Prolog

16.2K 769 286
                                    


Kochani nowi i starzy czytelnicy! Z dnia na dzień jest Was coraz więcej co oczywiście niezmiernie mnie cieszy! Wraz ze wzrostem zainteresowania moim opowiadaniem, pojawiają się pod rozdziałami niekoniecznie potrzebne komentarze typu: ,,Same v 52", ,,Zabić tą szma**" itp. Niezmiernie cieszy mnie fakt, że moja historia wpływa na Wasze emocje ale dostawanie codziennie stu powiadomień, z czego większość to wpisy tego typu, robi się niezmiernie męczące! Dlatego APELUJĘ O ZAPRZESTANIE I USZANOWANIE MOJEGO STANOWISKA W TEJ SPRAWIE. Peace and love!

Albus Dumbledore był wielkim czarodziejem. Wydawać by się mogło, że nie było takiej rzeczy, z którą by sobie nie poradził, bądź zadania któremu by nie sprostał. Jednak to przerosło jego najśmielsze oczekiwania. Paradoksalnie, w podobnym położeniu znalazł się dosyć niedawno, ale znalezienie alternatywy dla tamtego rozwiązania nie było problemem


Profesor westchnął ciężko i zdjął swoje okulary. Przymknął oczy i postanowił zastanowić się nad najlepszym rozwiązaniem. Portrety byłych dyrektorów Hogwartu, znajdujące się na ścianach jego gabinetu, nie pomagały w skoncentrowaniu się.


- Znalazł się, zbawca świata! – odezwał się Fineas Nigellus Black, patrząc wyzywającym wzrokiem w stronę zmęczonego mężczyzny – Od zawsze twierdziłem, że twoje zachowania są wysoce niestosowne, Dumbledore. Żyjesz w swoim wyimaginowanym świecie, który wypełnia wieczna beztroska i naciągana chęć pomagania wszystkiemu i wszystkim. Tak się nie da. Próbujesz zwrócić na siebie uwagę, robiąc przy tym kompletne głupstwa, żenujące, doprawdy... Gdyby dane mi było nadal żyć w tym upadającym świecie, rozegrałbym to inaczej. Dyrektorem Hogwartu nie może być przewrażliwiony war...


Mężczyzna wyłączył się. Ignorowanie Blacka opanował do perfekcji i przyznać musiał, że było to bardzo przydatne. Zwłaszcza teraz, kiedy to ponownie od niego zależał los kolejnego, niewinnego dziecka.


Między smukłymi palcami wędrował skrawek pergaminu, na którym znajdowały się wyrazy, napisane zgrabnym, kobiecym pismem.


Profesorze Dumbledore,

Nie chciałabym być oceniana, ja po prostu pragnę bezpieczeństwa i wszystkiego co najlepsze dla mojego jedynego dziecka. Wierzę w Pana dobroć. Wiem, że małej nie stanie się nic złego. Nie byłabym dobrą matką, wiem to. Chciałabym zapomnieć o tym świecie. Chciałabym już nie wracać. Mała jest jego częścią, ale ja już nie. Szczęście, że nie będzie mnie pamiętać. Kto chciałby być dzieckiem tak wyrodnej matki? Kiedy dorośnie, niech Profesor jej powie, że umarłam. Tak będzie najlepiej. Ma na imię Alexandraise, to córka Severusa Snape'a.

G.Selwyn

PS. Wciąż go kocham.


Albus Dumbledore pokiwał głową z niedowierzaniem, a list odłożył. Wstał i skierował się w stronę małego zawiniątka, które znajdowało się w kołysce, obok kominka. Nachylił się nad dzieckiem, które smacznie spało i spojrzał na niewinną istotę, po raz pierwszy całkowicie bezradny.


- Witaj Alexandraise, chyba jestem pierwszym, dobrym człowiekiem, którego przyszło ci poznać. – mężczyzna zrezygnował chwilowo ze skromności i uśmiechnął się mimowolnie – Grunt, że twoja matka jeszcze cię nie oswoiła, z tego wniosek, że nie musi być za ciebie odpowiedzialna.*

A prawdą powszechnie znaną było to, że ludzie bali się odpowiedzialności jak ognia.

xxx



* nawiązanie do słynnego cytatu z "Małego Księcia" Antoine'go de Saint - Exupery'ego - Stajesz się na zawsze odpowiedzialny za to, co oswoiłeś.

Niczyja - córka Severusa Snape'a [Z]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz