Niech walczą za ciebie

5 0 0
                                    

On nigdy nie wyróżniał się z tłumu. Miał pasję, kochających rodziców, kilku oddanych przyjaciół. Wszystko, co chciałby mieć każdy człowiek. Lecz nie można powiedzieć, aby był szczęśliwy. Każdego dnia czuł, że brakuje mu do tego ideału coraz więcej. Wraz z każdą chwilą wiedział, że traci coś ważnego, lecz nie mógł tego odzyskać.

Ona była niemalże perfekcyjna. Szczupła, mądra, utalentowana, ładna, lubiana. To tylko niektóre z jej zalet. Tak, to „niemalże" zmienia całą postać rzeczy. Była ideałem ze skazą. Drobną, niemalże nie do zauważenia przy pobieżnej analizie. Zaś po głębszym zbadaniu okazywała się czynnikiem uniemożliwiającym jej szczęśliwe życie.

Złożyło się tak, że wrzesień był miesiącem deszczowym, bez słońca. Pogoda nie zachęcała do czegokolwiek, a już w szczególności do nauki. Rok szkolny rozpoczął się niemrawo, nieszczególnie. A w klasach zaczynających liceum spotkała się dwójka zupełnie różniących się od siebie ludzi. Gdzie owa para ujrzała się po raz pierwszy? Nie wiadomo. Lecz to spotkanie wniosło w życie dwóch nie znających się rodzin zmianę. Nie drastyczną, nagłą, ale zmianę delikatną, która zakradła się do ich domów po cichu, tak jak cisza wkrada się w rozmowę, gdy braknie słów.

On w tej przelotnej znajomości odnalazł część, której mu brakowało. Nie przestał tracić cząstek siebie, lecz już tego nie żałował. Każdego dnia patrzył na nią zastanawiając się czemu Bóg pozwolił mu dopiero teraz dostąpić tego szczęścia.

Ona, codziennie nieśmiało spoglądając na jego twarz, myślała, że znalazła to, czego spodziewała się nigdy nie odszukać. Gdy patrzyła za nim wśród tłumu, czuła się odważna, czuła, że dla kogoś takiego odważyłaby się na wszystko, z kimś takim u boku mogłaby zdobyć świat. Szkoda, że sądziła, iż On nawet nie wie o jej istnieniu.

On wiedział.

I z każdą chwilą bez jej niemej obecności czuł rozrywającą umysł pustkę. Wiele czasu przeminęło zanim zdecydował się odezwać. Dlaczego? Ponieważ rozumiał swoje położenie i to, że nie powinien zawierać nowych znajomości. Nie chciał, aby coraz więcej ludzi cierpiało.

Lecz w końcu jego własny ból był tak nie do zniesienia, że postawił pierwszy krok. Ich rozmowa nie była długa, ale oboje czuli podczas niej coś, co nie pozwalało o sobie zapomnieć, co kazało im do siebie wracać. Czym było owo tajemnicze odczucie? Tę emocję może poznać każdy z nas przebywając wśród bliskich. To bezpieczeństwo.

Ona już nie bała się odezwać, nabrała pewności siebie. Odnalazła to, co kochała robić - śpiewać. Tak wielka nieśmiałość zasadniczo uniemożliwiała jej realizację pasji. Poza momentami, gdy obok był On. Wtedy nic nie mogło stanąć na jej drodze do uszczęśliwienia jego.

On również zmienił się troszeczkę. Wracając do domu nie wnosił do niego jedynie przygnębienia, nie unieszczęśliwiał rodziny. Częściej się uśmiechał. Do szkoły szedł z wielką nadzieją na spotkanie z nią. Lecz ciągle towarzyszył mu strach. Lęk, że powoli, acz nieubłaganie i całkowicie ją straci. Tak, jak również straci całą resztę.

Cały wolny czas spędzali razem. Nikt nie chciał i nie umiałby ich rozdzielić. Nikt. Oprócz pewnej damy w czarnym płaszczu i z kosą w ręku.

Ona nie miała przed nim niemalże żadnych sekretów. Opowiadała mu wszystko, dzieliła się uczuciami, chociaż niektóre tematy zgrabnie omijała. On ją motywował do działania, rozniecał w niej ogień, pomagał i wspierał. Wtedy dowiedziała się wielu rzeczy o sobie. Stwierdziła, że kocha i potrafi pięknie śpiewać. Nagle uświadomiła sobie, że kocha jeszcze coś w jej życiu.

Niech walczą za ciebie ~ one shotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz