Rozdział 23

19.6K 705 80
                                    

Obudziłam się w ramionach Collina, chłopak jeszcze spał i z tego co mi się wydaje to rodzice jeszcze też. Spojrzałam na zegarek- 14:18. Cholera aż tak długo spałam? Podniosłam się na łokciach tak, że mogłam spokojnie widzieć twarz śpiącego chłopaka. Oddychał miarowo, a kilka pojedynczych włosków spadało na jego czoło. Ogarnęłam mu je, a ten się uśmiechnął. Czyżby nie spał? Szybko zabrałam rękę po czym położyłam się na poduszce.

-Widziałem. - zaśmiał się.

-Myślałam, że śpisz.

-Od paru minut nie. - przyciągnął mnie do siebie. - Jak się spało?

-Dobrze. - wtuliłam się w jego ciepły tors.

Leżeliśmy tak przez dłuższą chwilę,  aż przerwał nam mój żołądek, który zaczął burczeć.

-Jesteś głodna? - zapytał brunet.

-Tylko troszkę.

-Mhm...to burczenie wskazuje na coś innego. - posłał mi rozbawione spojrzenie. - Pójdę coś ogarnąć.

-Nie, zaczekaj. - chwyciłam za jego nadgarstek. - zostań jeszcze trochę.

-5 minut.

-Zgoda. - posłałam mu słodki uśmiech.

Położył się obok mnie i objął swoimi potężnymi ramionami. Leżałam wtulona w chłopaka.

***

Coll poszedł zrobić nam śniadanie, obiecał mi dziasiaj naleśniki. Kocham kuchnię chłopaka, jest świetnym kucharzem. Ja w tym czasie przeglądałam różne social media, nagle przyszła do mnie wiadomość.

Od: Nieznany

Ślicznie wczoraj wyglądałaś :*

Do: Nieznany

Kim jesteś i skąd masz mój numer?

Od: Nieznany

Dowiesz się w swoim czasie, piękna.

Nic już nie odpisałam, nie ukrywam że zaczęłam się trochę bać. A jak ten gościu to jakiś pedofil? Cholera, skąd on ma mój numer? Wstałam z łóżka i ruszyłam w stronę kuchni, na pewno bezpieczniej się czułam przy Colline, a nie sama w pokoju. Postanowiłam, że zajrzę do rodziców. Zapukałam do drzwi pokoju w którym spali, ale nikt nic nie odpowiedział. Powoli je uchyliłam, w środku nie było nikogo. Weszłam do pomieszczenia, na łóżku leżała karteczka.

Kochanie, musieliśmy wylecieć z tatą oraz Ruth dziś rano, sama rozumiesz praca. Pozdrów Collina i życzymy wam szczęścia.
Kochamy tata i mama.

Co? Skąd oni...nie ważne. Praca moich rodziców nie pozwalała im na to żeby  na zbyt długo mogli opuścić nasze miasto. Westchnęłam i wyszłam z sypialni zamykając za sobą drzwi. Gdy weszłam do kuchni zostałam tam Collina, stał odwrócony do mnie tyłem. Podeszłam do chłopaka po czym oplotłam go rękami w pasie i przytuliłam się do jego pleców.

-Co jest? - zapytał.

-Wyjechali. - przyznałam.

-Kto?

-Mama, tata i Ruth.

-Norma...- westchnął. -Czyli znowu jesteśmy sami?

-Na to wychodzi.

Usiadłam przy stole, a brunet postawił przede mną wielką górę naleśników. Nałożyłam sobie jednego i posmarowałam go Nutellą. Zjadłam dwa placki i miałam już dość. Uznałam, że muszę iść się wykąpać. Niechętnie wstałam od stołu po czym poszłam do siebie żeby zabrać ze sobą ubrania. Chwyciłam pierwsze, lepsze rzeczy i powędrowałam w stronę toalety. Wzięłam szybki prysznic po czym zaczęłam się obierać, miałam już zakładać koszulkę kiedy zorientowałam się, że jej nie ma. Musiała mi gdzieś wypaść po drodze. Wyszłam z łazienki, miałam na sobie tylko szare legginsy i bieliznę, szybko pobiegłam do siebie żeby wziąść jakąś bluzkę, ale na korytarzu spotkałam Collina. Gdy mnie zobaczył wyprostował się i szeroko uśmiechnął.

-Często chodzisz bez koszulki po domu ?

-Zapomniałam zabrać ze sobą. - przewróciłam oczami.

-Wiesz...według mnie możesz zostać tak jak teraz. Mi to bardzo, ale to bardzo odpowiada. - zaśmiał się i objął w talii.

-Ale mi nie, bardziej komfortowo czuje się jak mam na sobie górną część garderoby.

-Oj nie marudź. - złożył delikatny pocałunek na moich ustach.

-Collin...

-Hm?

-Pozwolisz mi iść się ubrać?

-Nie ma takiej opcji. - zaśmiał się po czym przerzucił przez ramię i powędrował ze mną do swojego pokoju.

Gdy znaleźliśmy się w środku posadził mnie na swoim łóżku i zaczął czegoś szukać w szafie, przeglądałam się chłopakowi który właśnie wyjął jakaś bluzę. Odwrócił się w moją stronę po czym podszedł do mnie, przełożył materiał przez moją głowę, a ja włożyłam ręce w rękawy. Bluza była koloru czarnego, na plecach miała narysowane trzy, białe gwiazdki i była na mnie o wiele za duża.

-Tak możesz chodzić. - wyznał uśmiechając się do mnie.

-Dzięki. - zaśmiałam się.

Chłopak mnie złapał w pasie i podniósł przez co zmusił mnie żeby opleść go nogami w pasie.

-Ślicznie wygadasz. - szepnął mi do ucha.

Przycisnął mnie jeszcze bliżej do siebie aż w końcu złączył nasze usta w pocałunku. Ręce wplotłam w jego brązowe włosy, co chwilę ciągłam za ich końcówki przez co chłopak mruczał w moje usta. Oderwaliśmy się od siebie, ale nadal byliśmy blisko. Stykaliśmy się czołami i patrzyliśmy sobie w oczy.

-Kocham Cię, Willow.

-Ja Ciebie też.

Te słowa wywołały na twarzy chłopaka szeroki uśmiech, jego piękny, najpiękniejszy uśmiech. Tą chwilę przerwał nam dzwonek do drzwi, cholera obiecuje, że jak to nie coś ważnego to rzucę się na osobę, która zakłóca nasz spokój. Westchnęłam głośno, Collin postawił, nie na ziemi i oboje ruszyliśmy w stronę drzwi, otworzyłam je i od razu tego pożałowałam. W progu stał wysoki brunet o niebieskich oczach, miał na sobie czarne spodnie, biała koszulkę i skórzaną, czarną kurtkę. Ian.




Heja;*
Jak tam u was?
Mam nadzieję, że rozdział się podoba:*

Do następnego misie 💓

Xoxo 💋💋

My little princessOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz