Rozdział 8 - Powrót do Alfei

356 17 8
                                    

Obudziłam się rano. Najprawdopodobniej znajdowałam się w pokoju Giacoma. Leżałam na łóżku przykryta czerwoną pościelą i brązowym, miękkim kocem. Czułam się lepiej. Wszystkie dolegliwości mi przeszły, więc miałam w miarę dobry humor, ale wiedziałam, że muszę porozmawiać o pewnej rzeczy z Giacomem.
Byłam sama w dość przytulnym pokoju z jednym, małym okienkiem. Ściany pomieszczenia miały brązowy kolor, w sumie jak większość mebli znajdujących się tutaj. Po chwili rozglądania i przyzwyczajania się do nowego, nieznanego mi wcześniej pomieszczenia wyszłam z ciepłej pościeli i wygodnego łóżka. Podeszłam do dużego krzesła, będącego w kącie i ściągnęłam z niego moją torebkę. Wyjęłam z niej telefon. Była dziewiąta rano. Nie chciałam iść na zajęcia. Musiałam porozmawiać z Giacomem. Szybko napisałam SMS'a do Alex o braku mnie na lekcjach.
Podeszłam do małego okienka i wyjrzałam przez nie. Widziałam plac szkolny, przed którym ćwiczyli Specjaliści.
- Cieszę się, że już ci lepiej. - powiedział Giacomo, stojąc za mną.
- Tak, już mi lepiej. Chciałam z tobą porozmawiać. - powiedziałam, robiąc poważną minę.

- To ja zamieniam się w słuch. - odpowiedział

- Musiałeś mnie zanieść do Czerwonej Fontanny? Może ja wolałam Alfeę. Nie lubię, gdy ktoś się mnie nie słucha. Co do słuchania to wczoraj miałam tobie tyle do opowiedzenia, ale jak zwykle Uragan musiał zepsuć mój plan. Jak zwykle każdy pomysł lega w gruzach. Dlaczego tak jest? - zaczęłam mu się żalić.
- Takie jest życie. Raz jest dobrze, a zaraz źle. Nie przejmuj się tym, bo jesteś na prawdę sympatyczna, wszyscy tak o tobie myślą. Powiesz mi kim jest Uragan? - powiedział, przytulając mnie.

Powiedziałam mu wszystko oprócz jednej rzeczy, do której nie miałam odwagi. Musiałam się komuś wyżalić. Mogłam to zrobić przy Philli, ale nie chciałam jej martwić. Ona za bardzo przeżywa moje problemy. Czasami widzę ją, mającą łzy w oczach, więc odpuszczam mówienie jej pewnych rzeczy.
Teraz cały czas z oczu leciały mi łzy. Nie mogłam się uspokoić. Giacomo cały czas mnie przytulał i próbował pocieszyć, ale na marne.
- Wrócę się do Alfei. Muszę się uspokoić. Przepraszam za to. - powiedziałam cały czas szlochając.
- Dobrze, idź. Jeśli ma to ci poprawić humor to nie zatrzymuję ciebie. - powiedział Giacomo, wyciągając bluzę z szafy.
Poprawiłam trochę zmiętą, fioletową sukienkę, wzięłam torebkę i wyszłam.
Szłam tą samą ścieżką co wczoraj. Idąc cały czas płakałam. W pewnej chwili usłyszałam, że ktoś za mną idzie. Odwróciłam się i zobaczyłam uśmiechniętego Uragana. Wiedziałam, że coś knuje.
- Cześć Ario. Czego płaczesz? Czyżbyś miała już dość moich prezentów i mojej osoby? Wiesz co możesz zrobić, abym dał ci spokój. - powiedział, ocierając mi łzę, spływającą po policzku.
- Zostaw mnie w spokoju! Poczekaj jeszcze trochę, a zmierzymy się. Gdy ja wygram to zniknie ci ten uśmieszek. - powiedziałam zdenerwowana, odsuwając się od niego.
- Przecież ty za niedługo umrzesz. Nie możesz się przemieniać, bo zabrałem ci za dużo mocy. Zobaczymy, kto będzie śmiał się po pojedynku. - powiedział i odszedł.
Zdziwiło mnie jego zachowanie. Dlaczego tak się cieszył? Czemu otarł mi łzę? Czego mnie nie atakował? Przecież, gdyby to zrobił to ja miałabym spokój, a on to czego chce. Czemu był dla mnie w miarę miły. Coraz bardziej się go boję, ale przy nim muszę to ukryć, bo nie chcę żeby widział moją słabość.
Zaczęłam biec do Alfei. To mnie przerastało. Ostatkiem magii wyczarowałam sobie białe trampki. Zmieniłam obuwie i od razu lepiej mi się biegło.
Po dwudziestu minutach dotarłam na miejsce. Dawno nie biegałam, ale jakoś mam dobrą formę. Doszłam do pokoju, otworzyłam drzwi i położyłam się na łóżku spłakana. Philla zrobiła to samo, tylko obok mnie, ale nie pytała co się stało. Po kilku minutach powoli uspokajałam się. Podniosłam się z łóżka, otarłam łzy i poszłam się ogarnąć. Wzięłam prysznic, przebrałam się i rozpakowałam torebkę. Wyciągnęłam telefon. Dostałam wiadomość od Alex, która podała mi lekcje. Niechętnie je przepisałam. Skończyłam około szesnastej. Nie miałam siły iść na obiad, ale usłyszałam głośne burczenie w w brzuchu, więc się zmusiłam.

Silniejsza niż OneWhere stories live. Discover now