10.

3.6K 291 218
                                    

Odkąd tylko pamiętam zawsze nie lubiłem poniedziałków. Tak bardzo jak kocham moją pracę, tak bardzo nienawidzę wstawać z samego rana, po dwóch dniach odpoczynku, lecz właściwie kilka godzin w pracy minęło mi bardzo szybko i znów mogłem wrócić do domu.

Harry oznajmił mi, że chcę iść na nogach, ponieważ dziś kończył wcześniej niż ja i najwyraźniej nie chciało mu się czekać.

Przekręciłem kluczyk w drzwiach, po czym wszedłem do środka, od razu ściągając kurtkę i buty, lecz w tym samym momencie usłyszałem dziwne krzyki z góry. Zamek był przekręcony, więc wątpię, by ktoś mógł się włamać, choć z drugiej strony porywacze mogliby zamknąć go specjalnie, by nikt im nie przeszkodził.

Pobiegłem cicho do kuchni i chwyciłem nóż do masła, choć tak naprawdę nie wiem jak powinienem się nim posługiwać.

Wszedłem po schodach, a z każdym kolejnym krokiem głos się nasilał, więc podążałem w jego kierunku. Stanąłem pod drzwiami mojego podopiecznego i nie zastanawiając się ani minuty dłużej, po prostu wbiegłem do środka.

- T-tak, właśnie tam - Zac krzyknął, kucając na czworakach przed Harry'm, który pieprzył go tak mocno, że najwyraźniej nie zauważyli mojej obecności.

- Co wy robicie?! - Pisnąłem najgłośniej jak tylko byłem w stanie, a ich głowy momentalnie odwróciły się w moją stronę i, gdy brunet chciał już schować się pod kołdrę, Styles przytrzymał jego biodra wykonując ostatnie pchniecie, a następnie dochodząc z cichym jękiem. - Możecie mi to jakoś wytłumaczyć?!

Harry jak gdyby nigdy nic po prostu stanął przodem w moją stronę zdejmując prezerwatywę z jego penisa i choć starałem się nie patrzeć, to to po prostu było nie możliwe. Nie wiem jakim cudem jego członek był tak wielki, ale w pewien sposób zazdrościłem Zac'owi, że mógł go w sobie poczuć.

Louis ogarnij się.

- Teraz możesz kontynuować - loczek uśmiechnął się zakładając bokserki, podczas, gdy Efron siedział ze spuszczoną głową, lekko zażenowany całą tą sytuacją.

- Dlaczego pieprzyłeś go w moim domu? - Zacząłem najspokojniej jak tylko potrafiłem.

- Nie chciałeś mi się odwdzięczyć, więc musiałem sobie jakoś poradzić. Nie mam zamiaru jechać na ręcznym - wzruszył ramionami.

- Czy Ci do reszty odbiło? Idioto, nie jesteśmy sami, mogę stracić przez Ciebie prace!

- Szkoda, że nie myślałeś o tym, gdy krzyczałeś moje imię - stwierdził, a ja miałem ochotę zapaść się pod ziemie.

- Umm... Dam wam chwile, ubierzcie się i myślę, że Zac powinien już wracać do domu - powiedziałam na co brunet kiwnął głową, a ja wróciłem na dół.

Po kilku minutach chłopcy zeszli z góry, lecz tylko Harry udał się do kuchni, podczas, gdy Zac powiedział ciche "do widzenia" wychodząc.

- Robisz jakiś obiad? - Zapytał opierając się o blat i krzyżując ręce na piersiach.

- Nie jestem Twoją służącą - odparłem krótko. Sam nie wiem czy powinienem być na niego wkurzony. Jest dorosły i uprawiał seks podczas mojej nieobecności co jest lepsze, niż gdybym rzeczywiście przez cały ten czas był w domu, lecz mimo tego byłem w pewien sposób zazdrosny, choć sam nie jestem w stanie wytłumaczyć dlaczego.

- O co Ci chodzi, Lou?

- Cóż, właściwie i tak nie możesz nic z tym już zrobić. Co się zobaczyło tego się nie odzobaczy.

-Wątpię, że ten widok Ci się nie spodobał sądząc po tym jak intensywnie wpatrywałeś się w mojego kutasa - zaśmiał się, a ja czułem jak moje policzki momentalnie zaczynają płonąć.

- W-wcale nie - urwałem kontakt wzrokowy pomiędzy nami, ponieważ czułem się cholernie niekomfortowo.

- Nie masz się czego wstydzić. Cieszę się, że lubisz to co widzisz - Harry złapał mój podbródek po czym uniósł go lekko ku górze, tak bym znów spojrzał w jego oczy. - Nie chciałbyś gdzieś ze mną wyjść?

- To znaczy? - Zmarszczyłem lekko czoło ponieważ nie do końca wiedziałem o co mu chodzi.

- Bar, czy coś w tym stylu? - Zaproponował.

- Najpierw pieprzysz swojego kumpla, a potem zapraszasz mnie na randkę?

- Chciałeś żebym z Tobą gadał, więc co Ci znów nie pasuje? Zdecyduj się i przestań być dziecinny - powiedział nieco zbyt głośno, co nie ukrywam lekko mnie speszyło. Nie znam nikogo tak bardzo bipolarnego jak ten lokowany brunet stojący właśnie przede mną. W jednej sekundzie z miłego zamienia się w dupka bez uczuć.

- Po prostu nie mogę zrozumieć Twojego toku myślenia, Harry.

- To tak czy nie? Nie mam zamiaru prosić ponownie - zapytał z łaską w głosie.

- Okej, ale wieczorem i proszę Cię, nie sprowadzaj więcej swoich znajomych do tego domu, nie chcę być świadkiem Twojego orgazmu.

- Oczywiście, że nie chcesz, kiedy nie jesteś jego sprawcą - stwierdził posyłając mi zadziorny uśmiech.

---

Chcecie Harry's pov?

rape me || larry W TRAKCIEDove le storie prendono vita. Scoprilo ora