Niechętnie w myślach przyznałam mu rację. Przecież ja jestem anielicą – czystą istotą, a Shu – wampirem. Taka miłość w naszym świecie jest zakazana. Już raz taka znajomość źle się skończyła. I doszło do TEGO ZDARZENIA.
- Nie obchodzi mnie to – odpowiedział jako jedyny spokojnie Shu. – Kocham Roksanę i nie będą mnie powstrzymywać żadne zasady! – dodał groźnie.
- A ty się zamknij i wyjdź stąd! Nie masz prawa głosu w tej sprawie! – warknął wściekły do reszty białowłosy i brutalnie wyrzucił chłopaka za drzwi mojego pokoju. Spojrzałam za nim tęsknym wzrokiem.
- Subaru! Jak mogłeś?! Nie musisz być zawsze taki brutalny, wiesz? – ofukałam go.
Ten spojrzał na mnie przepraszająco. Westchnął już uspokojony.
- A ty wiesz, że tak nie może być, prawda? Bo będziecie mieć przez to problemy – i ty, i Shu. Nie wiem, co grozi za taką zakazaną miłość, ale wiem, że kara może być straszliwa. Nie chciałbym, żebyś się z nią spotkała – powiedział ze zmartwieniem w głosie. Usiadł obok mnie na brzegu łóżka. Wziął mnie za obie ręce.
- Nie chcę, żeby cokolwiek ci się stało, zrozum to!
Jeśli dalej pozwolę się mamić to na pewno kiedyś Ministerstwo się dowie i coś mi się stanie. A jak nie mi, to blondynowi. Muszę z tym przystopować. Najlepiej to w ogóle skończyć, nim wyjdzie z tego coś poważniejszego.
- Masz rację. Źle zrobiłam. Nie pomyślałam – z coraz większym trudem wypowiadałam kolejne zdania. Subaru wykrzywił usta w prawie niewidocznym uśmiechu.
- Mam nadzieję, że to się już nie powtórzy.
- Oczywiście – zapewniłam go ze łzami w oczach.
- To tylko dla twojego dobra. Chcę cię chronić, to wszystko – dodatkowo się tłumaczył gładząc moje dłonie kciukami.
- Rozumiem – odparłam nim się rozkręcił.
- To wybacz mi za najście. Pewnie jesteś zmęczona. Śpij spokojnie – puścił moje ręce i zniknął tak nagle, jak się pojawił.
Subaru miał rację. To mogło się dla nas obojga źle skończyć. Kiedyś Ministerstwo by się o tym dowiedziało, a wtedy byłoby po nas. Nie chcę nawet myśleć o tym, jaką ponieślibyśmy za to karę. Położyłam się na łóżku i bez przebierania się w piżamę zasnęłam wciąż roniąc łzy.
Ten pocałunek... nie powinien się wydarzyć, a jednak... Było cudownie. Mogłabym z nim wtedy tak zostać na zawsze.
Czy ja..? Czy ja też go kocham?
***
- Akuma! – wołałam swojego demonicznego małżonka. – Akuma!!!
Z cienia wyłonił się zarys mężczyzny w pelerynie.
- Akuma, nie musisz jej nosić! – powiedziałam do niego, delikatnie sugerując by ją zdjął.
- Wiem, ale przywiązałem się do niej – odpowiedział mi znajomy powielony głos. Podszedł do mnie bliżej. Znów miał na sobie pelerynę, ale nie zakrywał już twarzy kapturem. I to jest już coś.
- Eh, niech ci będzie – westchnęłam z rezygnacją. – Musisz mi pomóc.
- Hę? – mruknął zdziwiony. – Stało się coś, kochanie?
- Po pierwsze: proszę, nie nazywaj mnie tak. Po drugie: tak!!! – wykrzyczałam żałośnie ostatnie słowo. Opowiedziałam mu w skrócie o przebiegu mojej randki z Shu (całowaliśmy się, więc oficjalnie mogłam nazwać to randką) i o nieoczekiwanym pocałunku przerwanym przez Subaru.
YOU ARE READING
Fσявι∂∂єи Aиgєℓ | DIABOLIK LOVERS Fαиfι¢тισи [KOREKTA]
Fanfiction❦ Aɴɪᴇʟᴇ Bᴏżʏ, Sᴛʀóżᴜ ᴍóᴊ... Cᴢᴇᴍᴜ ᴄɪę ᴘʀᴢʏ ᴍɴɪᴇ ɴɪᴇ ʙʏłᴏ? Dʟᴀᴄᴢᴇɢᴏ ᴘᴏᴢᴡᴏʟɪłᴇś ᴍɪ ᴜᴍʀᴢᴇć? ❦ ❦ Aʜ... Sᴢᴜᴋᴀłᴇś ᴊᴇᴊ. Lᴇᴄᴢ ᴛᴏ ɴɪᴇ ᴊᴇꜱᴛ ᴛᴀ ᴏꜱᴏʙᴀ, ᴋᴛóʀą ᴄʜᴄɪᴀłᴇś ᴢɴᴀʟᴇźć. Tᴀᴋ ɴᴀᴘʀᴀᴡᴅę ɴɪɢᴅʏ ɴɪᴇ ɪꜱᴛɴɪᴀłᴀ. ❦ ❦ Wɪᴅᴢɪᴀłᴇś ᴊą, ᴛᴀᴋ? Tᴏ ᴛʏʟᴋᴏ ᴏꜱłᴏɴᴀ, ᴄᴏś ᴡ ʀᴏᴅᴢᴀ...
Rozdział 24: Samotność
Start from the beginning