Rozdział 7

8.4K 627 17
                                    

-Ten bal wyszedł idealnie!

-No chyba dla ciebie!

-Było tylu wspaniałych kandydatów, a ty oczywiście szukasz dziury w całym!

-Oczywiście, że szukam. No chyba, że chcesz by nasza siostrzyczka wyszła za księcia pedała...

-Nie czepiaj... Zaraz, zaraz, że co?! O czym ty mówisz?!

-Oj Szerloku, chyba musiałeś zauważyć jakie miałeś powodzenie...

-Wcale nie miałem powodzenia!

-Ta jasne... A wokół kogo zebrał się wianuszek adoratorów?

-Oni chcieli tylko dowiedzieć się czegoś o Shannon.

-HAHAHAHAHAHAHA, oj głupi ty. Już prędzej interesowali się twoim tyłkiem niż siostrą.

-Ale o czym ty do cholery mówisz?!

Tia... a moje kochane rodzeństwo kłuci się tak od godziny. Mam dziwne wrażenie, że już to gdzieś słyszałam... Chyba to ja powinnam oceniać powodzenie mojego balu, ale co ja tam wiem. Pewnie powinno mi bardziej na tym zależeć, ale wszystko o czym mogę myśleć to pewien pierdzielony emo-pirat, który nawet nie raczył się przedstawić. Najśmieszniejsze jest to, że to jedyny gość, z którym, miałam przyjemność porozmawiać. Co prawda rozmawiałam jeszcze z pewnym księciem, ale przyjemnością tej rozmowy nie nazwę. Kim może być mój pirat? Nigdy nie widziałam go na żadnych obradach pokojowych. Pewnie jest księciem jakiejś małej planetki. W sumie to by wiele tłumaczyło. Nie był takim zarozumialcem jak większość władców (czytaj prawdopodobnie już nie płodny księciunio).

-Shannon czy to co mówi Elizabeth jest prawdą? –Zamyślona kompletnie nie usłyszałam co powiedział.

-Shannon? – Czekaj, czekaj, czy on mówi do mnie?

-Shannon! – Tak, zdecydowanie mówił do mnie.

-Tak, ja.

-Pytam się czy to co mówi Elizabeth jest prawdą.

-A co mówi Elizabeth?

-Czemu ty nas w ogóle nie słuchasz?- YYYY, NIE? Mam ważniejsze rzeczy do roboty. Jeżeli wziąć dwu metrową kupę mięśni za rzecz...

-Tak, tak...-O czym mogli rozmawiać... bal? Ale Markus się o coś mnie pytał, a mnie tam nawet nie było...

-Skoro tak to o czym rozmawialiśmy? – Niebieskooki chyba się wkurzył, prawie widzę jak dym mu wylatuje z uszu.

-No dobra, zamyśliłam się. – I na te moje słowa tych dwoje piekielnych wypierdków wybuchło śmiechem. Nie fajnie...

-Ty myślałaś?-Rzekła wredna suka, którą kiedyś nazywałam siostrą...

-Tak myślałam. –I nagle nastrój Elizabeth zmienił się o trzysta sześćdziesiąt stopni. Z wrednej zołzy, zmieniła się na wścibską plotkarę.

-A nad kim tak myślałaś?

-Skąd pomysł, że nad KIMŚ myślałam?

-Nie mów, że o księciu Atlantów, do tego to nawet ja wstydziłabym się przyznać.

-Na pewno nie nad tym pacanem!

-Wiedziałam, że jest jakiś on! – Kurde, dałam się podejść, a na mojej twarzy wykwitł rumieniec, który tak cudownie potwierdził słowa siostry.

-No opowiadaj? Wysoki? Przystojny? Dobrze zbudowany? Arystokrata? Blondyn? Brunet? Może to książę z planety Montis? Mam nadzieję, że to nie on, to straszny buc...

-Tak, tak, zdecydowanie tak, nie mam zielonego pojęcia, ale raczej, nie, nie i na pewno nie podrywałabym faceta, z którym kiedyś sypiałaś. –Heh, teraz ona strzeliła buraka.

-Skończcie już gadać o facetach! Uszy mi więdną!

-Wcale z nim nie spałam!

-Taaa... jasne..

-Ja tu ciągle jestem!

-Nie spałam z nim... wiele razy...

-Hahahaha. Ty łudziłaś się, że ja o tym nie wiem?

-A od kiedy jesteś aż taka spostrzegawcza?!

-Ja wszystko widzę, ja zawsze patrzę..

-Zboczeniec!

-Ej, to nie ja spałam z Kasparem!

-Daj mi spokój, a zresztą to nie ja szukam męża tylko ty!

-Moje drogie panie może raczyłybyście zwrócić na mnie swoją uwagę...

-Nie musisz mi przypominać... Ale wiesz potencjalni kandydaci chyba doszli do wniosku że to Markus się żeni...

-No nie?

-A jak mu się podlizywali... To było aż śmieszne.

-Wspaniały bal królu.

-Jakże Pan dostojnie dziś wygląda!

-Pana pomysłowość nie zna granic!

-Może Króla od razu po dupie zaczniemy całować?

-Ej! Nic takiego nie padło!

-Oj kwiatuszku, nieładnie. Znowu od głównego tematu odchodzisz. No już opowiadaj o tym swoim kochasiu!

-On jest...

***

Moje cudowne siostrzyczki zachowują się jakby mnie tu nie było i jakby nigdy nic plotkują o chłopakach. O CHŁOPAKACH! Rozumiem są dorosłe, piękne i jedna z nich się nawet ma ożenić, ale są rzeczy o których jako ich brat mógłbym nie wiedzieć. Jedną z nich jest to na przykład że mój przyjaciel, z którym chodziłem do Cras Academiae, spał z moją siostrą. Do stu tysięcy ogarów! Nigdy z nim już raczej na piwo nie wyskoczę, bo za każdym razem jak o nim zaczynam myśleć to moja wyobraźnia mnie ponosi. Płodny umysł jest moim błogosławieństwem, zazwyczaj... Milczę już dobre dziesięć minut, a one nadal szczebioczą o jakimś piracie... Nie mogąc wytrzymać poszedłem do salonu poczytać dzisiejszą gazetę. Niestety kanapa była zajęta przez mutanta mojej siostry. Ona to coś nazywa psem. Wolne żarty. Stwór w kłębie jest mojego wzrostu. Brutal... tak Shannon nazwała tą ,,bestię'', która co najwyżej mogłaby zalizać kogoś na śmierć.

-Złaź z kanapy śmierdzielu! – Z całych sił próbowałem zepchnąć pieseczka na podłogę. A ten imbecyl zaczął się łasić i mnie lizać. Fuj! Po zaciekłej walce w końcu wygrałem! Otarłem twarz rękawem i otworzyłem gazetę. To co tam zobaczyłem wbiło mnie w podłogę... Cudowny nagłówek. Zdjęcie w idealnej jakości... Wszystko, do stu tysięcy ogarów, pięknie!

KSIĘŻNICZKA SHANNON ,,WYKOPAŁA'' KSIĘCIA ATLANTÓW Z LISTY KANDYDATÓW

I wizerunek mojej siostry ,,wykopującej'' księcia Atlantów z listy kandydatów...

***

Cudownie było się wygadać. Mimo iż Elizabeth jest wredna, wścibska, upierdliwa to jednak najlepsza siostra na świecie. Dzięki niej mam wrażenie, że wszystko będzie dobrze.

-Do stu tysięcy ogarów! Coś ty zrobiła?! – Usłyszałam krzyk Markusa.

A może jednak nie będzie dobrze...


Być życiemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz