Rozdział 1

7K 400 100
                                    


CAROLINE

Był niedzielny poranek. Szłam szybkim krokiem w stronę kawiarni. Zegarek na mojej ręce wskazywał, że jestem spóźniona dobre piętnaście minut. Nie lubiłam się spóźniać. Wszystko przez to, że nie znałam miasta, a nawigacja prowadziła mnie wraz z wycieczką krajoznawczą po Los Angeles. Kocham to miasto, ale dziś miałam dość jego korków. To spotkanie było dla mnie bardzo ważne, tym bardziej że osoby, z którymi zamierzałam się spotkać, były trudno dostępne i miałam tę jedną godzinę na przekonanie ich do mojego pomysłu.
Już czterdzieści pięć minut. Z westchnieniem nacisnęłam klamkę. W drzwiach kawiarni przepuściłam kobietę, po czym weszłam do klimatyzowanego pomieszczenia. Wewnątrz panował tłok, więc zaczęłam się rozglądać za Megan – moją amerykańską menedżerką. Dostrzegłam ją wreszcie na sofach w rogu pomieszczenia. Obok niej siedziało czterech członków zespołu.
Przystanęłam, spojrzałam na swoje buty i uśmiechnęłam się pod nosem, a potem uniosłam głowę i zobaczyłam, że Alex, wokalista, nie spuszcza ze mnie oka. Moją twarz chyba pokrywał rumieniec, ale wzięłam głęboki oddech i ruszyłam w ich kierunku. Patrzyli na mnie w osłupieniu. Przybrałam poważny wyraz twarzy i zlustrowałam ich wszystkich z uprzejmym wystudiowanym uśmiechem.
– Panowie, przedstawiam wam Caroline Nawrocki, o której rozmawialiśmy. – Popatrzyłam na ich twarze i miałam ochotę szeroko się uśmiechnąć. Zobaczyć członków ulubionego zespołu to marzenie każdego fana.
Dzisiaj jednak byłam tutaj w celach służbowych, więc zachowałam powagę. Kiwnęłam do nich głową i zajęłam wolne miejsce obok Megan. Spojrzałam na nią. Zaczęła już im przedstawiać moją ofertę dotyczącą piosenki przewodniej do filmu kręconego na podstawie mojej książki. Zerknęłam na ich twarze. Wydawali się zainteresowani składaną propozycją. Starałam się na nich nie gapić i pozwoliłam mówić menedżerce. Czułam się lekko onieśmielona ich obecnością. Zauważyłam jednak, że oni też popatrywali na mnie z zainteresowaniem. Zapewne myśleli, że nie potrafię mówić po angielsku. „Biedna polska pisarka". Nie mieli pojęcia, jak bardzo się mylili.
Skupiłam swój wzrok na wokaliście, który w dalszym ciągu nie odrywał ode mnie oczu. Przyjął półleżącą pozycję z jedną nogą ugiętą i ułożoną w bok na sofie. Rękę miał wyciągniętą wzdłuż oparcia, jakby chciał objąć kolegę obok siebie. Spod T-shirtu wystawał mu tatuaż, który piał się po szyi. Wyglądał na skrzydło, a raczej jego końcówkę. Zaczęłam się zastanawiać, jak prezentuje się w całości.
Alex nie miał w zwyczaju paradować bez koszulki jak niektóre gwiazdy. Jeszcze nikomu nie udało się zrobić mu zdjęcia w negliżu. Wiem to, bo od czasów, gdy byłam nastolatką, śledziłam ich karierę. Szalałam za Alexem, ale z czasem chyba mi przeszło, a przynajmniej tak mi się wydawało, do dzisiaj. Dopóki po raz pierwszy nie zobaczyłam go na żywo. Był dokładnie taki, jak sobie wyobrażałam. Zamyślony, z błyskiem w oku. Artysta w każdym calu.
Zastanawiałam się, gdzie jeszcze może mieć tatuaże. Czy to możliwe, że ma tylko ten jeden? Miałam ochotę wzruszyć ramionami, jak to często bywa, gdy toczę wewnętrzną rozmowę, ale się powstrzymałam. Mogłoby to dziwnie wyglądać. Rockowcy zadawali Megan pytania, ale ja i frontman zespołu milczeliśmy, a szkoda, bo chciałabym usłyszeć jego głos. Ku mojemu zdziwieniu pozostali pozwalali nam na to.
Kelnerka postawiła przede mną kubek z zamówioną latte. Chwyciłam go prawą ręką i podniosłam do ust. Nie zdążyłam upić łyka, kiedy z ust wokalisty padło pytanie zadane ostrym tonem:
– To o czym jest to twoje romansidło?
Struchlałam i uniosłam wzrok znad kubka. Wyglądał na wkurzonego, a przecież nic mu nie zrobiłam. Patrzyłam na niego zaskoczona. Megan zaczęła coś mówić, ale jej przerwałam. Odstawiłam papierowy kubek z trzaskiem. Całe szczęście, że nałożono na niego ochronną pokrywkę, bo z pewnością rozlałabym zawartość. Miałam wrażenie, że w całej kawiarni zrobiło się cicho. Członkowie zespołu patrzyli to na mnie, to na swojego wokalistę i czekali na rozwój wydarzeń.
– Rozumiem, że to ty będziesz pisać tekst? – spytałam płynnie po angielsku, na co wszyscy zareagowali zdziwionym wyrazem twarzy. Czyli dobrze myślałam. Sądzili, że nie umiem mówić po angielsku.
– Jeżeli się zdecydujemy, to tak – odrzekł, spoglądając w bok i obserwując długonogą blondynkę zamawiającą kawę. Wściekłam się, bo nie lubię, gdy ktoś traktuje mnie w taki sposób. Nie znał mnie i nie miał podstaw, by ignorować i atakować moją osobę.
– Jeżeli wy się zdecydujecie? – rzuciłam lekko podniesionym głosem, czym zwróciłam jego uwagę. Spojrzał na mnie z uniesioną prawą brwią. – To ja was wybrałam – ciągnęłam. Mój wzrok był skupiony na brązowych oczach Alexa. – Ale wiesz co? Tak szybko, jak was wybrałam, tak szybko rezygnuję.
Poczułam, że na mojej dłoni zacisnęła się ręka Megan. Chciała mnie uspokoić, ale wiedziała, że na nic się to zda, więc ją puściła. Ramiona mi drżały. Po prostu nie mogłam uwierzyć, że mój idol okazał się takim dupkiem. Przystojnym, ale wciąż dupkiem. I cofam to, o czym pomyślałam wcześniej. Wcale nie chciałam usłyszeć jego głosu. Nie, kiedy wypowiada nim słowa, od których mam ochotę umrzeć. Byłam wściekła na samą siebie za głupie pomysły, które przychodziły mi do głowy.
– Skoro tak, to nic tu po nas – stwierdził Alex i znów wymownie zerknął w kierunku blondynki, jakby chciał mi przekazać, że ma ciekawsze rzeczy do roboty.
– Alex. – Travis, perkusista zespołu, popatrzył na niego zszokowany, ale on nawet nie zaszczycił go spojrzeniem. Reszta zespołu też była mocno zaskoczona jego zachowaniem.
– Ani po mnie – warknęłam, odchodząc od stolika. Obróciłam się jeszcze i spojrzałam na Megan. – Znajdź kogoś normalnego, kto zechce zarobić sporo pieniędzy, bo oni najwyraźniej mają ich za dużo. Może Ed Sheeran się zgodzi? – Zorientowałam się, że ludzie w kawiarni zaczynają na nas patrzeć, więc nie czekając na odpowiedź mojej menedżerki, popchnęłam drzwi i wyszłam na zalaną słońcem ulicę.
Emocje we mnie buzowały. Chciało mi się płakać i było mi cholernie przykro. Ten facet widział mnie pięć minut, a zachował się jak ostatni kutas. „Gwiazda, psiakrew". Zacisnęłam zęby, żeby powstrzymać łzy. Miałam wszystkie ich płyty! Znałam wszystkie piosenki na pamięć! A tu taka niespodzianka. Tego bym się po prostu nigdy w życiu nie spodziewała. Przewidziałam różne scenariusze poza tym jednym. Naiwna ja. „Brawo Karolina, nie ma co" – zrugałam samą siebie.

The Free Birds - WydaneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz