Whispers in the Dark

1.3K 182 61
                                    

Jest odważna. Jest silna. Jest zraniona. I jest tym wszystkim jednocześnie.

Clinton patrzy na nią i wciąż nie może uwierzyć, że ona nadal potrafi się tak pięknie uśmiechać. Mógłby jednak przysiąc, że za każdym razem, gdy to robi, przed jego oczami pojawiają się odległe galaktyki; są one tak samotne i tak smutne, że na ten widok łzy same napływają mu do oczu. W przypływie emocji ma ochotę ją objąć i mocno do siebie przytulić, po ojcowsku przesunąć po jej ciemnych włosach i powiedzieć, że wszystko będzie w porządku. Zamiast tego uśmiecha się do niej z przeciwnej strony stołu i w akompaniamencie szczęku sztućców, dołącza do namiętnej konwersacji pomiędzy Starkiem a Nataszą na temat jej nowych noży.

To nie tak, że Barton czuje wyrzuty sumienia z powodu śmierci Pietro i dlatego traktuje ją jak swoją córkę, chcąc zastąpić jej nie tylko dwójkę rodziców, ale także brata.

Nie, to nie tak. Clint bowiem wie, że niezależnie od tego, jak mocno by próbował, nigdy nie uda mu się ich zastąpić. Zwłaszcza Pietro; niektóre osoby są po prostu nie do zastąpienia.

Barton czuje ogromne wyrzuty sumienia, bo wie, że to on powinien być na miejscu Maximoffa. To jego ciało powinno być pozbawione ciepła życia, podziurawione przez dziesiątki kul, znajdując się w skromnej, dębowej trumnie, gdzieś sześć stóp pod ziemią.

On przeżył, a Pietro odszedł.

Wanda długo cierpiała, a Clinton wraz z nią, choć nie dał po sobie tego poznać.

No cóż, tylko Natasza wiedziała. Ale Natasza to Natasza, przed nią Barton nie potrafił tego ukryć i szczerze powiedziawszy, nawet nigdy nie próbował, bo Romanoff, jak nikt inny, zawsze go rozumiała.

Dobra... Clint usilnie chce podarować Wandzie nową rodzinę. Nie tą, która składa się z Avengersów, ale taką prawdziwą, z matką, ojcem, psem i rodzeństwem. Barton za cholerę jednak nie potrafi znaleźć w sobie wystarczającej ilości odwagi, aby porozmawiać na ten temat ze Stevem, bojąc się, że taką prośbą może zranić delikatną duszę Kapitana.

Kiedy wszyscy w Avengers Tower smacznie? – nie – po prostu śpią, ona krąży po swoim piętrze, bezszelestnie, niczym zjawa, pojawiając się czasem w progu jego drzwi i obserwując go podczas snu. Barton jednak nie potrafi zasnąć, gdy wie, że tę małą brunetkę, mimo tak młodego wieku, dręczą koszmary większe od jego własnych. To naprawdę ironiczne, że tam, w Sokovii, Wanda pokazała im ich największe lęki, ale tylko jej własny stał się rzeczywistością. Czasami słyszy też, jak dziewczyna coś szepcze; coś, co uparcie przypomina mu imię jej brata, jakby rozmawiała z nim każdej cholernej nocy.

To naprawdę okrutne, że wszystko, co kochała Wanda, stało się tym, co jej odebrano.

Szalę goryczy przelewa jednak chwila, której mrok brutalnie przerywa jej pełen przerażenia krzyk. Clint jako pierwszy pojawia się w jej sypialni; może dlatego, że specjalnie poprosił Starka o pokój na tym samym piętrze, co ona albo dlatego, że wrzask pojawia się tylko w jego głowie. Przekraczając próg pomieszczenia, nie ma nawet odwagi zapalić światła. Magia w kolorze brudnych rubinów unosi się wokół dziewczyny, delikatnie oświetlając jej załzawioną twarz.

Siada na puchatym dywanie obok niej, a następnie ostrożnie obejmuje ją ramieniem i przyciąga do siebie. Jego koszulka w ekspresowym tempie robi się wilgotna od jej łez, Barton jednak nie zwraca na to nawet najmniejszej uwagi.

Clint domyśla się, że od jakiegoś czasu, przy pomocy magii, dziewczyna materializuje swoje wspomnienie Pietro. Dlatego szepcze każdej nocy, w ciemnościach, bezszelestnie sunąc po korytarzach Avengers Tower, jakby oprowadzała po nich swojego zmarłego brata, w którego śmierć nadal nie potrafi uwierzyć; jakby nadal nie potrafiła pozwolić mu odejść.

whispers in the dark ∆ maximoffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz