Rozdział 1

143 8 4
                                    

Wyjrzała przez szybę samochodu. Jej oczom ukazał się widok jesiennych parków, ludzi spacerujących alejkami pełnych czerwonych, żółtych i brązowych liści oraz wspaniałej Wieży Eiffla, wyglądającej spod koron drzew. Na dłuższą chwilę przymknęła powieki. Rozkoszowała się promieniami słońca, które wpadały do środka pojazdu i przyjemnie ogrzewały jej twarz.

Wyjechała stąd zaledwie kilka lat temu, a przez ten okres zmieniło się tak wiele. Pojawiły się nowe budynki mieszkalne, hotele, centra handlowe, ale przede wszystkim przybyli mieszkańcy z zagranicy. Mimo to, nie mogła uwierzyć, że kiedykolwiek ponownie ujrzałaby to piękne miasto. Jednak stało się. Ojciec w końcu pozwolił jej na wyjazd wraz z rodzicielką. Wprawdzie nie chciał z nimi wrócić, gdyż oznaczałoby to dla niego zmierzenie się z zostawionymi za sobą problemami, ale w tym momencie wcale ją to nie obchodziło.

Samochód zaparkował pod jej nowym domem. Pośpiesznie odpięła pasy bezpieczeństwa i wyszła z pojazdu. Pomogła mamie wziąć część walizek z bagażnika i wnieść je do budynku. Zauważyła, iż posiadał on parter i jedno piętro. Zaniosła bagaże na samą górę. Weszła do swojego pokoju i przystanęła na moment.

Pomieszczenie wyglądało skromnie. Ściany pomalowano na kolor fioletowy, a podłoga składała się z ciemnobrązowych paneli. Znajdowało się tutaj także jedno okno dachowe, poniżej jednoosobowe łóżko, przykryte białą w czekoladowe grochy kołdrą i położonymi na niej dwiema poduszkami z tym samym wzorem, wielka szafa w jaśniejszym odcieniu paneli oraz drewniane biurko, na którym oprócz najpotrzebniejszych rzeczy do nauki, umieszczono komputer, lampkę biurową oraz kalendarz. Na środku zaś położono kremowy, puchaty dywan. Całość prezentowała się wyjątkowo - tak, jak to sobie wymarzyła.

Postawiła walizki przy posłaniu. Otworzyła jedną z nich i zaczęła wyjmować z niej wszystkie swoje ubrania. Później poczęła wypakowywać resztę przywiezionych przedmiotów, takich jak kosmetyki, biżuterię czy też oprawione w ramkę, rodzinne zdjęcie. Na wszystkie czynności zeszło jej koło dwóch godzin.

W końcu postanowiła wybrać się na spacer po okolicy. Prędko spakowała do niewielkiej, czarnej torebki telefon, słuchawki i pieniądze, po czym zbiegła na dół po krętych schodach. Bez słowa wyszła z budynku, przed wyjściem zabierając jeszcze klucze. Podpięła słuchawki do urządzenia i włożyła je do uszu, włączając przy okazji piosenkę Angel with a shotgun zespołu The Cab. Wolnym krokiem zmierzała ulicami Paryża. Bacznie obserwowała miasto z jej wspomnień, gdy miała jeszcze jedenaście lat.

Widząc uśmiechniętą rodzinę, przechodzącą obok niej, przypomniała sobie rodziców, z którymi kiedyś miała o wiele lepszy kontakt. Wszystko zmieniło się, gdy jej ojciec otrzymał propozycję współpracy z włoskim projektantem wnętrz. Od tego momentu zaczęło się istne piekło. Opiekunowie, bez konsultacji z nią, przygotowali się do opuszczenia kraju. O przeprowadzce dowiedziała się dopiero w dniu wyjazdu. Nie zdążyła nawet pożegnać się z tym miastem. Kiedy tylko znaleźli się we Włoszech, postanowiła się buntować i wymykać z nowego domu. Nie umknęło to jednak uwadze jej rodziciela, który począł ją jeszcze bardziej pilnować. Przez to nie mogła sobie pozwolić nawet na odrobinę wolności. Marzyła już jedynie o pełnoletności i wyjeździe z tego przeklętego miejsca.

Ściszyła muzykę i wyjęła słuchawki z uszu, wchodząc do najbliższej piekarni. W oczy rzuciło jej się połączenie różu i brązu. Poczuła cudowny zapach świeżych wypieków. Z szerokim uśmiechem rozglądała się wokoło.

Przy ladzie stała młoda dziewczyna w białej bluzce z kwiatowymi wzorami, na niej zarzuconym, czarnym żakietem z kołnierzem i w jasnoróżowych spodniach. Podeszła bliżej, chcąc przyjrzeć się nieznajomej. Zauważyła, że oprócz ciemnych włosów, miała także fiołkowe oczy, które lustrowały ją od stóp do głów.

- Dzień dobry - przywitała się radośnie. - W czym mogę pomóc?

- Dzień dobry - odpowiedziała z grzeczności niebieskooka. - Ma pani może w swojej piekarni rogaliki? Jeśli tak, to poprosiłabym jeden.

- Jasne - odrzekła, śmiejąc się cicho. - Myślę też, że nie musisz do mnie mówić "pani" - dodała po chwili, wyciągając z witryny przysmak. - Może być czekoladowy?

- Oczywiście.

- W takim razie proszę - powiedziała, podając zapakowanego rogalika klientce.

- Dzięki wielkie - odparła z uśmiechem brązowowłosa. - Tak w ogóle, jestem Joëlle.

- Marinette, miło mi.

- Wybacz, ale muszę lecieć - mruknęła smutno. - Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy.

- Do zobaczenia! - krzyknęła jej nowa znajoma, gdy Joë była tuż przy drzwiach.

Dziewczyna otworzyła je z impetem. Zadowolona wyszła z piekarni i skierowała się pod najsłynniejszą budowlę w całym Paryżu. Na wielkim placu przed Wieżą przysiadła na ławce, urywając kolejny kawałek rogalika. Miała ochotę rozpłakać się ze szczęścia. Emanowała nim od góry do dołu.

Pamiętała, jak sama kiedyś biegała po tym placu. Uwielbiała być na świeżym powietrzu razem z całą rodziną i przyjaciółmi. Miała wrażenie, że czas płynął za szybko, a wszystkie jej wspomnienia wydawały się takie odległe. Cóż się dziwić, skoro te najpiękniejsze chwile często bywają ulotne, a później ciężko je odwzorować, wręcz to niemożliwe.

Wpatrywała się w jakiś punkt na drodze. Mogła zostać tutaj na zawsze, jednak wiedziała, że przed nią była jeszcze długa wędrówka, której musiała stawić czoło. Zauważyła, że zaczęło się powoli ściemniać, więc wzięła ostatni kęs wypieku, po czym ruszyła w kierunku swojego domu.

Samo dojście nie zajęło jej zbyt dużo czasu. Kiedy znalazła się już na miejscu, zauważyła, że jej rodzicielka wcale nie zamknęła drzwi. Wchodząc do środka, odłożyła więc klucze na parapet i udała się do swojego pokoju. Postanowiła przyszykować sobie ubrania na następny dzień i spakować odpowiednie książki do nowego plecaka. Otrzymała już wcześniej plan zajęć od mamy, która przeszukała cały szkolny blog i wydrukowała go. Otworzyła wielką szafę i przeskanowała jej zawartość.

Wyjęła z niej przechodzącą z bieli do odcienia ciemnego niebieskiego koszulkę z krótkim rękawem, naszytym wzorem ze złotymi, anielskimi skrzydłami i frędzlami u dołu, krótkie, materiałowe spodenki w białym kolorze oraz zwiewną, czarną narzutę, a następnie odłożyła zestaw na obrotowe krzesło, stojące przy biurku.

Potem zajęła się przygotowaniem do szkoły, a kiedy skończyła, zeszła do kuchni i zrobiła sobie kanapki z żółtym serem, po czym spożyła gotowy posiłek. Następnie udała się do łazienki by wziąć prysznic, ubrać się w dwuczęściową, szafirową piżamę i umyć zęby. Po wykonaniu tych czynności wróciła do swojego pokoju i położyła się na łóżku. Później zastał ją już tylko błogi sen.

One Step Closer || MiraculousOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz