Rozdział 1

2.5K 170 11
                                    

„Może się przecież zdarzyć, że się jedno z drugim pomylą, nikt nie wienaprzód, kto jest komu przeznaczony, bo i przeznaczenia się mylą, z przeznaczeniemjak z dniem, chwalić go dopiero trzeba po zachodzie słońca" 

    WiesławMyśliwski — Kamień na kamieniu (Rozdział V Matka)


Piękna. Żadne inne słowo nie pasuje, by oddać wygląd pierwszej kwiaciarni tego formatu w Knoxville. Życiowe osiągnięcie, a nie mam nawet z kim się podzielić tą radością.

- Przepraszam promyczku. Wciąż jesteś dla mnie jakby mało realny – wyszeptałam gładząc się po lekko wypukłym brzuchu przypominając sobie, że jednak tak całkiem sama nie jestem.

To przecież dopiero trzeci miesiąc, odkąd pewien plemnik dotarł do jajeczka i oto zdziwienie kilka tygodni później gdy się okazało, że na moim życiowym zakręcie pojawi się małe dziecko. Nic więc dziwnego, że jeszcze do końca do mnie nie dotarło, że pod moim sercem jest żywa istota. To także trzy miesiące od mojej wyprowadzki, a raczej ucieczki od braku jakichkolwiek uczuć. Wciąż powracają do mnie obrazy z tamtego dnia - i niezwykle namiętnej nocy, co zakrawa na ironię - niczym mroczny koszmar...

TRZY MIESIĄCE WCZEŚNIEJ...

- Amando! Czy widziałaś może niebieską teczkę, którą przyniosłem dwa dni temu? Pacjentka wróciła i muszę ją znaleźć najszybciej jak się da.

Tak witał się ze mną mój kochany mąż od co najmniej siedmiu miesięcy. Codziennie zastanawiam się, cotakiego się stało, kiedy się zmieniło nasze uczucie w totalną obojętność. Zwykła codzienność, powiedzielibyście, ale czy długo da się wytrzymać tylko zezdawkowymi powitaniami i oczywiście standardowymi pytaniami: co na obiad, będępóźniej, nie wrócę na noc z powodu nawału pracy... Dziś ostatni dzień, w którym postanowiłam po raz kolejny i zarazem ostatni zawalczyć o nasz związek.

Co za idiotką trzeba być, by oczekiwać od męża, że będzie pamiętał o czymś tak banalnym jak rocznica ślubu. Sarkazm najlepiej odpowiada całej tej sytuacji, bez dwóch zdań.

- Amando! Jesteś? – W tej chwili wszedł do salonu, który gładko przechodził w kuchnię i dojrzał przepięknie zastawiony stół i wcale nie jestem uprzedzona twierdząc, że zobaczyłam oczywiste zdziwienie na jego twarzy. – Czy dzisiaj jest jakaś szczególna okazja? – zapytał wskazując ręką na salon.

- Nie wiem. Może faktycznie nie ma niczego szczególnego w dzisiejszym dniu – odparłam cicho, wolno wstając z barowego stołka, jeszcze chwilę temu zaciskając zbielałe teraz pace na blacie w kuchni. – Może od samego początku łudziłam się, że jest coś, co jak się okazuje tylko było mrzonką. Przyznam szczerze Nicholas, że już niczego nie wiem.

- O co ci znowu chodzi? Ostatnio zachowujesz się jak średniowieczna dama. Albo milczysz całymi dniami, albo kładziesz się spać zanim wrócę – odparował wyraźnie tracąc panowanie urażony moimi słowami. Ja natomiast nie mogłam wprost uwierzyć w to, co słyszałam. On zrzuca na mnie winę za to, że między nami niczego już nie ma.

- Ty chyba sobie w tym momencie żartujesz! – Tym razem nie było szeptu, nie było spokoju w moim głosie. Była rodząca się furia i ogromne rozczarowanie. – Może gdybyś wracał do domu częściej na noc albo o normalnych godzinach, to pewnie bym nie spała! Mogłeś przecież zawsze mnie obudzić! Albo gdybyś rozmawiał ze mną, a nie tylko zadawał zdawkowe pytania i udzielał równie krótkich odpowiedzi!

- Mogłabyś przestać krzyczeć? – surowy i stanowczy, wręcz rozkazujący ton rozjuszył mnie na dobre. Tym razem mu nie odpuszczę – postanowiłam sobie w duchu. Wysłucha mnie, niezależnie od tego, co się stanie później.

Zacząć od nowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz