Duża szara sowa wyfrunęła z sowiarni i usiadła jej na ramieniu. Skubnęła żartobliwie jej palec, gdy młoda kobieta ją głaskała.

- Dobra dziewczynka. Bądź kochana i wyrzuć te różdżki na środku Czarnego Jeziora.

Ptak złapał różdżki w szpony i poleciał wypełnić rozkaz swojej pani.

- Nie bez powodu nazywają mnie Lodową Królową. Na moim drugim roku Marcus Flint próbował zaciągnąć mnie do opuszczonej klasy i wykorzystać. Za tę obrazę zamroziłam mu jedno jądro.

- To byłaś ty!

- Tak, Pansy, to byłam ja. Naprawdę myśleliście, że nie widzę jak z wrogością gapicie się na mnie i na Emmę? Żadne z was nie przetrwałoby tygodnia jako Śmierciożerca. Słyszałam, że ich pan nie jest skłonny do wybaczania. W razie gdybyście nie zwracali uwagi na to co się dzieje, w tej wojnie pojawiła się trzecia strona. Sugeruję, żebyście poważnie się zastanowili, która z nich wam pasuje.

- Złamałem jebaną rękę!

- I niech to będzie dla ciebie lekcja, Crabbe – odpowiedziała Daphne, mijając stos Ślizgonów. Vincent złapał ją za kostkę jedyną zdrową ręką. Machnęła różdżką, posyłając zaklęcie tnące po wierzchu jego dłoni. Chłopak zawył z bólu. Daphne nie zwolniła nawet na moment i nie oglądała się za siebie. Poczeka, aż znajdzie się bezpiecznie w pokoju wspólnym nim anuluje zaklęcie. Nie zasługiwali na miłosierdzie. Nie sądziła, żeby oni jej coś podobnego okazali.

- Ładnie rozegrane – odezwał się głos z ciemności, gdy Daphne weszła w korytarz, który wyglądał na pusty. Szybko się odwróciła, celując różdżką w stronę źródła głosu, gotowa rzucić najbardziej paskudną klątwę jaką znała. Po raz pierwszy na jej twarzy pojawił się strach. Ktokolwiek do niej przemówił, zdołał oszukać jej zmysł przetrwania, który kształciła w sobie przez ostatnie sześć lat. Dalej widziała tylko ciemność.

- I niezły refleks – w świetle pojawił się uśmiechnięty od ucha do ucha Syriusz. Strach zniknął z twarzy młodej kobiety, a zastąpił go niepokój. Podejrzewała, że zostanie wyrzucona ze szkoły jeszcze przed śniadaniem, ale on tylko uśmiechał się do niej i patrzył na nią z czymś zbliżonym do podziwu. Tak jak wcześniej jego oczy zamgliły się lekko, ale błyskawicznie się skupił.

- Moja Pani – rzekł, podając jej ramię. Odpowiedziała uśmiechem i dygnęła lekko, rozumiejąc aluzję. Wiedziała, że on tu później przyjdzie i upewni się, że żaden z napastników nie spróbuje więcej jej skrzywdzić. Syriusz wyczuwał, że przynajmniej dwóch z nich zostało naznaczonych.

- Jesteś niezwykle uprzejmy, Lordzie – Daphne ujęła jego ramię, ale w wolnej ręce wciąż trzymała różdżkę. Syriusz roześmiał się i potrząsnął głową. Zupełnie jak jej mama.

- Nie zabiera mnie pan do Dumbledore'a? – spytała, gdy skierował ich w stronę jej pokoju wspólnego.

- A czemu miałbym to zrobić? Mówiłem wcześniej poważnie. Poradziłaś sobie idealnie. Zlekceważyli cię, a ty to w pełni wykorzystałaś. Oni planowali zrobić ci coś znacznie gorszego. Ten głupi wielkolud chciał cię zgwałcić. Powiedziałbym, że i tak się wymigali od odpowiedzialności.

- Chce to zrobić przynajmniej od czterech lat. W przeciwieństwie do Pansy ja nie rozkładam nóg przed każdym, kto sobie tego zażyczy. Ale tak jak pan mówił, jest wielki i głupi. Ciekawi mnie tylko, skąd pan to wiedział?

- Tajemnica handlowa, moja droga – Syriusz dotknął nosa palcem i mrugnął do niej. Tak naprawdę wyczuł, że poziom feromonów u chłopaka wielokrotnie przekraczał normę.

- Proszę pamiętać, Lordzie Black, że jestem bardzo dobra w odkrywaniu tajemnic. Na przykład wiem, że pan i moja mama byliście kochankami – odpowiedziała mu z uśmiechem. Syriusz stanął jak wryty, patrząc na nią. Ona również się zatrzymała, nie przerywając kontaktu wzrokowego.

Harry Potter i Powrót HuncwotówWhere stories live. Discover now