8. Przebudzenie Bestii.

68 8 12
                                    

Wii wyciągnął miecze w moją stronę, patrząc się na nie na przemian.

- W sumie to już nie wiem, którym mieczem cię zabić...
- Nie widzę żadnej różnicy...
- ...czy tym na ludzi, czy tym na potwory, hah.
- Jesteś chamem.
- Oh, schlebiasz mi.

Schował jeden miecz z powrotem do jednej z dwóch pochw na miecze, które nosił na plecach, następnie ruszył na mnie równym, szybkim tempem. Machał mieczem na przemian w obie strony, w jego ruchach była gracja zawodowego miecznika. Z ledwością udawało mi się robić uniki przed jego machnięciami. Odskoczyłem do tyłu, wtedy straciłem go z oczu. Nagle poczułem mocny ból w plecach. Wii przeciął mi plecy mieczem na skos, trysnęła krew. Nawet nie usłyszałem, jak pojawia się za moimi plecami. Odskoczyłem na bok aktywując swoje oczy oraz zmysły. Wtedy zauważyłem coś nowego - nie wyczuwałem jego tętna. On też jest Wirusem? Starałem się unikać wszystkich ciosów, kilka mi się nie udało więc porobił mi kilka małych nacięć na ciele. Kiedy unikałem dalszych ciosów i czekałem na moment, kiedy mogę zaatakować, po jego machnięciu przesunąłem się w drugą stronę i chciałem go zaatakować silnym ciosem w twarz, ale on nagle zniknął. Opadłem na ziemię i zacząłem się rozglądać wokół, nigdzie go nie widziałem. Jak to możliwe? Przecież jeszcze przed chwilą tutaj był. Usłyszałem charakterystyczny dźwięk ognia i światło z góry. Spojrzałem, wielka fala ognia leciała z góry prosto na mnie. Zacząłem przemieszczać się najszybciej jak to możliwe do tyłu robiąc salta. Ogień leciał w moją stronę szybciej, po chwili mnie wchłonął, ale odrzuciłem go robiąc uderzenie powietrzem. Wyleciałem z kłębu ognia i robiąc salta efektywnie opadłem na ziemię. Jeszcze kawałek do tyłu uciekłem od ognia. Lekko się przypiekłem, leciał ode mnie dym. Skąd ten ogień? To niemożliwe... Zrzuciłem z siebie podartą bluzę i zacząłem się przypatrywać w ogień, który po woli gasł i znikał. Z ognia wyszedł Wii, bez żadnego draśnięcia.

- Co to za technika?
- Spodobała się?

Zaczął biec w moją stronę i dalej kontynuował swój atak. Nie wiedziałem, jak go zaatakować, aby nie narażać siebie na niebezpieczny cios, który mógłby mi nawet odciąć kończynę. Obok przy chodniku był jakiś remont kanalizacyjny i leżały tam różne rurki i klucze hydrauliczne. Złapałem za jeden i starałem się odbijać nim ostrze Wii, ale nadaremno, ponieważ jego ostrze bylo tak ostre, że przecinało ono klucz niczym nóż masło. Po chwili klucz był już tak krótki, że stał się on zdatny. Wtedy Wii przeciął mi na skos klatkę piersiową. Polała się krew, część trysnęła na niego, a część na ulicę. Wyciągnąłem lewą rękę w jego stronę, następnie wykonałem uderzenie powietrzem. Odsunęło ono go na parę metrów do tyłu. Złapałem się za klatkę piersiową i uchyliłem się w dół. To zabolało.

- Dawno nie spotkałem nikogo, kto potrafiłby przeżyć tak wiele moich ataków.
- I co? Jesteś ze mnie dumny?
- Nie, po prostu brakuje mi ciekawszej walki.

Wii schował miecz, następnie przyjął pozycję do ataku. Chce walczyć teraz na pięści?

- Jesteś lepszy od innych, więc wykorzystam cię do zaspokojenia mojego instynktu. Kiedy się już tobą zabawię - wtedy cię wykończę.

Rzucił się atakując pięśćmi, blokowałem jego ciosy a później sam atakowałem. Wymienialiśmy się seriami szybkich ciosów razem z kopnięciami. Złapał mnie za jedną rękę i przesunął ją na bok, otwartą dłoń położył na mej klatce. Wypowiedział niezrozumiane dla mnie słowo, wtedy moje ciało przeszył mocny impuls elektryczny, aż były widoczne iskry. Poraził mnie mocno prąd, aż przez chwile nie mogłem się poruszyć. Wtedy wyjął jeden ze swoich mieczy. - To już koniec.
Wtedy przebił moją klatkę piersiową na wylot. Poczułem ból i zachłysnąłem się krwią przy krzyknięciu. Usłyszałem dźwięk przecinającego powietrza i nagle zobaczyłem, jak Wii pod wpływem silnego uderzenia odleciał na parę metrów ode mnie. - Nic ci nie jest? Wybacz, że się spóźniliśmy...
Ryi przybył tutaj razem z moim bratem. To on wykonał te uderzenie. Kiedy znowu mogłem się już ruszać, lekko uchyliłem się w dół trzymając się za klatkę piersiową.

Virus V [zawieszone]Unde poveștirile trăiesc. Descoperă acum