Słońce i piasek to wróg mutantów(jednak zazdrość jest gorsza)

378 43 6
                                    

   -Nie zgadzam się -powiedział Erik z tonem nie znoszącym sprzeciwu i wzrokiem po kolei spoczywającym na trójce swoich dzieci. Nawet nie mrugnął, gdy ich pełne nadziei spojrzenia, zaczynały gasnąć.

   Znajdowali się właśnie w niewielkim domku, w którym od jakiegoś czasu stacjonowali całą rodziną (oprócz Pietra i Wandy, którzy godzili czas z nim i swoją matką) i akurat od paru dni te małe potwory burzyły jego idealny, rodzicielski plan spędzania czasu, w którym całkowicie wykluczał wychodzenie na plaże. Nie chodziło o to, że się ich wstydził, ani nawet o nienawiść do ludzkości. Erik wręcz się o nich bał, gdyby przyszło im spędzić czas z jego dziećmi. No i nie lubił piasku. Niestety ciągłe odmowy i odpychanie ich natarczywych spojrzeń i próśb, powoli go wykańczały. Magneto naprawdę zaczynał mieć dość. Wandy rzucającej mu pełne wyrzutów spojrzenia, Pietra, który przestawiał mu jego rzeczy i naklejał liściki z wielkim "PROSZĘ", na każdej możliwej powierzchni czy Lorny, która z oczyma pełnych łez zaskakiwała go stojąc naprzeciw niego i przy każdej odmowie, niszcząc kolejny ekspres do kawy (a w ciągu tych kilki dni Erik kupił ich więcej niż zamierzał, przez całe swoje życie). Był zmęczony i czuł, że jeszcze chwila, a zgodzi się na ich propozycje.

-A profesor X, zabiera swoje dzieciaki na wycieczki- rzucił Pietro od niechcenia.

-Myślisz, że moglibyśmy się z nim zabrać?- wykrzyknęła z entuzjazmem z entuzjazmem Lorna, a sztućce na suszarce zaczęły drgać z ekscytacji.

-Prędzej zjadłby własny wózek niż odmówił- dopowiedziała Wanda, gdy Quicksilver otwierał już usta.

Nie minęła chwila, a jego własne dzieci zaczynały mówić, jakie to rzeczy zrobią, gdy Charles się zgodzi, zastanawiając się czy lepiej już do niego dzwonić, czy wysłać Pietra by pobiegł do instytutu i sam przekazał mu wiadomość. Tak zajęta gromada, całkowicie zapomniała o Eriku, który stał osłupiały, wsłuchiwał się w pochwały rzucane, przez jego dzieci, na temat profesora. W końcu Magneto nie wytrzymał, z wściekłością zakładając swoje okulary przeciwsłoneczne i przywołując do dłoni kluczyki od auta.

-Macie 5 minut, na spakowanie najpotrzebniejszych rzeczy i zwleczeniem się do auta!- krzyknął Erik- Jedziemy na plaże!

   Wyszedł całkowicie udając, że nie słyszy zachwyconego okrzyku Lorny i piątek przybijanych przez bliźniaków. Erik uśmiechnął się, w myślach powtarzając "No i kto tu jest lepszy Charles?".


Magneto i dzieciakiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz