Rozdział 2

4.7K 362 53
                                    

ALEX

Zajęliśmy z chłopakami miejsca na sofach i popijaliśmy kawę. Przed nami siedziała menedżerka kobiety, która się spóźniała. Była bardzo miła, a propozycja, którą nam przedstawiła, wydawał się niezła. Oczywiście musieliśmy to jeszcze przegadać, ale na chwilę obecną oferta była atrakcyjna. Mieliśmy napisać piosenkę do filmu, a jeżeli zechcemy, to tych piosenek mogło być więcej. Producenci zaproponowali nam za to niezłą sumę.
Przeciągnąłem ręką po twarzy i wczepiłem palce we włosy. Oczywiście nie powiedziałem jej, że mam blokadę i od kilku miesięcy nie napisałem nic nowego, w związku z czym nie możemy nagrać nowej płyty. Spojrzałem na zegar wiszący nad wejściem. Pisarka spóźniała się już piętnaście minut. Co prawda nie miałem ochoty na spotkanie z podstarzałą mamuśką piszącą romanse, ale reszta zespołu potrzebowała pieniędzy. Chłopaki mieli rodziny, które musieli utrzymać. Widząc, że patrzę na zegarek, menedżerka powiedziała:
– Na pewno za chwilę będzie, korki...
Przeniosłem na nią wzrok i wzruszyłem ramionami. Zastanawiałem się, dlaczego ta kobieta wybrała właśnie mój zespół. Być może ma córkę, która nas słucha, i stwierdziła, że to będzie fajne.
W tym momencie drzwi do lokalu się otworzyły i przez próg przeszły dwie kobiety. Starsza, blondynka, zapewne była naszą pisarką. Wyglądała na taką, która niewiele przeżyła w życiu, więc zapewne dlatego zdecydowała się na pisanie romansów. Skupiłem się na drugiej kobiecie, młodej dziewczynie z ciemnymi włosami, nie zwracając uwagi na blondynkę – wiedziałem, że zaraz usiądzie przy naszym stoliku. Brunetka się rozejrzała; wyglądała na zagubioną. Zastanawiałem się, czy nie wstać i nie pomóc jej się odnaleźć. Blondynka szła w naszym kierunku, więc zwróciłem się do menadżerki:
– Już jest.
Znów spojrzałem na ciemnowłosą dziewczynę, która teraz przyglądała się swoim butom. Uśmiechnęła się pod nosem i na ten widok na mojej twarzy automatycznie też pojawił się uśmiech. Po chwili jednak jej twarz spoważniała; uniosła głowę i popatrzyła w naszą stronę. Megan obróciła się z uśmiechem. Jej wzrok przesunął się po blondynce i teraz patrzyła tam, gdzie ja.
– Rzeczywiście – stwierdziła i uniosła rękę. Dziewczyna ją dostrzegła i ruszyła w naszą stronę, a ja patrzyłam na nie obie w osłupieniu.
Brunetka podeszła do nas z poważnym wyrazem twarzy. Była bardzo młoda, nie miała więcej niż dwadzieścia sześć, może dwadzieścia siedem lat. Przystanęła przy naszym stoliku, a jej menedżerka ją przedstawiła. „Caroline". To imię dźwięczało mi w głowie. Kiedy usiadła na wolnym miejscu na sofie, mogłem się jej lepiej przyjrzeć. Ciemne włosy opadały jej lekko na ramiona. Oczy miała delikatnie pomalowane, a kiedy zerknęła na mnie, nie mogłem się nadziwić, jak zachwycającej są barwy. Mało się uśmiechała i nic nie mówiła. Była ładna. Właściwie nie potrafiłem oderwać od niej wzroku. Kiedy ponownie obrzuciła mnie spojrzeniem, miałem wrażenie, że kącik jej ust zadrgał.
Obok nas toczyła się rozmowa o piosence, którą mieliśmy dla niej napisać. Nagle poczułem, że w mojej głowie zaroiło się od pomysłów. „Och, kochanie, dla ciebie mógłbym napisać całą płytę". Próbowałem jej to przekazać w myślach. Zastanawiałem się, dlaczego nic nie mówi. Chciałem usłyszeć jej głos, ale ona milczała jak zaklęta.
Podeszła kelnerka i postawiła przed nią kubek z kawą. Najwyraźniej jej menedżerka pomyślała o wszystkim i wcześniej zamówiła napój. Caroline objęła kubek prawą dłonią i uniosła go do ust, a ja zamarłem. Na serdecznym palcu jej ręki dostrzegłem złotą obrączkę. Odchyliłem głowę, bo nie wierzyłem w to, co zobaczyłem.
W Ameryce obrączki nosi się na lewej dłoni, ale wiem, że w niektórych krajach na prawej, a ona pochodziła właśnie z takiego kraju. Moja wiedza w tym temacie była całkiem niezła. Miałem ochotę zakląć. To niemożliwe. To po prostu cholernie niemożliwe, że ta dziewczyna była mężatką. Nie miałem pojęcia, czemu ten fakt tak mnie zdenerwował. Może dlatego, że była taka śliczna.
Chciałem stamtąd jak najszybciej wyjść. Czułem, że muszę się do niej odezwać, a więc zadałem jej pytanie, na które ona zastygła. Na jej twarzy niedowierzanie zmieszała się z gniewem, a ja zamiast się zamknąć, potraktowałem ją najgorzej, jak tylko mogłem – jakbym chciał ją jak najszybciej wyrzucić z głowy. Nie potrafię wytłumaczyć dlaczego, ale chciałem ją ukarać, że przyszła tutaj taka piękna, z cholerną obrączką na palcu. Miałem rację co do jednego – miała niesamowity głos. Z delikatną chrypą. I chociaż słyszałem w nim polski akcent, uznałem, że brzmi jeszcze lepiej.
Próbowałem ją ignorować. Z trzaskiem odstawiła kubek. Przeniosłem wzrok na jakąś przypadkową dziewczynę stojącą po mojej prawej stronie. Gdy Caroline prawie na mnie krzyczała, miałem ochotę się roześmiać. Była taka żywiołowa. Ale kiedy się obróciła i na odchodnym zasugerowała, że poprosi o piosenkę Eda Sheerana, wpadłem w złość. „Że niby on jest lepszy od nas?"
Dziewczyna szybkim krokiem opuściła lokal, otwierając drzwi mocnym pchnięciem. A ja miałem już słowa do piosenki. Chłopaki byli tak zdziwieni moim zachowaniem, że przez chwilę nic nie mówili. Megan patrzyła na mnie w osłupieniu, a mnie zrobiło się głupio.
– Coś ty, do cholery, zrobił? – Travis prawie wychodził z siebie, a ja przeczesałem włosy ręką. Nie miałem zielonego pojęcia, co we mnie wstąpiło. To było mniej więcej tak: akcja, reakcja, wybuch i proszę, Alex Morgan znowu narozrabiał. Zachowałem się jak ostatni kutas, ale strasznie wytrąciło mnie z równowagi to, że dziewczyna była zamężna. Czy miałem na coś nadzieję? Chyba nie, po prostu czasami tak mam. Mówię coś bez zastanowienia. Kumple na mnie naskakują, a ja klnę pod nosem. Chyba naprawdę wstąpił we mnie diabeł. Nie miałem podstaw, by tak się zachować.
– Dobra, mam zły dzień; przekonam ją, żeby wróciła – wymamrotałem bez ładu i poderwałem się z sofy. Zostawiłem ich wszystkich w kawiarni i wypadłem za dziewczyną na ulicę. Przez chwilę się rozglądałem, a kiedy w końcu ją dostrzegłem, szybko ruszyłem w jej stronę.

The Free Birds - WydaneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz