Pamiętała ten dzień bardzo dobrze. Było to parę dni po drugiej rocznicy Bitwy o Hogwart. Dawny Zakon Feniksa siedział wtedy w Norze, dyskutując się i śmiejąc z małego Teda żwawo podskakującego na kolanach Harry'ego. Ginny biegała po kuchni, szukając swojego pędzla, a Ron czytał Hermionie przepisy drogowe mugoli i dokładnie słuchał jej wyjaśnień. Kingsley siedział przed stołem, pijąc herbatę i śmiejąc się z żartu George'a, który właśnie skończył ostatnią część terapii i powoli wracał do siebie po śmierci Freda. Pani Weasley nakładała babeczki na talerz, gdy do kuchni wpadła srebrzysta poświata i wychyliła się w stronę zaciekawionego Ministra. Hermiona oderwała się od książki i spojrzała na aurora, który zbladł, by następnie zerwać się i wybiec z Nory i się teleportować.

- Co się stało? - spytał Harry, podnosząc się z Tedem na biodrze. Spojrzał na panią Weasley zastygłą na środku kuchni. Wyglądała na przerażoną. - Słyszała pani? Co patronus przekazał Kingsley'owi?

- Ja... ja... musiałam źle usłyszeć - wyszeptała i odwróciła się, by odejść. Wesoła atmosfera ulotniła się w sekundzie i po paru minutach wszyscy wrócili do swoich domów.

6 maja 2000 roku Hermiona wstała i jak zwykle otworzyła okno, a dziesięć sów wpadło do pracowni Ginny i zarzuciło podłogę gazetami. Tego dnia dowiedziała się, co sprawiło, że Kingsley wybiegł z Nory, jak oparzony.

ZDRACJA W ŚWIECIE MAGII

ŚMIERCIOŻERCY INSTYNKT SILNIEJSZY

MORDERCA Z MALFOY MANOR

SŁUGA VOLDEMORTA SIĘ UJAWNIŁ

Wpatrywała się ze zdumieniem w zdjęcie czarodzieja, którego przez sześć lat mijała na korytarzu w Hogwacie i którego przez dwa lata widziała w najbliższym otoczeniu Kingsleya. Wpatrywała się w byłego Ślizgona, byłego Śmierciożercę, kogoś, kto zmienił się diametralnie i nie przypominał już Dracona Malfoy'a, którym był kiedys.

Pamiętała, że Ginny wpadła do pracowni pół godziny później. Miała zaczerwienione policzki i rozmemłaną koszulę.

- Już wiesz?! - wykrzyczała, rzucając kurteczkę na podłogę. Podbiegła do siedzącej sztywno na podłodze przyjaciółki i kucnęła. - Przeczytałaś?

Hermiona pokręciła głową, niezdolna oderwać oczu od blond czarodzieja z pierwszych stron gazet. Na każdej było to samo zdjęcie, zrobione tuż przed pierwszym przesłuchaniem. Malfoy wyglądał podobnie, jak Syriusz sprzed laty. Jego skóra mocno opinała kości szczęki i zapadała się na policzkach. Pod oczyma miał czarne cienie, a jego twarz była pobrudzona i zakrwawiona. Włosy potargane, ubłocone. Ale to co najbardziej ją przeraziło, była jego postawa.

Draco Malfoy uśmiechał się szyderczo do aparatu, stojąc w białej, zakrwawionej koszuli i wciskając dłonie niedbale do kieszeni spodni. Z jego rozwalonej wargi płynęła strużka krwi, a szare oczy jarzyły się szaleńczą gorączką i taką nienawiścią, że Gryfonka mogła tylko siedzieć, jak sparaliżowana i wpatrywać się w nieznaną twarz.

- Prorok jest najdokładniejszy, w końcu to on stacjonuje w Ministerstwie - powiedziała Ginny, sięgając po jedną z gazet i wpatrując się przez chwilę w zdjęcie chłopaka. - A ja myślałam, że się zmienił.

Westchnęła do swoich wspomnień, odkładając dokument i sięgając po następny. Nikt tak naprawdę nie wiedział, co czuła Hermiona w momencie, w którym dowiedziała się, co zrobił Malfoy. 

Czuła rozczarowanie.

- Granger - uśmiechnął się, wchodząc do Nory i witając po kolei z wszystkimi. To było w okolicach czasu, gdy zrezygnowała już z ukończenia Hogwartu i rozglądała się za pracą. Malfoy był już wtedy po "rehabilitacji" społecznej i właśnie składał papiery na aurora. Ni stąd ni zowąd zaczął pojawiać się w Norze, obok Kingsley'a, wprawiając wszystkich w osłupienie swoją uprzejmością i kulturą. Stał teraz przed nią w swojej niedbałej koszuli i spodniach, trzymając w ręku paczuszkę owiniętą brązowym papierem. - Słyszałem, że miałaś urodziny.

Dramione: WięzieńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz