Rozdział 5

265 9 0
                                    

Proszę o przeczytanie notki pod rozdziałem !!!!

[Micaela]

Otworzyłam szeroko oczy, próbując przypomnieć sobie wczorajszy wieczór. Odwróciłam się w drugą stronę i zauważyłam puste miejsce. Westchnęłam zrezygnowana, gdy nagle do pomieszczenia wszedł Nathan z wielką tacką pełną jedzenia.
-Dzień dobry Księżniczko. - uśmiechnął się szeroko ukazując szereg białych zębów.
-Witaj. - odwzajemniłam gest. Usiadł koło mnie i pocałował w policzek, nagle na mojej twarzy pojawił się rumieniec.
-Jak się spało?
-Najlepiej. - zaśmiałam się, biorąc kubek z pięknie pachnąca kawą. - Mmm pyszna. - wyszeptałam po spróbowaniu.
Wstał z łóżka, kierując się do drzwi, które albo prowadziły do łazienki albo do garderoby. Po chwili wrócił z szara bluzą i mi ją podał.
-Lepiej się ubierz nie chce znów się napalić. - puścił do mnie oczko.
-Oh tak. - wzięłam ubranie, przekładając je przez głowę - Dziękuję.

***

Cały ranek spędziliśmy na leżeniu na kanapie w salonie i rozmawianiu. Nathan to naprawdę cudowny mężczyzna, bardzo  mu zaufałam, co było dziwne po moim ostatnim związku.
Siedzieliśmy grupą nad jeziorem, byłam wtulona w Noah, piliśmy piwo i śmialiśmy się ze wspomnień. Mój ukochany pił już dwunaste piwo, a mnie to coraz bardziej zaczęło denerwować. Postanowiłam z nim o tym porozmawiać, więc zaproponowałam byśmy poszli na kładkę. Szedł obok mnie chwiejnym krokiem, uśmiechając się od ucha do ucha. Usiadłam na ławce i spojrzałam w jego przepite oczy.
-Noah nie myślisz, że przesadzasz z piciem? - dotknęłam jego kolana
-Słucham? Czy ja jestem pijany?! - krzyknął w moją stronę. Przyjaciele, którzy siedzieli na brzegu spojrzeli w naszą stronę. Poczułam wstyd, że z takiej strony się pokazujemy.
-Skarbie ja nic takiego nie powiedziałam. - próbowałam załagodzić sytuację, ale to tylko pogorszyło sprawę.
-Jesteś żałosna ! Zniszczyłaś mi życie! Bez Ciebie byłbym milionerem, wielkim panem, że ludzie by się mnie na ulicy bali, a dziwki? Dziwki bym miał na pstryknięcie palcem. - patrzyłam mu w oczy widząc w nich nienawiść, po moich policzkach płynęły łzy. Chciałam go przytulić, ale jedyne co otrzymałam to spoliczkowanie i słowa 'Dziwka'. Ostatnie co zobaczyłam to idącego Noah w stronę brzegu, gdy nagle wpadłam do jeziora. Wtedy zrozumiałam, że ten związek nie ma większych szans. Zerwałam z nim po tym jak Clarisa pomogła mi wyjść z wody.
Poczułam szturchnięcie w ramie, spojrzałam w tamtym kierunku. Denis mój szef patrzył na mnie złowrogim wzrokiem.
-Zacznij w końcu myśleć o pracy, a nie do cholery chodzisz zakochana! Jeszcze jedna taka sytuacja, a wyrzucę Cię na zbity pysk! - krzyczał w moją stronę, pierwszy raz widziałam go w takim stanie.
-Przepraszam. - odwróciłam się do stolików i poszłam zebrać kolejne zamówienia. Z uśmiechem na twarzy przemierzałam szeregi, a później zamówienia niosłam do kucharza i tak w kółko aż do godziny 22. Po skończonej pracy pod restauracją stał Nathan z szerokim uśmiechem.
-Witam piękną. - cmoknął mnie w policzek.
-Dobry Wieczór.
-Co powiesz na wspólny spacer nocą? - objął mnie ramieniem i ruszyliśmy w stronę mojego domu.
-No dobrze, ale jak później wrócisz?
-Pod Twoim domem stoi moje auto, więc o to się nie martw. - w moich uszach obił się jego śmiech. Uwielbiałam go słuchać, lubiłam jak opowiadał mi o swoim życiu, o tym jak przeprowadził się z rodzinnego miasta tu, bo nie dogadywał się z młodszym bratem. Jego głos bardzo mnie uspokajał.
-Spędzisz ze mną weekend? - spojrzał w moje oczka.
-Oczywiście, z miłą chęcią.
Po godzinnym spacerku doszliśmy do mojej dzielnicy, pożegnaliśmy się słodkim buziakiem i się rozstaliśmy. Ja weszłam do domu, a on pojechał do siebie. Szeroko uśmiechnięta wkroczyłam do kuchni, otworzyłam lodówkę. Wyciągnęłam sok i nalałam do szklanki. Weszłam schodkami do swojego pokoju, rzucając się na łóżko. Zamknęłam oczy, oddając się w ramiona snu.

***

Do mojego pokoju przebiły się promienie słoneczne budząc mnie przy okazji. Dziś piątek, czyli mam wolne, co oznacza weekend z Nathanem. Uśmiechnięta od ucha do ucha wstałam z łóżeczka i ruszyłam do łazienki. Wzięłam odprężający prysznic, a chwile później owinięta puszystym ręcznikiem stałam pod szafa szukając czegoś odpowiedniego na dzisiejszy dzień. Zdecydowałam się na biały kombinezon przepasany brązowym plecionym paskiem oraz sandałki tzw rzymianki. Włosy splotłam w dwa warkocze i upięłam na czubku głowy robiąc koronę. Twarz pozostawiłam naturalna by odpoczęła od chemii.
Gotowa już do wyjścia zbiegłam do kuchni z wielkim uśmiechem.
-Mmm cóż to tak cudownie pachnie ? - zaśmiałam się siadając przy stole
-Owsianka z kiwi. - odezwał się Aron.
-Cudownie. - nałożyłam sobie troszkę i po chwili słodko-kwaśny smak podbijał moje kubki smakowe.
-Mice? - zza pleców usłyszałam głos siostry.
-Hym?
-Co powiesz na jakieś zakupy? - usiadła na przeciwko mnie, patrząc mi w oczy.
-Wybacz, ale mam już plany na cały weekend. - oblizałam łyżkę. Mój telefon jak na zawołanie zadzwonił, spojrzałam na wyświetlacz:

Połączenie od: Nathan ❤️

Spojrzałam przepraszająco na Sofie i odebrałam telefon.
-Dzień Dobry Księżniczko. - w słuchawce usłyszałam cudowny głos mężczyzny. - Będę po Ciebie za dwadzieścia minut, spakuj jakieś wygodne ubrania.
-Dobrze. - z uśmiechem pobiegłam na gore. Wrzuciłam krótkie spodenki wraz z luźnymi koszulkami. Dorzuciłam czarne air maxy i zeszła pod dom. Chwile później podjechał po mnie bordowym jeepem, wsiadłam do auta i powitałam go buziakiem.
-Gdzie mnie zabierasz?
-Na wieś do moich rodziców. - ruszył przed siebie z wielkim uśmiechem.
-Słucham?! - niemal krzyknęłam
-Wybacz wypadło mi z głowy by Cię o tym powiadomić.
-Zawróć i odstaw mnie do domu. - spanikowałam
-Micaela, oddychaj. Nie ma mowy, że Cię odstawię, rodzicie już wiedzą, że będziemy u nich na weekend. - mówił z wielkim spokojem
-Ale Nathan!!
-Nie ma żadnego ale.
-No to super. - nie zostało mi nic innego jak siedzieć i patrzeć na mijające nas samochody.
Po około godzinnej podróży mogłam wysiąść i wyprostować nogi, staliśmy pod wielkim domkiem wiejskim. Nie był to taki zwyczajny domek, różnił się od innych swoim ogrodem jak i wyglądem zewnętrznym. Był koloru oliwkowego z wielką weranda na której stał stół z siedmioma krzesłami, a po drugiej stronie stała huśtawka przeznaczona dla około trzech osób. Ogród musiał być zaplanowany przez naprawdę dobrych ogrodników, czy kogoś kto tym się zajmuje. Pachniało cudownie różami, które z głównej drogi prowadziły Cie do drzwi.
-Oh Nathanielu! - z domku wybiegła straszą kobieta, ubrana w leginsy oraz koszule, była na prawdę podobna do Nat'a
-Witaj Matulu. - ucałował ją w oba poliki i mocno przytulił. Przyglądałam się temu widokowi z wielkim uśmiechem, dopóki kobieta nie spojrzała na mnie, poczułam że moje serce przyspiesza, a dłonie zaczynaja się pocić.
-A ty pewnie jesteś Micaela, prawda? - podeszła do mnie wolnym krokiem
-Tak, miło mi panią poznać. - wyciągnęłam do niej dłoń, ale kobieta miała inne zamiary i mnie przytuliła. Ciepło rozeszło mi po ciele.
-Jaka pani! Jestem Amanda, w końcu jakaś kobieta w tym domu! Ygh wychowałam trójkę mężczyzn! - zaśmiała się cichutko.
-Trójkę? Nathaniel nie wspominał o drugim bracie. - odezwałam się zdziwiona
-Oh dziecinko miałam na myśli Adam'a. Ojca chłopców. - objęła mnie ramieniem i ruszyliśmy w kierunku domku. - Uwierz mi Kochana, będąc sama w tym domu bez żadnej innej kobiety...
-A Daria? - przerwał chłopak, których schodził po schodkach mniej więcej w moim wieku.
-Jonathan twoja, jak to ująłeś narzeczona nie jest miłe widziana w moim domu i nigdy jej nie traktowałam poważnie! A następnym razem proszę nie przerywaj matce! - krzyknęła, a on to po prostu zlał i wszedł do pomieszczenia po lewej stronie. - Nie przejmuj się nim, jeden syn chyba nie został dobrze dopukany. - zachichotała
-Adam! Nathaniel przyjechał! - weszłyśmy do kuchni, była w kolorach czerni, z czerwonymi meblami, przy stole siedział mężczyzna z wąsikiem i popijał wolno kawę z filiżanki. Wolnym ruchem odwrócił się w moją stronę.
-Nie wiedziałem, że aż tak jesteś piękna. Myślałem, że mój drogi syn blefuje. - ujął moją dłoń i pocałował ją.
-No dobrze usiądźmy do stołu podam obiad. - oznajmiła kobieta.

--------------------------------------
Kochane Perełki! Rozdział dodaje, mimo że nie jestem z niego zadowolona. No i was jest bardzo mało :( Wiecie może jakbym mogła zebrać więcej obserwatorów ? Zależy mi na tym by dostawać jakieś komentarze, które będą mnie motywowały do dalszego pisania, w przeciwnym razie będę zmuszona usunąć te opowiadanie bądź zawiesić...
Powiedzcie jak minął pierwszy dzień szkoły? Zadowoleni? Plany na weekend jakieś są?
Ja postaram się wam napisać jeszcze jeden rozdział dziś, a jak nie to dodam dopiero w poniedziałek, ponieważ cały weekend spędzam z moim Skarbem :)
Miłego weekendu i udanego roku szkolnego!

To czego szukasz to szczęście.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz