Patrzyła, ale nic nie widziała.
Czuła, ale nic nie odczuwała.
Słyszała, ale była głucha.
Żyła, ale w środku była martwa.

♦♦♦

Laura od feralnego styczniowego dnia nie zamieniła z Michałem ani słowa. On sam próbował z nią rozmawiać wiele razy: zaczepiał ją na przerwach, próbował się z nią porozumieć po szkole, nawet wysyłał tysiące wiadomości na Facebooku. Nic. Żadnej reakcji. A właściwie takiej, której by się spodziewał. Dziewczyna unikała go jak ognia. Jak trędowatego. Jak roznosiciela śmiertelnej choroby.
Dwa dni temu Michał odpuścił. Skończyły się jego próby nawiązania kontaktu. Próby ratowania ich wieloletniej przyjaźni. A Laura pogrążyła się w jeszcze większej rozpaczy. Staczała się na samo dno, wprost w objęcia mrocznej istoty; istoty kryjącej się pod maską troskliwej koleżanki, wciągającej pomocną dłoń w jej stronę. Równocześnie otaczała ją kryształową kulą, z której nie chciała ani jej wypuścić, ani nikogo wpuścić.

Cóż, depresja to bardzo zaborcza przyjaciółka.

Dziewczyna zaniedbała naukę, odsunęła się od wszystkich wokół, zamknęła się w sobie. Czasem, gdy miała wyjątkowo paskudny dzień, potrafiła zamknąć się w łazience, wyjąć z szafki żyletki i narysować na swoim ciele siatkę nieregularnych nasiąkniętych szkarłatem linii. Nie, odczuwanie bólu nie sprawiało jej przyjemności. Nienawidziła tego, co robiła. Brzydziła się tym. Ale już nie umiała inaczej dać upustu swoim negatywnym emocjom. Nie potrafiła funkcjonować tak jak dawniej. Nie bez Michała. Nie bez jego wsparcia. Nie bez ich przyjaźni.
Po miesiącu swoich męczarni postanowiła. Weszła do swojego sanktuarium krwi i odosobnienia i podeszła do umywalki. Oparła się rękoma o jej brzegi i spojrzała na swoje odbicie w lustrze. Kiedyś widziała tam radosną dziewczynę o jasnym obliczu, roześmianej buzi i tym figlarnym błysku w oku. Beztroską. Wesołą. Może nawet ładną. A teraz? Nawet chwilowe zawieszenie spojrzenia na jej szarej, zmęczonej twarzy przyprawiało nastolatkę o mdłości. Była wrakiem. Śmieciem. Wyrzutkiem. Nie była nikim ważnym, czy choćby godnym uwagi. Obejrzała swoje nadgarstki. Jasnoróżowe paski przypominające kod kreskowy wyraźnie odznaczały się na tle bladej skóry. Przesunęła opuszkiem palca po jednym z nich; jakby podświadomie poczuła delikatne mrowienie. Zamknęła oczy. To już trwa zbyt długo, pomyślała. Zbyt długo... Czas to zakończyć.
Dziesięć minut później, ubrana w ciepłą kurtkę i buty, wyszła z domu. Udała się w znanym sobie kierunku. Niebo było przysłonięte gęstymi, szarymi chmurami, ale na ziemię nie opadł ani jeden płatek śniegu. Laura szybkim krokiem przemierzała zapełnione ulice, by jak najszybciej dotrzeć do blokowiska. Miała nadzieję, że będzie w domu. Gdyby nie... Właściwie, to nie wiedziała, co wtedy. Działała pod wpływem impulsu, napędzana siłą swoich uczuć i desperacką potrzebą bliskości. Już nie dbała o to, czy będą razem, czy Michał ją kocha. Chciała po prostu odzyskać przyjaciela. Chciała tego. Pragnęła tego.

Potrzebowała tego.

Dotarła na miejsce. Odetchnęła ciężko; miała słabą kondycję. Przeszła kawałek w głąb wspólnego podwórka mieszkańców. I wtedy go dostrzegła. Opierał się plecami o trzepak, jakby czekając na kogoś. Laura nie była w stanie wydusić z siebie słowa. Wszystkie wspomnienia wspólnie spędzonych chwil wróciły że zdwojoną siłą. Łzy same napłynęły jej do oczu, ale szybko je przetarła. Nie chciała teraz płakać. To miała być radosna chwila.
Przeszła kilka kroków i wtedy ją zobaczył. Nie wierzył. Uważniej się jej przyjrzał. Laura bez słowa patrzyła na Michała, czekając na jego reakcję. A on tylko stał i przyglądał się jej, nic nie mówiąc, nic nie robiąc.
Laura niepewnie przystąpiła z nogi na nogę. Dlaczego on się nie cieszy? Dlaczego jej nie woła, żeby podeszła? Dlaczego on nic nie mówi?!
Po chwili zrozumiała. Ktoś wykrzyknął jego imię. Dziewczyna. Podbiegła do niego z przeciwległej strony i rzuciła mu się na szyję. Chłopak w jednej chwili zapomniał o swojej dawnej przyjaciółce; zakręcił roześmianą panną wokół siebie i złożył na jej ustach długi, słodki pocałunek.

Laura miała przyjacielaWhere stories live. Discover now