Rozdział #18

10.4K 350 190
                                    

- To już pół godziny. Chyba już czas najwyższy, żeby dziewczyny wyszły z szafy?* - spytał Seamus Harry'ego. Na jakieś dziesięć sekund zapadła cisza, a potem Harry, Ron i Dean ryknęli śmiechem. Siedzieli w salonie Harry'ego, przerzucając się żartami i zapoznając się lepiej z gospodarzem. Ronowi bardzo smakowała lodowata cola, którą dostał do picia. Teraz niemal wystrzeliła mu z nosa.

- Ale mi się podoba to co widzę w myślach - powiedział Dean, łapiąc oddech.

- Ej! Tam są moja dziewczyna i siostra! - ryknął Ron.

- I obie są zajebiście seksowne! - wtrącił się Seamus. - Lav i Parvati też świetnie całują. No co? Nigdy nie lekceważcie Irlandczyka i jemioły.

- To oszustwo - zarzucił mu Harry.

- Co z tego?

- Tak, musi korzystać ze wszystkich dostępnych środków - rzucił Dean, wywołując kolejną salwę śmiechu. Kiedy trochę się opanowali, Ron zerknął przez ramię, by upewnić się, że drzwi do garderoby są wciąż zamknięte, po czym powiedział do Harry'ego:

- Jest jedna rzecz, którą bardzo chciałbym wiedzieć po wczorajszym wieczorze.

- Co takiego?

- Co właściwie sukkuby potrafią zrobić ze swoimi ogonami? - spytał i nachylił się, by usłyszeć odpowiedź. Dean i Seamus zrobili to samo.

- Cholera jasna! To w ogóle dozwolone? - można było usłyszeć nawet w garderobie. Wszystkie dziewczyny rozpoznały irlandzki akcent Seamusa, mimo że drzwi tłumiły dźwięki.

- Co tam się dzieje? - spytała Parvati. Cała czwórka młodych kobiet była rozebrana w różnym stopniu i przymierzały rozmaite sukienki. Lavender nie wstydziła się pokazać chłopakom swojego półnagiego ciała, więc pomaszerowała ku drzwiom wiodącym do salonu.

- Lav, co ty robisz? Masz na sobie tylko figi i stanik! - pisnęła Hermiona.

- Oj, proszę cię, miałam na sobie bardziej skąpe bikini - rzuciła przez ramię Lavender i otworzyła drzwi. - No naprawdę, nie można was nawet na dziesięć sekund zostawić, żebyście nie zaczęli gadać o seksie?

Faceci popatrzyli na nią w szoku, zaskoczeni tym, w co była ubrana czy raczej nie była ubrana. Każdy z nich zareagował odmiennie. Seamus szybko opuścił wzrok, ale od czasu do czasu na nią zerkał. Ron świetnie wiedział co powinien zrobić, by nie narazić się na gniew swojej dziewczyny i patrzył wszędzie, tylko nie na Lavender. Harry rozparł się wygodnie i założył ręce za głowę. Nie wydawał się poruszony stanem jej przyodziewku. Chociaż na nią patrzył, w wyrazie jego oczu nie zaszła żadna zmiana. Musiała przyznać, że trochę ją to ubodło. Tymczasem Dean taksował ją spojrzeniem z góry na dół, jakby była kawałkiem mięsa. Świnia!

- Jak na razie minęło pół godziny - odpowiedział jej rozbawiony Harry.

- Jest tam strasznie dużo ubrań do wyboru - powiedziała obronnym tonem Lavender. - Ale każda z nas zdołała zawęzić wybór do dziesięciu sukienek.

- Może potrzebujecie męskiego punktu widzenia? - spytał Harry, unosząc brew.

- Po prostu chcecie się na nas pogapić, palanty - odparła, również unosząc brew.

- Jasne, a ty nam właśnie nie demonstrujesz swoich walorów? Powiedziałbym, że wszyscy na tym zyskamy. My będziemy mogli się nacieszyć waszym pięknem, a wy będziecie wiedziały, w czym wyglądacie najlepiej.

Lavender myślała nad tym kilka sekund, wreszcie odparła:

- Ładne słówka. I tak chcesz się pogapić, ale spytam dziewczyny co o tym sądzą. Zrób nam przysługę i weź Thomasa na smycz. Zaczyna się ślinić.

Harry Potter i Powrót HuncwotówWhere stories live. Discover now