Ginny usiadła na podłokietniku fotela i zaczęła masować jego plecy. Tym prostym gestem dała mu znać o swoich uczuciach, ale potrzebowała głębszego kontaktu. Palcem powiodła po miejscu, w którym go naznaczyła. Wciąż zakrywało je zaklęcie maskujące. Jakby w odpowiedzi na jej niewypowiedzianą prośbę, znak stał się widoczny. Oparła czoło na jego czole i żartobliwie skubnęła jego ucho w podziękowaniu. Ten prosty gest przekazał wszystko, czego nie mogli powiedzieć w pokoju wypełnionym ludźmi.

- Jak długo wiesz? – w końcu spytała Sasha z drugiego końca pokoju. Oboje spojrzeli na nią. Harry wciąż zachowywał pokerową twarz, a w oczach Ginny widziała spokój, niespotykany dotąd w obecności sukkub. Byli prawdziwymi partnerami i Desory cieszyła się ich szczęściem. Choć trochę ją to ubodło. Jej uczucia wobec Harry'ego były bardzo mocne i zagnieździł się w jej sercu głębiej niż jakikolwiek inny kochanek w jej życiu.

- Po naszej małej debacie w moim pokoju zacząłem przeglądać moje wspomnienia w myśloodsiewni. Znalazłem krótkie komentarze i spojrzenia między tobą i twoimi córkami, których wówczas nie zrozumiałem. To sprawiło, że zacząłem myśleć czy nie w tym czegoś więcej. Złożyłem Wierzbie wizytę i zasugerowałem, że zdradziłaś mi sekret – odpowiedział Harry z lekkim uśmiechem. Sasha odwzajemniła go i potrząsnęła głową.

- Zawsze miała do ciebie słabość. Chyba za dobrze cię wyuczyłam.

- Owszem, milady, owszem. Nagle wszystko nabrało dla mnie sensu, zwłaszcza twoja reakcja, kiedy powiedziałem ci, że nie zamierzam korzystać z prawa poligamii – odpowiedział Harry, zadziwiająco opanowany, biorąc pod uwagę, że rozmawiali o sprawie, którą przez tyle lat trzymała przed nim w tajemnicy.

- Nigdy nie spodziewałam się, że nie skorzystasz z tego prawa. Myślałeś o tym, nie zaprzeczaj. Za dobrze cię znam – odparła Sasha, nie tyle oskarżająco, co raczej beznamiętnie.

- Jestem facetem, oczywiście, że o tym myślałem, ale to ty mnie nauczyłaś jak często teoria odbiega od faktów. Podczas jednej z najtrudniejszych rozmów mojego życia pewna wspaniała kobieta powiedziała mi coś, co zostało w mojej pamięci – zaczął Harry i wymienił z mamą pełne miłości uśmiechy. Miło było wiedzieć, że czasami jej słuchał. Potem spojrzał na Ginny i kontynuował: - Jak mogą ją prosić, żeby się mną dzieliła, jeśli sam nie jestem skłonny jej tego umożliwić? Moja – to ostatnie słowo było przeznaczone tylko dla Ginny, która uśmiechnęła się promiennie.

- A żebyś wiedział. Mój – zgodziła się ze swoim partnerem. Nie będzie dzielenia się. – Przepraszam za moje wcześniejsze zachowanie. Myślałam, że chcesz mi ukraść Harry'ego – powiedziała Ginny, parząc bez złości na Sashę. – Rozumiem czemu próbowałaś go uwieść, naprawdę. Musiałaś postawić potrzeby swojego ludu na pierwszym miejscu. Na pewno spłodzilibyście wyjątkowo potężne sukkuby, bez dwóch zdań.

- Czuję, że twe wątpliwości się rozwiały, więc może z całej tej sprawy wyniknie jednak coś dobrego. Nie wątp, ognista, że jego magia wzywa mnie bardziej, niż jakiegokolwiek innego człowieka, którego spotkałam przez przeszło czterysta lat. Zawsze będę go pragnęła, ale przysięgam, że uszanuję waszą więź. A odpowiadając na twoje pytanie to owszem, dziecko z krwią nas obojga w żyłach byłoby potężniejsze nawet niż ja. W mojej arogancji założyłam, że właśnie o tym dziecku mówiła przepowiednia. Jednak w chwili kiedy dotknęłyśmy się z Emmą, a ona przemieniła się, zrozumiałam, że to nie o sukkubie z krwią Potterów w żyłach mówiła przepowiednia – Sasha spojrzała na Lily. – To krew Evansów, potężna, szlachetna i silna.

- Skoro już to ustalone, chciałabym zadać pytanie – odezwała się Gabriella. – Czy ta Le Fay, o której wspominałaś to Morgana Le Fay?

- We własne osobie – odpowiedziała Sasha pozornie spokojnie, ale trudno było przegapić złość w jej głosie.

Harry Potter i Powrót HuncwotówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz