrzyłam na nią nie bardzo rozumiejąc o czym mówi. - Boże,  dziewczyno, jak możesz być taka niedomyślna? - spojrzała na mnie  wyczekująco - Chłopak z mostu? Naprawdę jesteś taka głupia czy tylko  udajesz?

-To nie ja jestem głupia, tylko twoje pseudonimy... Pan loczek? Serio?

-Nie moja wina, że nie zapytałaś go o imię!

-Kiedy miałam to zrobić?  Przed, czy po tym jak urządził swoją akcję ratowniczą i w dodatku  nazwał mnie hipokrytką? - wyrzuciłam ręce w powietrze.

-No dobra, ale nie wybaczę ci tego, że naprawdę nie znalazłaś w tym chwili, żeby poprosić go chociaż o numer telefonu...

-Poważnie? Czemu  miałabym pytać o numer kolesia, który chcąc mnie ratować prawie zepchnął  mnie z mostu i stwierdził, że to moja wina?

Destiny || Harry StylesWhere stories live. Discover now